Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jak wygląda życie juniora w Polsce?

Marcin Szymczyk

Źródło:

15.01.2009 17:31

(akt. 18.12.2018 09:12)

<b>Wojciech Szczęsny</b> do Arsenalu Londyn wyjechał w wieku 16 lat. Sam w Anglii musiał sobie poradzić, ale klub zrobił wszystko, aby jak najbardziej ułatwić aklimatyzację. Bramkarz z Polski zamieszkał u domu pewnej pani blisko ośrodka treningowego. - U nas są właściwie trzy możliwości. Młodzi zawodnicy albo mieszkają w internacie, czasem trafiają do mieszkań obok rodziny, w pewnym sensie zastępczej. Klub wtedy płaci za zakwaterowanie gracza. Czasami też juniorzy z głębi kraju mieszkają z rodzicami u rodzin - tłumaczy <b>Jacek Mazurek</b>, trener młodzieży w Legii Warszawa.
Kiedyś, gdy Barcelona uparła się na Leo Messiego, klub załatwił nawet pracę ojcu utalentowanego młodzieńca. - U nas raczej nie ma takich możliwości. Z wielu względów. Oczywiście byłoby to wskazane, ale jeszcze nie ma takiej praktyki w Polsce - przyznaje Mazurek. Ważną kwestią są warunki w jakich trenuje junior, ale nie można też zaniedbać edukacji. - Nasi zawodnicy uczą się w jednym z gimnazjów. Mamy tam klasę, do której chodzą wszyscy gracze z danego rocznika. Dla starszych też mamy miejsce w jednym z liceów - dodał Mazurek. Szczęsny w Arsenalu uczy się w szkole, która jest na terenie klubu. Widać więc, że polskie kluby też podążają podobnym tropem A co, gdy młody piłkarz po przeprowadzce nie radzi sobie w nowym otoczeniu? - Do dyspozycji jest dwóch psychologów. Zarówno mężczyzna, jak i kobieta. Dużą rolę mają do odegrania także opiekunowi danego rocznika. Jednak trzeba też pamiętać, że w przypadku tych starszych, to oni często są już przyzwyczajeni i wiedzą, jak wygląda życie sportowca. Taki mają już styl życia - zdradził trener Legii. Gracza może zepsuć nie tylko większe miasto, ale też pieniądze. Czy polscy juniorzy zarabiają, oczywiście biorąc pod uwagę polskie warunki, podobnie jak ich angielscy odpowiednicy? - Oczywiście podpisujemy kontrakty. Piłkarze albo ich rodzice, którzy w imieniu gracza niepełnoletniego parafują umowę, otrzymują pieniądze. Oczywiście nie są to wielkie sumy, bardziej takie "kieszonkowe". Ale postrzeganie tego zależy od tego, skąd się człowiek wywodzi. Dla niektórych to może być dużo - zakończył Mazurek. Tak więc, życie polskiego juniora usłane różami nie jest. Co prawda kluby robią sporo, aby było lepiej, ale do ideału wciąż brakuje. Tak jak w większości przypadków brakuje boisk, szatni oraz innych rzeczy, które na zachodzie są normą. Są jednak ośrodki i klubu, które prezentują europejski poziom, albo są blisko. Gdy uda się to osiągnąć, to może wielu z potencjalnych zmarnowanych talentów, pozbędzie się tego drugiego, negatywnego, członu.

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.