News: Jakub Czerwiński: Jestem zły, ale to złość sportowa

Jakub Czerwiński: Jestem zły, ale to złość sportowa

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

30.03.2017 15:10

(akt. 07.12.2018 10:44)

W ostatnim dniu letniego okienka transferowego z Pogoni Szczecin do Legii Warszawa przeniósł się Jakub Czerwiński. W najbliższą sobotę legioniści zmierzą się właśnie z ekipą granatowo-bordowych. - Przeciw Legii w Pogoni dwukrotnie grałem w Warszawie. W Szczecinie nie mogłem zagrać z powodu nadmiaru żółtych kartek. Nie mam najlepszych wspomnień z meczów z Legią w barwach Pogoni, ale to chyba dobry prognostyk przed sobotnim spotkaniem. Pogoń zawsze miała problemy w stolicy, nigdy nie grało się jej tutaj łatwo - mówi w rozmowie z Legia.Net, Jakub Czerwiński.

Przed nami mecz z Pogonią. Dla ciebie to wydarzenie szczególne, bo rok spędziłeś właśnie w Szczecinie, tam się wypromowałeś.


- Miło będzie spotkać się z kolegami z byłej drużyny, ugościć ich w Warszawie. Choć na boisku oczywiście gościnni nie będziemy (śmiech). Pogoń wiosną ma swoje kłopoty, ale też dobrych i przede wszystkim doświadczonych zawodników, którzy potrafią ten klub wyciągnąć z kryzysu. Udowadniali to już nie raz. Mam nadzieję, że tym razem dokonają tej sztuki, ale dopiero po meczu w Warszawie.


W barwach Pogoni dwukrotnie grałeś przeciw Legii – bilans dwie porażki, bramki 0:4 i samobój. Nie masz więc najlepszych wspomnień z przyjazdów na Łazienkowską.


- Tak, to prawda. Przeciw Legii w Pogoni dwukrotnie grałem w Warszawie. W Szczecinie nie mogłem zagrać z powodu nadmiaru żółtych kartek. Nie mam najlepszych wspomnień z meczów z Legią w barwach Pogoni, ale to chyba dobry prognostyk przed sobotnim spotkaniem. Pogoń zawsze miała problemy w stolicy, nigdy nie grało się jej tutaj łatwo. Ja szczególnie zapamiętałem ten drugi mecz, Legia się po nas przejechała, wygrała zasłużenie 3:0 i po ostatnim gwizdku sędziego świętowała mistrzostwo Polski. Dodatkowo ja w tym meczu przy jednym ze strzałów próbowałem zablokować uderzenie, wyszedł z tego rykoszet i w efekcie trafienie samobójcze.


W barwach Legii też już raz grałeś z Pogonią – w Szczecinie i przegraliście wtedy 2:3. Czyli w tych spotkaniach jeszcze nie wygrałeś.


- Tak, przegraliśmy, dość pechowo. Pogoń zagrała wtedy bardzo dobry mecz, my mieliśmy swoje sytuacje, aby wygrać, ale ich nie wykorzystaliśmy. Sami zaś popełniliśmy błędy, rywale to wykorzystali i w efekcie dość niespodziewanie wróciliśmy do Warszawy bez punktów. Taka jest piłka, czasem tak się mecze układają.



Wracając jeszcze do czasów, gdy grałeś w Pogoni – jak w Szczecinie, w samym klubie, w szatni, traktuje się mecze z Legią? Jest podwójna pompka? Wszyscy są maksymalnie zmobilizowani?


-  Wygrać na Legii to zawsze duży prestiż dla każdego zespołu. Nie inaczej jest w Szczecinie. Obecnie sytuacja jest taka, że Pogoń walczy o górną ósemkę, musi zdobywać punkty, aby ten cel udało się zrealizować. Dodatkowo dla każdego z graczy dobry występ z Legią może być niezłą formą promocji. Dlatego musimy uważać, podejść do spotkania maksymalnie skoncentrowani. Tym bardziej, że mobilizacja w zespole Pogoni na pewno będzie zdwojona.


W Pogoni masz wciąż sporo przyjaciół?


- Najlepszy kontakt mam z Jarkiem Fojutem, dzwonimy do siebie, smsujemy, wymieniamy uwagi. Prywatnie jest kibicem Legii. Ale mam też kontakt z innymi kolegami czy z fizjoterapeutami. Zostawiłem tam część siebie, zżyłem się z ludźmi.


Znasz dobrze piłkarzy w Pogoni. Na kogo musicie najbardziej uważać, na kogo zwrócić największą uwagę?


- W bardzo wysokiej formie jest Spas Delew, który w reprezentacji strzelił dwa gole Holandii. Na drugim skrzydle jest Adam Gyurcso – szybki, przebojowy zawodnik. Jest Adam Frączczak, który zawsze jest groźny, trzeba uważać na Rafała Murawskiego – dyryguje i reguluje tempo gry Pogoni. Przy stałych fragmentach gry musimy zwrócić uwagę na Jarka Fojuta. Pogoń ma zawodników o wysokich umiejętnościach, musimy więc zachować czujność.



Obserwując waszą grę mam wrażenie, że w tym roku rozkręcacie się powoli. Na początku nie wszystko funkcjonowało, jak należy, ale z meczu na mecz jest lepiej. Tak miało być?


- Nie wiem czy tak miało być. Być może, ale to raczej pytanie do trenerów, nam nikt tego nie mówił. Natomiast rzeczywiście forma jest coraz lepsza i jesteśmy optymistami przed tą decydującą częścią rozgrywek. Na razie skupiamy się na meczu z Pogonią, potem będziemy myśleć o Lechu i tak krok po kroku do celu.


