Jacek Zieliński
fot. Marcin Szymczyk

Jacek Zieliński: Priorytety transferowe? Środkowy pomocnik i stoper

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Meczyki

11.06.2023 12:30

(akt. 13.06.2023 17:35)

Jacek Zieliński był gościem programu Pogadajmy o piłce na kanale Meczyki. Dyrektor sportowy Legii Warszawa opowiadał m.in. o plotkach i planach transferowych.

– Priorytet to znalezienie odpowiedniego zawodnika do środka pola. Po operacji Bartosza Kapustki, być może będzie trzeba pomyśleć o dwóch takich piłkarzach, choć nie jest to aż tak niezbędne, na pewno potrzebny jest jeden. Ważne jest też wzmocnienie linii obrony.

– Mamy kandydata w miejsce Kapustki, zawodnika o podobnej charakterystyce, ale większym priorytetem byłby dla mnie rozgrywający z głębi.

O Runjaiciu

– Obie strony są zainteresowane przedłużeniem umowy. Na razie skupiamy wysiłki na tym, by skompletować zespół na najbliższy sezon. Kolejnym krokiem będzie rozmowa o przyszłości trenera.

O plotkach

– Julio Alonso? Znam go trochę. Ma 170 cm wzrostu, jest przeciętny w budowaniu ataków, często zostaje jako trzeci obrońca w linii ze stoperami, rzadziej uczestniczy w ofensywie. Poza tym, średnia jakość podania oraz dośrodkowania, ale za to niezła technika, dobra kontrola piłki w pełnym biegu, zwrotność. Zawodnik z wieloma pozytywami, mógłby się sprawdzić w ekstraklasie, lecz nie sądzę, że w Legii byłby graczem podstawowym i zarazem lepszym od Patryka Kuna. Mam kilka raportów nt. Hiszpana, choć nie przypominam sobie, byśmy składali za niego jakąś ofertę. Agenci wykorzystują sytuacje, by wzbudzać zainteresowanie.

– Florian Miguel to stoper, mogący grać również na lewej obronie. Jeśli chodzi o lewe wahadło, to odchodzi ofensywny Mladenović, a Patryk Kun, którego zakontraktowaliśmy, świetnie radzi sobie też w defensywie, daje odpowiednią agresywność, liczbę wygranych pojedynków 1 na 1. Jeśli mielibyśmy sprowadzić kolejnego piłkarza na tę pozycję, to szukałbym takiego, który daje z przodu tyle, co Filip, czyli dobrze dośrodkowuje, nieźle drybluje.

– Conrado lepiej radzi sobie w ofensywie, ma niezłą technikę, ale z pewnością miałby problemy ze spełnieniem rygorów kinematycznych. To nie jest zawodnik, który może biegać tyle, co Kun czy Mladenović.

O planach transferowych

– Mam rozwiązania na lewą stronę, ale to nie są łatwe rozmowy, a – tak, jak wspomniałem – priorytetem jest dla mnie zawodnik do środka pola oraz stoper. Wtedy spojrzymy na finanse i zobaczymy na jakiego piłkarza możemy sobie pozwolić na lewe wahadło – czy na takiego, który rywalizowałby z Kunem jak równy z równym, czy na gracza, który w perspektywie czasu mógłby stać się bardzo dobry, a teraz prezentuje trochę niższy poziom od Patryka.

– Wszystkie nasze działania zmierzały w tym kierunku, by sprowadzić jak najwięcej piłkarzy przed rozpoczęciem przygotowań do sezonu. Oczywiście, każdy o tym marzy, ale wiemy, jakie jest podejście zawodników i menedżerów. Gdy pół roku wcześniej pytasz hiszpańskiego agenta o plany na przyszłość, to on łapie się za głowę i odpowiada: "O czym ty mówisz?". W kwietniu i maju dalej mają spokój, wciąż rzucają nierealne oczekiwania. Później jest tak, że proponują, by wrócić do rozmów. Odpowiadam: "No dobra, możemy, ale już nie na takich warunkach, o jakich dyskutowaliśmy wcześniej".

