Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jak Legia jest przygotowana do sezonu?

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.05.2010 20:33

(akt. 16.12.2018 04:39)

Kiedy drużyna wygrywa to sukces trenera, piłkarzy i władz klubu, kiedy przegrywa szuka się winnych. W Polsce często wtedy mówi się o tym, że zespół jest źle przygotowany, pierwszym winnym jest spec od przygotowania fizycznego, który jest w każdym szanującym się obecnie klubie. W Legii fizjologiem jest Ryszard Szul, którego za grę piłkarzy już wiele razy odsądzano od czci i wiary. Czy słusznie?

Tajemnicą poliszynela był fakt, że trener Jan Urban miał swojego doradcę w Hiszpanii do spraw przygotowania zespołu. Sam szkoleniowiec nie krył się z tym specjalnie, wspominał o tym także w rozmowie z nami przeprowadzonej ponad rok temu Ryszard Szul. – Tym tajemniczym fachowcem był Juan - specjalista z najwyższej półki, trener w Atletico Madryt, a ostatnio reprezentacji Meksyku. Trener Urban współpracował z nim przez kilka lat. Wiadomo, że najbliższa mu była szkoła hiszpańska i dlatego konsultował się z Juanem. Wydaje mi się to normalną sprawą. Ja również, jeśli mam jakieś wątpliwości to konsultuję się z profesorem Żołądziem, a nie z nikim innym – mówił „Richard”.

Jednak to, że nie było w tym nic dziwnego nie zmienia faktu, że sam Szul wpływ na przygotowanie fizyczne i motoryczne miał znikomy. Dopiero podczas ostatniego obozu przygotowawczego Urban pozwolił porządnie popracować fizjologowi. Nie zostały zrealizowane wszelkie założenia, gdyż były obawy czy zawodnicy na czas odzyskają świeżość, jednak większość planu została wykonana. Jaki jest więc efekt tych prac?

W pierwszym meczu legioniści w osłabieniu wygrali z Cracovią i dominowali nad rywalami głównie przygotowaniem. Później jednak przyszły porażki i zaczęła się krytyka i szukanie winnych. – Coś jest nie tak z tym przygotowaniem. Piłkarze biegają wolno w jednostajnym tempie – mówił w studiu Canal+ Kazimierz Węgrzyn. Trudno z tym polemizować, ale warto się zastanowić dlaczego tak jest. Taktyka Legii czy to za czasów Urbana czy to podczas kadencji Stefana Białasa tak naprawdę nie pozwala na rozwijanie zawrotnych prędkości poszczególnym zawodnikom. Można się zachwycać sprintami Kamila Grosickiego, który dostaje od kolegów z Jagiellonii podania na wolne pole. W Legii takich akcji nie ma, piłkarze dochodzą do pola karnego i zaczyna się seria podań i szukanie pozycji. Za trenera Urbana było mnóstwo zagrań w środku pola i również brakowało tych na wolną pozycję. Drugą sprawą jest fakt, że w Legii brakuje zawodników o charakterze szybkościowców. Bartłomiej Grzelak potrafi się zastawić, grać tyłem do bramki, niekonwencjonalnie strzelić ale sprinty nie należą do jego najmocniejszych stron. Podobnie jest z Marcinem Mięcielem, który z racji wieku bazuje na doświadczeniu i technice, a nie na szybkości. W pomocy Maciej Iwański, Piotr Giza mają wiele atutów ale nie należy do nich szybkość.  

Oczywiście są też piłkarze, którzy niegdyś szybkością imponowali, a obecnie tego nie robią. Chodzi głównie o Sebastiana Szałachowskiego, który nie odczuwa już skutków kontuzji, ale nie doszedł jeszcze do pełni formy. Podobnie ma się sprawa z Maciejem Rybusem czy Miroslavem Radoviciem. Z kolei ci, którzy należą do najszybszych na krótkich dystansach, jak Ariel Borysiuk, z racji zajmowanej pozycji na boisku nie mają okazji by tą prędkość zaprezentować.

