Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jak gra Legia trenera Wdowczyka?

Adam Dawidziuk

Źródło: gazeta.pl

25.09.2005 23:31

(akt. 27.12.2018 14:33)

- Pięknie to my jeszcze będziemy grali - zapowiedział Piotr Włodarczyk, strzelec jedynego gola w meczu Legii z Polonią. Drużyna prowadzona przez <b>Dariusza Wdowczyka</b> wygrywa bowiem prawie wszystko, co jest do wygrania. Gra jednak tak sobie.
Jak słusznie zauważyli panowie rozmawiający w podsumowującym ligową kolejkę telewizyjnym programie "Liga+", Legia trenera Wdowczyka w tej chwili przypomina drużynę, jaką miał do kierowania w czasie, kiedy przed kilkoma laty prowadził Polonię. Drużyna "gra na żyle", jak mawiają piłkarze, to znaczy konsekwentnie do końca i najczęściej w ostatnich minutach wymęcza zwycięstwa. Odnośnie derbów ten pogląd tylko częściowo jest uzasadniony, bo Legia przecież zapewniła sobie zwycięstwo już w pierwszej połowie. Niby w pierwszej, ale jednak także w jej ostatnich sekundach (inna sprawa, że podyktowany karny za "faul" Gołaszewskiego na Poledicy był wzięty, jak to się mawia, z kapelusza). Odkąd Wdowczyk przejął zespół, pozmieniał w nim sporo w porównaniu z zespołem prowadzonym jeszcze przez Jacka Zielińskiego (temu drugiemu nie będzie przynajmniej przykro patrzeć na to wszystko, bo dzisiaj odlatuje na staż do Barcelony). Właściwie w bramce tylko niczego nie ruszył, ale trudno, aby tak zrobił, ponieważ w postawie Łukasza Fabiańskiego trudno znaleźć cokolwiek błędnego. A to, że Jan Mucha też jest dobrym bramkarzem - nie szkodzi. Niech broni Polak, bardzo utalentowany. Obrona bez pomocników Na środku obrony także Zieliński wystawiał inne pary stoperów, ale najpewniejsze u niego miejsce miał Wojciech Szala przekwalifikowany z prawej strony. Po bokach grali Tomasz Sokołowski i Tomasz Kiełbowicz - dwaj przekwalifikowani boczni pomocnicy. Dawało to niezły efekt, bo obaj chętnie chodzili do przodu, a dla drugiego z nich, gdy był jeszcze dobrze przygotowany, zaowocowało to nawet krótkotrwałym awansem do kadry i nieoczekiwaną perspektywą wyjazdu na mistrzostwa świata. Wdowczyk, wróciwszy Kiełbowicza do pomocy, tę szansę mu chyba odebrał (w reprezentacji na lewą pomoc pewniakiem jest Jacek Krzynówek, a selekcjoner ma też Kamila Kosowskiego i w ostateczności Marka Zieńczuka - podczas gdy na boczną obronę tylko niepewnego Tomasza Rząsę czy Dariusza Dudkę, z którym można podjąć rywalizację). Na środku obrony, zraziwszy się po meczu w Szczecinie do Moussy Ouattary, postawił ostatecznie na dwójkę Marcin Rosłoń - Jakub Rzeźniczak. Zwłaszcza ustawienie w pierwszym składzie redaktora z Canal+ wzbudziło zaskoczenie. Wydawało się, że Rosłoń zniknie ze składu natychmiast po tym, jak pierwszym szkoleniowcem Legii przestał być Zieliński. Tymczasem u Wdowczyka gra jeszcze częściej (wcześniej wchodził na boisko co najwyżej po przerwie, a od początku grywał w wyjątkowych przypadkach) i na środku obrony, gdzie występował wcześniej na początku kariery oraz w trzecio- i czwartoligowych rezerwach. U Zielińskiego był defensywnym pomocnikiem. Natomiast ze środka znowu prawym obrońcą został Wojciech Szala, co zawodnika raczej nie cieszy, bo jako boczny był