– Chcę sprzedać jednego zawodnika. To nie przymus, ale w budżecie jest to zaplanowane – czy teraz, czy zimą. Dążymy do tego. Mamy kilku kandydatów. Wiadomo, że są dla nas opcje bardziej i mniej korzystne. Jeśli będziemy musieli kogoś sprzedać, to wolałbym, by stało się to na takich pozycjach, które osłabiłyby nasz zespół w najmniejszym stopniu, choćby ze względu na to, że np. rywalizacja jest tam na bardzo dobrym poziomie.

– Charatin, Abu Hanna, Pich, Rose to zawodnicy, którzy są słabo oceniani, ale te noty często wynikają z tego, że oni nie wpasowują się profilowo do tego, co chcemy teraz grać. Są tego świadomi, agenci też. Będziemy szukać rozwiązań. Mają niewielkie szanse na występy w przyszłym sezonie. Jeśli ktoś zostanie, to ja – na ich miejscu – nie oczekiwałbym zbyt wielu szans.

O Gwilii

– To problem złożony. Walerian nie jest środkowym pomocnikiem, który ma wejść do składu i już dać nam jakość. To zawodnik, który może to robić np. w półrocznej perspektywie, za nim długa przerwa. W sezonie 2019/20 świetnie rozgrywał, dobrze biegał, kapitalnie wyglądał, ale od tamtej pory nie wyglądało to tak super. To nie jest opcja, która ma nas uratować, może być to ewentualnie temat przyszłościowy. Nie jestem przekonany, czy "Vako" zostanie w Legii, będziemy o tym rozmawiać.

– Niebawem się spotkamy, podyskutujemy o tej sprawie. Trener kończy urlop, w ostatnich tygodniach i miesiącach sporo rozmawialiśmy nt. budowy zespołu na kolejny sezon. Nie chcę składać żadnych deklaracji, czy Walerian zostanie, czy nie.

O zainteresowaniu zawodnikami Legii i promowaniu młodzieży

– Rok temu, gdy zaczynaliśmy przygotowania do sezonu 2022/2023, nie było zainteresowania żadnym naszym graczem, aczkolwiek trudno się dziwić, gdyż broniliśmy się przed spadkiem. Dopiero na przestrzeni minionych rozgrywek, dzięki dobrej pracy sztabu, wykreowało się kilku takich zawodników. Moim zdaniem, każdy młody piłkarz, który występował dość regularnie, zrobił duży progres. Starsi, nie mający już miejsca na dalszy rozwój, grali na praktycznie maksymalnym poziomie, byli w bardzo dobrej formie.

– Poświęcałbym młodzieżowcom jak najmniej czasu w mediach, gdyż tego nie potrzebują.  Oczekiwania zawodników, agentów, rodziców często są dość duże, oni nie lubią cierpliwości. Wiadomo, że zależy mi na tym, by jak najszybciej wprowadzić zdolnego chłopaka do pierwszego zespołu. To oczywiście spora korzyść, bo im zrobisz to wcześniej, tym wzbudza większe zainteresowanie. Polskie kluby, budując budżet, muszą do niego dokładać przychody z transferów, a najłatwiej sprzedać młodego, z potencjałem. Marzy mi się, by ekstraklasę opuszczali piłkarze, którzy są już w jakiś sposób ukształtowani i mogą podjąć dobrą rywalizację w klubach zachodnioeuropejskich.

– Jordan Majchrzak zagrał cztery razy w rezerwach Legii i dostał propozycję z AS Roma. Jeżeli zawodnik pasuje profilowo, jest odpowiednio wyszkolony, również technicznie, to wiadomo, że wzbudza zainteresowanie.

– Nasze cele to zdobywanie trofeów i promowanie młodzieży, lecz zadanie nie jest proste. Chcieliśmy stworzyć bardzo mocny trzon, mieć 18-20 zawodników o odpowiedniej jakości, po których – ze względu na wiek, czyli np. 28 lat – nie będą sięgać kluby zagraniczne. Oni muszą udźwignąć oczekiwania sportowe, a także młodzież. Wiadomo, że młody nigdy nie będzie gotowy na równi z tym piłkarzem, który występuje w wyjściowym składzie. Chłopak startuje z niższego poziomu, ale biorąc pod uwagę jego charakter i talent, za 6-12 miesięcy może wygryźć podstawowego gracza lub nawiązać z nim równorzędną rywalizację.

O Sliszu

– Tobiasz, Nawrocki, Slisz, Muci? Jest dużo zapytań, były jakieś rozmowy, ale nie mamy konkretnej oferty.