Jak więc piłkarze powinni być przygotowywani do meczu? - Nie da się przygotować piłkarza na 90 minut maksymalnego wysiłku bieganiem po lesie i krótkimi gierkami imitującymi mecz. Taki trening nie adaptuje go do ekstremalnego wysiłku. Oto przykład prawidłowego treningu. Najpierw pięciominutowa rozgrzewka na tętnie 135 uderzeń, następnie minuta biegu na 85-90 proc. tętna maksymalnego, po nim minuta przerwy. Po trzech powtórzeniach czterominutowa przerwa. I tak kilka serii w zależności od tego, co chcemy osiągnąć. W takim wariancie specjalistyczny trening zajmuje około 35 minut. Zmęczenie narasta stopniowo, takie ćwiczenia można wprowadzać zaraz po treningu piłkarskim. Trener powinien podzielić drużynę np. na trzy grupy w zależności od parametrów wydolnościowych, siły i szybkości. To pozwala na efektywniejsza pracę i wydobycie ze sportowca tego, co najcenniejsze – tłumaczy Paul Robbins, trener przygotowania motorycznego, współpracownik Jürgena Klinsmanna.  

Jak to wygląda w Legii? Jeśli nie tak samo to bardzo podobnie. Metody cenionego na całym świecie Robbinsa niczym nie różnią się od metod Szula. Czemu więc gra Legii nie wygląda tak szybko i dynamicznie jak drużyn w ligach, które możemy oglądać w telewizji?

- Jeżeli weźmiemy pod uwagę bieganie i pomiary robione na boisku w trakcie meczu przez niezależny system „Amisco” to okazuje się, że nasi piłkarze nie biegają wcale mniej i wolniej niż piłkarze lig zachodnich. Kibic zaraz powie, że facet mówi herezje, bo jeżeli popatrzeć gołym okiem to widać od razu, że nasi biegają wolniej. Ja mówię to w oparciu o maszynę, która liczy. Natomiast to, co my widzimy to jest wypadkowa poruszania się piłki i zawodnika. Jeżeli zawodnik w biegu przejmuje piłkę, wychodzi na wolne pole to ta gra jest szybsza, jeśli piłka często krąży, nie jest trzymana pod nogą nie zatrzymuje się to gra wygląda na szybszą. Ale okazuje się, że zawodnicy Realu Madryt, Barcelony biegają najmniej. Mają perfekcyjną technikę i okazuje się, że średnia kontaktów naszego zawodnika to jest ok. 1,9 do 2,5 w zależności od meczu a u najlepszych drużyn ta wartość to ok. 1,5 kontaktu na jedno podanie. Chodzi o średnią liczbę kontaktu od momentu przyjęcie piłki do jej podania. Czyli przyjął piłkę, jeżeli piłka idzie do niego a on ją od razu oddaje to jest to jeden kontakt. Jeżeli przyjmuje, poprawia i oddaje to są trzy. Najlepsi mają średnią od 1.3 do 1.5, to znaczy, że grają na jeden kontakt, ta piłka krąży, wtedy bardzo szybko i gra wygląda na szybką - tłumaczy Ryszard Szul.

- Problemem naszych zawodników są także wrodzone predyspozycje wytrzymałościowe. Zawodnik w piłce nożnej musi być i wytrzymały i szybki. Szybkość i wytrzymałość to są dwie cechy, które się gryzą ze sobą, które ciężko jest równocześnie wytrenować, to musi być ktoś, kto ma predyspozycje wrodzone i do szybkości i do wytrzymałości. I takich zawodników jest bardzo mało, nawet, jeśli wytrenujemy zawodnika on zagra mecz da z siebie wszystko to czas regeneracji przy jego słabej wydolności będzie dłuższy niż zawodnika z dużym potencjałem. I często mamy tak, że gramy dobry mecz potem potrzebujemy kilka dni na odpoczynek. Brakuje nam wydolności, która umożliwia grę przez cały sezon co trzy dni. Na zachodzie to wygląda w ten sposób, że selekcja jest robiona na dużo wcześniejszym etapie - mówi dalej Szul.

Czy można więc powiedzieć, że Legia jest dobrze przygotowana do sezonu czy nie? A może po prostu tak krawiec kraje jak mu materii staje? Zawsze najłatwiej jest krytykować, ale jak widać sprawa wcale nie jest taka prosta i oczywista.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.