Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jacek Magiera: Zawsze chciałem zostać przy piłce

Adam Dawidziuk

Źródło:

31.05.2005 15:46

(akt. 28.12.2018 16:07)

- Po zakończeniu kariery zawsze chciałem zostać przy piłce. Studiując uzyskałem przygotowanie pedagogiczne i psychologiczne niezbędne do pracy z ludźmi. Trener zawsze kojarzył mi się z wodzem. Dlatego jak kiedyś zostanę szkoleniowcem, będę sobie wyobrażał, iż stanąłem na czele armii. Też będę musiał przecież wymyślać zwycięskie strategie bitew - mówi na łamach "Piłki Nożnej" <b>Jacek Magiera</b>.
Jacek niedawno uzyskał tytuł magistra historii, co - jak sam twierdzi - ma pomóc mu w przyszłej pracy szkoleniowca. - Zawsze chciałem - po zakończeniu kariery zostać przy piłce, więc właśnie dlatego wybrałem studia na tym kierunku w częstochowskiej uczelni imienia Jana Długosza. Uzyskałem przygotowanie pedagogiczne i psychologiczne niezbędne do pracy z ludźmi. Trener zawsze kojarzył mi się z wodzem. Dlatego jak kiedyś zostanę szkoleniowcem, będę sobie wyobrażał, iż stanąłem na czele armii. Też będę musiał przecież wymyślać zwycięskie strategie bitew - mówi "Magic". Po dwóch ostatnich bardzo dobrych występach przeciwko Wiśle Kraków i Polonii Warszawa pojawiła się teoria, że legioniści mobilizują się tylko na mecze z zespołami z dużych miast, a pozostałe lekceważą. - Tak to, niestety, wygląda. Wisłę Kraków, Lecha Poznań i Pogoń Szczecin ograliśmy wiosną w sposób nie pozostawiający rywalom złudzeń. Z tymi z mniejszych miast mamy zdecydowanie gorszy bilans. Ktoś może więc pomyśleć, iż takich przeciwników lekceważymy, ale to nie prawda. Przed każdym meczem mobilizujemy się w jednakowy sposób, dopiero oglądając i analizując spotkania odnosimy wrażenie, jakby istniały dwie różne Legie. Jedna zdeterminowana i świetnie poukładana, taka jak w spotkaniu z Wisłą Kraków. I druga, popełniająca błąd za błędem, blado wypadająca nawet na tle broniącej się przed spadkiem Odry. Magiera przez sześć tygodni musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Jak sam przyznaje, nigdy w czasie prawie 10-letniego pobytu w Legii mu się to nie zdarzyło. Nie ukrywam, że byłem wściekły i traciłem już cierpliwość, bo wcześniej nie zdarzyło się, a jestem w Legii już od prawie dziewięciu lat, żebym przez sześć tygodni nawet nie powąchał boiska, nie zagrał choćby minuty. To było nie do zniesienia tym bardziej, że wystąpiłem we wszystkich zimowych sparingach. Więcej informacji w tygodniku "Piłka Nożna".

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.