– Bartosz Slisz zrobił ogromny postęp w ostatnim sezonie, pod okiem Kosty Runjaicia. Po tym progresie, przydałoby mu się jeszcze kolejne doświadczenie w europejskich pucharach, być może także w reprezentacji. Zima byłaby chyba najodpowiedniejszym momentem na transfer. Oczekiwania co do kwoty? To wróżenie z fusów. Można sobie życzyć 5-7 mln euro za zawodnika, ale ostatecznie ktoś musi przedstawić zbliżoną ofertę. Piłkarz jest wart tyle, ile ktoś za niego zaproponuje.

O Kramerze, Carlitosie

– Jestem odpowiedzialny za transfery, choć mamy umowę z trenerem, że musi zaakceptować każdy ruch, tak samo było z ustalaniem sztabu. Ale cały czas mówię i powtarzam wszystkim, że praca dyrektora sportowego to nie tylko transfery. To ważna część, lecz siłę zespołu buduje się na różne sposoby.

– Blaz Kramer? Nikt go tak naprawdę jeszcze nie widział, a już wszyscy wiedzieli, że jest słaby. Wyglądał bardzo dobrze w letnim okresie przygotowawczym. W sparingu z RB Salzburg był jednym z najlepszych, grał wyśmienicie, utrzymywał się przy piłce, w odpowiednim momencie wychodził na prostopadłe podania, często odciągał linię obrony od pomocy, strzelił gola, ale nie został on uznany z powodu minimalnego spalonego. Potem złapał kontuzję. Diagnozowaliśmy go w Polsce, za granicą, wszyscy mieli z tym problem, a to podstawa do skutecznego leczenia. Wszystko wyglądało nieźle od strony anatomicznej, lecz piłkarz czuł duży ból, który nie pozwalał na normalne funkcjonowanie. Niedawno wrócił do gry, końcówka sezonu pokazała, że ma potencjał i ludzie zaczynają mówić: "Może nie jest taki zły".

– Latem 2022 roku mieliśmy poważne problemy z napastnikami, a znalezienie takiego zawodnika na szybko, za darmo, nie jest prostą sprawą. Zaczęliśmy z Mucim i Rosołkiem, Kramer się leczył. Trzeba było błyskawicznie zaryzykować. Carlitos dawał dużo optymizmu, wcześniej sprawdził się w ekstraklasie. Miał bardzo dobre wejście, w Niecieczy utrzymał nas w rozgrywkach Pucharu Polski, z których mogliśmy wtedy śmiało wylecieć. Wówczas strzelił ważnego gola, być może dzięki niemu sięgnęliśmy po trofeum. Zagrał ok. 1200 minut, zdobył 3 bramki i 3 asysty. Jak na niego, to może trochę za mało, ale wychodzi, że daje liczbę co 200 minut. W porównaniu do innych snajperów naszej ligi, nie wygląda to źle. Jesienią, po niezłym starcie, dopadły go problemy zdrowotne, COVID, inne sprawy, przerwy. Prezentował się znakomicie w zimowym okresie przygotowawczym, w meczu z Koroną złamał rękę przy próbie strzału do pustej siatki. Pauzował 5 tygodni. Później drużyna grała solidnie, więc nie było potrzeby, by go wprowadzać. Gdy wrócił do rywalizacji, to nie wyglądało to najlepiej, co szczerze przyznaję. Gdyby uwzględnić okoliczności, to decyzja była dobra, z kolei ocena z perspektywy roku jest średnia, czasami wręcz słaba. Na początku wszyscy chwalili ten transfer.

O młodzieżowcach, wypożyczonych

– Mamy bramkarzy, czyli Tobiasza i Kobylaka, który zacznie z nami przygotowania po powrocie z wypożyczenia. To w zasadzie rozwiązuje sytuację 3000 minut, tylko że wtedy mógłby być pokrzywdzony Hładun. Jeżeli jednak byłaby widoczna różnica między Dominikiem a młodszymi zawodnikami, to wiadomo, że trener zdecydowałby się na "Hładiego", gdyż stara się być obiektywny.