ulubionym przedmiotem żartów kibiców, a jako środkowy zyskał uznanie. Nie cieszy też Sokołowskiego, który na bocznej obronie grał, a w pomocy najpewniej przegra rywalizację z Bartoszem Karwanem. Na lewą obronę Wdowczyk przywrócił Mirko Poledicę - jedynego zawodnika spośród tych, których trener Zieliński wystawił na listę niechcianych w zespole. Serb na pewno jest lepszy od Brazylijczyka Daniela Lopeza Cruza, z którym Legia już rozwiązała kontrakt, ale nadawałby się raczej na dublera dla Kiełbowicza, który do gry w obronie się przyzwyczaił i często nadal gania od jednej do drugiej linii końcowej. W pucharowym meczu z KSZO i w piątek w ligowym z Polonią Kiełbowicz z Poledicą często spotykali się przy linii autowej - raz nawet się zderzyli - i nie bardzo wiedzieli, co wspólnie mają robić. Poledica zresztą na razie jest nieograny, wygląda bojaźliwie, a na swoją obronę z piątkowego występu ma tylko (a może aż, bo jego pad zadecydował o wyniku z Polonią) wywalczony rzut karny. Prawi na prawą, a lewi na lewą Tak jak w obronie u Wdowczyka nie powinni grać przekwalifikowani pomocnicy, tak nowy trener jest zdania, że na prawym skrzydle powinien być gracz prawonożny, a na lewym taki z lepszą lewą nogą. Dlatego jest tu lewonożny Kiełbowicz - może to się zmieni, gdy do zdrowia wróci lewonożny Marcin Smoliński - a z tej strony szkoleniowiec stara się spychać Sebastiana Szałachowskiego. Przy obecnej posusze wśród napastników jego miejsce - co ostatni mecz niekoniecznie potwierdził - jest raczej z przodu. Marcin Klatt dopiero bowiem ozdrowiał po kontuzji barku, a nawet jak zdrowy był, to nie licząc trzech bramek w meczu z GKS Bełchatów (hat trick w niewiele ponad sześć minut), nie był przesadnie aktywny. Marcin Chmiest poza jednym dobrym występem na razie też nie przekonał, przynajmniej golami. A Dawid Janczyk jest jeszcze za młody. Jeżeli jednak chodzi o napastników, to przy Wdowczyku odżył Piotr Włodarczyk. Dlatego że Wdowczyk całkiem zrezygnował z nieodpowiadającej legionistom gry jednym atakującym, przy której Włodarczyk jako skrzydłowy całkiem się marnował. Teraz jak Legia ma dwóch z przodu, to on w czterech meczach strzelił trzy gole (w tym jednego w PP w Ostrowcu), a wcześniej strzelił jednego od początku sezonu. Z jednym tylko Wdowczyk z Zielińskim są całkiem zbieżni. W środku pola konkurencji nie ma Łukasz Surma, od pewnego czasu wspomagany Marcinem Burkhardtem (ale pozycja ofensywnego środkowego pomocnika nie jest pewna do końca, bo po kontuzji i głębokim kryzysie coraz lepiej prezentuje się wchodzący w drugich połowach Aleksandar Vuković). W sumie Legia gra mało efektownie. Poza stratą pewnej wygranej w Szczecinie (prowadziła 2:0) wszystkie mecze za Wdowczyka jednak wygrała. Konkretnie trzy - dwa w lidze i jeden pucharowy - a jakby było mało, to jeszcze i sparing z Wisłą w Płocku. Wszystkie różnicą jednego gola. Szkoleniowiec twierdzi, że tak naprawdę o Legii "made in Wdowczyk" będzie można mówić po zimowym okresie przygotowawczym, kiedy według swoich metod wytrenuje drużynę. A że Legia na razie nie gra z rozmachem i pięknie? Jak mówi Włodarczyk: Może jeszcze będzie grała.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.