Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jacek Zieliński - jedyny winny?

Marcin Szymczyk

Źródło:

23.08.2005 18:27

(akt. 27.12.2018 21:17)

Po przegranych spotkaniach z FC Zurych i z Groclinem wśród fanów przelała się czara goryczy. Praktycznie nikt z kibiców Legii już nie ma sił i cierpliwości by oglądać popisy piłkarzy noszących „elkę” na piersi. W mediach lawina krytyki spadła właściwie tylko na jedną osobę – trenera <b>Jacka Zielińskiego</b>. Czy jednak całkowicie słusznie? Czy „Zielek” jest głównym winowajcą obecnej sytuacji w Legii?
Nasz trener ma zarówno wady jak i zalety – jak każdy człowiek. Wśród plusów jest przede wszystkim jego legijna kariera piłkarska. To swój człowiek, który ma Legię w sercu. Jest oddany klubowi i jeśli do tej pory nie zrezygnował z funkcji trenera tzn. że jest przekonany, iż drużyna podąża właściwą drogą. „Zielek” to żywy symbol Legii i przywiązania do barw klubowych. Jako młody trener nie boi się stawiać na młodych piłkarzy takich jak Łukasz Fabiański czy Dawid Janczyk. Potrafi zaryzykować i wpuścić na boisko „młodych gniewnych”, nawet wówczas gdy drużynie nie idzie. Poza tym Jacek Zieliński jest świetnym teoretykiem, może nawet najlepszym obok Andrzeja Strejlaua. Niestety na obecną chwilą na tym kończą się zalety naszego trenera. W pracy z obecną drużyną widoczny jest brak doświadczenia, którego nie miał kiedy nabyć gdyż Legia jest pierwszym klubem w jego trenerskiej karierze. Pracę „Zielu” rozpoczął od zmiany ustawienia na boisku. Ale wyglądało to tak jakby nie dobrał odpowiedniej taktyki do wykonawców, których posiada. Wielu zawodnikom pozmieniał pozycje, do których byli przyzwyczajeni tylko dlatego, że tego wymagało nowe ustawienie. Efekty tych zmian do dziś odbijają się czkawką. Jacek Magiera w okresie przygotowawczym szykowany był na stopera, ale gdy rozpoczął się sezon grał jako rozgrywający. Piotr Włodarczyk strzelał bramki, trafił do reprezentacji Polski, ale po zmianie pozycji na skrzydłowego pogubił się i do dziś nie odnalazł. Zmiany miejsc na murawie nie wpłynęły także korzystnie na formę Bartosza Karwana, Sebastiana Szałachowskiego i kilku innych. Na dobre wyszły tylko Tomaszowi Kiełbowiczowi i Wojciechowi Szali, ale nie od dziś wiadomo, że na defensywie Zieliński zna się jak mało kto. Przez cały okres pracy trenera Jacka Zielińskiego drużyna nie wypracowała sobie żadnego stylu, nie opracowała nawet schematów rozgrywania akcji czy stałych fragmentów gry – przynajmniej nie widać tego podczas meczu. Drużyna bardzo często gra zbyt defensywnie. Przykład pierwszy z brzegu kiedy podczas meczu z FC Zurich za Sebastiana Szałachowskiego wszedł do gry Marcin Rosłoń i gra ofensywna siadła. Jacek Zieliński jako trener podejmuje decyzje niesamowicie kontrowersyjne dotyczące składu osobowego. Nie był zainteresowany powrotem na Łazienkowską Stanko Svitlicy. Come back piłkarza, który strzelał gole jak na zawołanie, który był królem strzelców ekstraklasy określił krokiem wstecz. Pozbył się Tomasza Sokołowskiego starszego, najlepszego pomocnika Legii ubiegłego sezonu (8 asyst, 3 gole). Odsunął do rezerw Dariusza Dudka, a na jego miejsce powołał do kadry przesympatycznego komentatora Canal+ Marcina Rosłonia. Zieliński jest zbyt wyrozumiały dla swych piłkarzy, tłumaczy ich nawet wtedy gdy Ci na to nie zasługują. Zawodnicy czują tą przyjaźń, ale zamiast odwdzięczyć się trenerowi walką do upadłego na murawie często odpuszczają i przechodzą obok meczu. Efekt jest taki, że drużyna z tygodnia na tydzień gra coraz gorzej. Nie widzą jednak tego jednak ani trenerzy ani piłkarze. Słuchając wypowiedzi po każdym meczu można odnieść wrażenie, że są jakby w innej rzeczywistości. Wszyscy zgodnie twierdzą, że grali dobrze, że byli lepsi tylko … skuteczność, sędzia, murawa, pogoda (niepotrzebne skreślić). Nikt nie potrafi przyznać się do błędu, zdobyć na samokrytykę, uderzyć w pierś. Czy jednak całemu złu w zespole winien jest właśnie Jacek Zieliński? Z pewnością NIE! „Zielek” może być bardzo dobrym trenerem, ale teraz powinien się uczyć, podpatrywać jakiegoś innego, najlepiej wybitnego trenera. Ewentualnie mógłby przejąć zespół rezerw i tam się uczyć na błędach, na które nie ma miejsca w pierwszym zespole. Nie zapominajmy jednak o tym jakim piłkarzem był Zieliński i że za to należy mu się od nas ogromny szacunek. W Legii postawiono na ludzi nowych i młodych. Oni wszyscy wciąż się na Łazienkowskiej uczą. Prezes uczy się zarządzania klubem, dyrektor sportowy uczy się przeprowadzania transferów i negocjacji, skout uczy się wyszukiwania talentów, trener uczy się trenowania, a niektórzy piłkarze grania na poziomie pierwszoligowym. Pozostaje jedynie nadzieja, że wszyscy uczą się błyskawicznie, bowiem łaska kibiców jest na wyczerpaniu. A jeśli po kolejnej porażce i beznadziejnej grze znajdziemy się na skraju wyczerpania nerwowego, to pamiętajmy, że Jacek Zieliński nie jest jedynym winnym zaistniałej sytuacji (co można wnioskować czytając ostatnio prasę codzienną), a jest jedynie jednym z winnych!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.