– Jeśli chodzi o piłkarzy z pola, to zaczęliśmy wprowadzać Strzałka, mamy zamiar zrobić to z Rejczykiem. Z wypożyczenia wraca Mustafajew, który ma doświadczenie, zagrał dwa sezony na poziomie centralnym, najpierw w II lidze, ostatnio na zapleczu ekstraklasy. Wydaje mi się, że jest gotowy, by spróbować zawalczyć w naszym zespole, może nie jako piłkarz podstawowy, lecz np. jako zmiennik Pawła Wszołka.

– Nie wszyscy wypożyczeni do nas wrócą. Do klubu przyjadą ci, którzy mają realne szanse na minuty w przyszłym sezonie, czyli np. Mustafajew, Kobylak.

– Ciepiela? Interesują się nim kluby ekstraklasy. Musiałby rywalizować z Josue, czy Gualem, który może schodzić na "dziesiątkę", świetnie się tam czuje. Wygranym jest także Strzałek. Dla Bartka, mimo że bardzo fajnie rokuje, nie ma specjalnie przestrzeni, myślimy o innym ruchu.

O Miszcie

– Obecnie mamy czterech bardzo dobrych bramkarzy. Będzie trzeba pomyśleć, jak rozwijać i gdzie umieścić jednego z nich, bo wiadomo, że czwórki nie zatrzymam.

– Czarek to rocznik 2001, nie ma już statusu młodzieżowca, ale jest zainteresowanie jego osobą. Mimo że w pewnym momencie był u nas trzecim bramkarzem, to wiele osób  rozumie, że konkurencja między słupkami stała na naprawdę bardzo wysokim poziomie.

O Josue

– Sprawa przedłużenia umowy trwała od listopada-grudnia 2022 roku. Nie było ciśnienia z obu stron – i mojej, i jego agenta, który przedstawił sytuację. Rozumiem, że piłkarze w wieku Josue, czy Mladenovicia szukają złotego strzału pod kątem sportowym lub finansowym. Umówiliśmy się, że wrócimy do rozmów w kwietniu. Wtedy odbyły się kolejne dyskusje, po których znowu przełożyliśmy negocjacje na później, z pewnych powodów.   

– Była możliwość dalszej współpracy. Wyglądało to tak, że jeśli różnice finansowe między naszą ofertą a innymi propozycjami nie będą ogromne, to wtedy jest szansa na pozostanie Josue. Daliśmy sobie termin ostateczny, następnie uzgodniliśmy, że przedłużamy kontrakt. To korzystna sytuacja dla obu stron.

– Wydaje mi się, że Josue szukał wyzwania w walce o mistrzostwo, czyli trofeum, którego nigdy nie zdobył. To zawodnik ambitny, oczekiwał czegoś takiego, dobrze się tu czuje, widzi, jak jest traktowany przez drużynę, kibiców. On lubi być gwiazdą, trudno z tego zrezygnować, choć w tle pojawiła się inna propozycja. Nie weryfikowałem jej autentyczności, nie było sensu, bo już prawie podpisywaliśmy umowę. Z drugiej strony, dlaczego jedna, czy druga osoba miałaby mówić o tej ofercie, jednocześnie składając podpis pod kontraktem.

– Telefony z Kataru? Jak agent pojawił się na miejscu, by podpisać umowę, to było jeszcze podbijanie kwoty, ale – jak wspomniałem – nie weryfikowałem tego, to nie miało sensu.

– Jak spojrzysz w statystyki, to trudno źle oceniać Josue. Jeśli chodzi o bramki, asysty, czy asysty drugiego stopnia, to liczby wyglądają świetnie. Jakiś czas temu odbyłem z nim pewną rozmowę, mówił: "Powiedziałeś, że beze mnie byście sobie poradzili". Odpowiedziałem, że to moja praca, muszę szukać rozwiązań zarówno z nim, jak i ewentualnie bez niego. Zastąpienie Portugalczyka nie jest łatwe, z kilku powodów. Po pierwsze, trudno ściągnąć do Polski zawodnika o takich umiejętnościach technicznych. Po drugie, takich "dziesiątek" już się nie wychowuje, gdyż ciężar rozgrywania rozkłada się na większą liczbę osób.

O grze co trzy dni

– Pogodzenie tego wszystkiego to cholernie trudna sprawa. Generalnie, jako polskie zespoły, nie mamy doświadczenia w tej kwestii. Jeśli któryś trener je złapie, to jest zwalniany.

– Trzeba dążyć do tego, by mieć zawodników o odpowiednich wymogach kinematycznych, którzy są w stanie często występować oraz szybko się regenerować. W Legii są piłkarze, którzy mogą dużo biegać i zagrać 6-7 meczów z rzędu przy rywalizacji co 3 dni.

O trzonie zespołu

– Według mnie, trzon drużyny musi zawierać 18 bardzo mocnych, stabilnych zawodników z pola. Do tego dochodzi zdolna młodzież, której niewiele brakuje do średniej umiejętności zespołowych i która może dać nam coś w ekstraklasie.

– Uważam, że planowanie wyniku sportowego jest kwestią nieprzewidywalną. Możesz zaplanować sobie fazę grupową Ligi Konferencji Europy, ale musisz zdawać sobie sprawę z tego, że w play-offach będziesz musiał ograć np. klub z Bundesligi, Serie A. Chcemy awansować, ale jakie są na to szanse? Celem jest rozwój zespołu, pionu sportowego klubu, czego efektem mają być trofea, awanse do fazy grupowej. Efektem trofeów są wpływy, które znowu inwestujemy w rozwój.

– Gdyby dwie polskie drużyny zagrały w fazie grupowej w dwóch najbliższych sezonach, to od razu awansowalibyśmy w rankingu. Najpierw trzeba mieć pieniądze, by zatrzymywać zawodników i nie sprzedawać potencjału, tylko gotowych piłkarzy, mających np. 100-120 występów w ekstraklasie, w której się wyróżniają. By regularnie grać w europejskich pucharach, trzeba zajmować przynajmniej 15. miejsce.

O Łakomym

– Boli mnie kwestia Łukasza Łakomego, bo był to jeden z moich faworytów, gdy pełniłem funkcję dyrektora akademii. Próbowałem go wepchnąć do pierwszego zespołu, trwało to długo, 8 miesięcy, ostatecznie nie udało się go zatrzymać. Szkoda, tym bardziej, gdyż szukam teraz zawodnika do środka pola o takim profilu.

O Wolskim, ewentualnych zmianach z przodu

– Pytanie, na jakiej pozycji Rafał miałby być rozpatrywany. Jest świetnym zawodnikiem, ale nasza ofensywa wygląda bardzo dobrze. Jeśli będziemy grać na dwóch napastników, to "dziesiątka" rywalizowałaby z Josue, ewentualnie z Gualem. Jeżeli w przyszłym sezonie gralibyśmy trójką, albo będziemy zmieniać w pierwszej linii, to na "dziesiątkach" mamy Guala, Muciego, Rosołka, Carlitosa, a na "dziewiątkach" Kramera i Pekharta. Jest zatem 7 piłkarzy na 3 pozycje, więc trudno byłoby znaleźć miejsce dla Wolskiego, który ma umiejętności na Legię.

– Gdybyśmy grali trójką z przodu, Carlitos mógłby być jedną z "dziesiątek". W ataku bezapelacyjnie znaleźliby się Pekhart i Kramer, mógłby być Gual, ale byłaby to fałszywa "dziewiątka", bo on lubi się cofnąć.

– Doprecyzowaliśmy model gry z dwoma napastnikami i ofensywnym pomocnikiem, ale cały czas są czynione przygotowania w kwestii alternatywy.

O mistrzostwie

– Jeśli dostanę środkowego pomocnika, którego chcę, plus stopera, który wzmocniłby rywalizację, to nasze szanse na pewno wzrosną. Mamy jednak szacunek dla innych klubów ekstraklasy, które też się nieźle rozwijają. Raków robi to bardzo dobrze, Lech będzie mocny, Pogoń gra coraz solidniej. Trudniej będzie zdobyć mistrzostwo Polski niż w poprzednich latach. Potrzeba będzie większej liczby punktów, lepszej gry. Mam ogromne nadzieje, że ta czwórka jest gotowa, by zdziałać troszeczkę więcej w pucharach i napędzać siłę ekstraklasy. Wierzę, że będziemy się piąć w rankingu UEFA, nie tylko dzięki Legii, czy Lechowi. To odpowiedzialność zbiorowa za miejsce, w którym jesteśmy.

Polecamy

Komentarze (109)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.