Jesienią dobrze zacząłeś, zagrałeś w sumie 12 meczów w tym dwa z BVB, jeden z Realem, jeden ze Sportingiem, zdobyłeś bramkę w spotkaniu z Zagłębiem. Wydawało się, że przełamujesz stereotyp o konieczności aklimatyzacji w Legii. Ty z jesieni w swoim wykonaniu byłeś zadowolony?


- Generalnie cały poprzedni rok mogę zaliczyć do udanych. Transfer do Legii był podsumowaniem moich występów na wiosnę w Szczecinie. Po zmianie jesień była troszeczkę zwariowana. Wszystko co się wydarzyło, z Ligą Mistrzów włącznie, przyszło bardzo szybko. Mam do siebie pretensje o niektóre mecze, kilka razy mogłem po prostu zachować się lepiej, podjąć lepszą decyzję i w efekcie zagrać lepiej. Ogólnie jednak mogę być zadowolony z tamtego okresu.


Byłeś rzucony na bardzo głęboką wodę.


- Zgoda, ale nie chcę się w ten sposób tłumaczyć. Spójrzmy na to z drugiej strony. Chyba każdy piłkarz chciałby być wrzucony na tak głęboką wodę.



Co się działo w twojej głowie, gdy wychodziłeś na stadion Realu w Madrycie? To przecież był dla ciebie ogromny przeskok. Dwa lata wcześniej grając w Termalice pewnie nawet nie myślałeś, że możesz się znaleźć w takim miejscu.


- Co się działo w mojej głowie? Nic szczególnego. Podchodziłem do tego spotkania jak do każdego innego meczu… 


Przepraszam, ale nie jestem w stanie uwierzyć, że emocje jakie ci towarzyszą przy wejściu na stadion Ruchu w Chorzowie były takie same jak na Santiago Bernabeu.


- Nie, oczywiście że nie, dreszczyk emocji był nieporównywalny, do tego duma z tego, że uczestniczy się w takim wydarzeniu. Chodzi mi o to, że starałem się nie narzucać na siebie dodatkowej presji, nie obciążać dodatkowo głowy, nie nakładać na siebie jakiejś wielkiej odpowiedzialności. Tłumaczyłem sobie, że mogę powstrzymywać graczy Realu, że nikt nie wymaga ode mnie rzeczy niemożliwych. Dopiero co wchodziłem do drużyny, takimi meczami mogłem więcej zyskać niż stracić. Z pewnością akurat te mecze, które wymieniłeś, zapamiętam do końca życia, ale przed pierwszym gwizdkiem o tym nie myślałem.


Jak sam powiedziałeś, dopiero wchodziłeś do zespołu, ale robiłeś to w trudnym momencie, w drużynie nie wszystko funkcjonowało, jak powinno, co zakończyło się zmianą trenera.


- To prawda i oceniając ten mój transfer do Legii najbardziej żałuję, że nie miałem możliwości przepracowania z Legią okresu przygotowawczego. Wtedy mógłbym się lepiej zintegrować z kolegami, zgrać na boisku, poznać filozofię trenera i nauczyć się tego, czego ode mnie wymagał. Trafiłem do Legii po obozie, w trakcie rozgrywek. Nie było czasu na aklimatyzację, a trudno było od razu się wkomponować w zespól tak, by nie było tego widać na murawie. Starałem się dostosować do drużyny, ale nie zawsze się to wszystko w pełni udawało.


Wydawało się, że najgorsze za tobą, że całkiem udanie wszedłeś do zespołu. Przepracowałeś zimą dwa zgrupowania i…w tym roku jeszcze w oficjalnym spotkaniu nie zagrałeś. Jesteś zły, rozgoryczony?


- Zły, ale to złość sportowa, konstruktywna. Jak każdy chciałbym grać, we wcześniejszych zespołach grałem, ale trener podjął inną decyzję. Drużyna wygrywa, mamy drugie miejsce w tabeli, zmniejszyliśmy stratę do lidera i trener nie ma podstaw do tego, aby coś na siłę zmieniać. Gra Maćka Dąbrowskiego z Michałem Pazdanem wygląda naprawdę dobrze. Przyznam się, że miałem moment kryzysowy. To dla mnie nowa sytuacja, że nie gram. W poprzednich klubach nie miałem problemów z regularnymi występami. Nie mogłem się pogodzić z tym, że jestem na bocznym torze, że nie mam mocnej pozycji w zespole. Tak jak jednak mówiłem, jest złość sportowa, która przekłada się na ciężką pracę na treningach. Muszę być gotowy, a gdy dostanę szansę, wykorzystam ją.


Rozmawiałeś o tym z trenerem Jackiem Magierą? Wiesz co musisz zmienić, aby twoja pozycja uległa poprawie?


- Rozmawiałem i wiem że mam pracować tak, jak do tej pory i czekać na swoją szansę. Trenuję więc ciężko i cierpliwie czekam.



Jesteś ambitnym człowiekiem. Jak dużo czasu dajesz sobie na poprawę swojej sytuacji, na wywalczenie miejsca w składzie?


- Nie chcę nic deklarować, mówić o jakichś terminach. Chcę pracować, robić swoje i wierzyć, że efekty wcześniej czy później przyjdą. W czerwcu usiądę i się nad wszystkim zastanowię. Wtedy podejmę decyzję o tym, co dalej.


Zostaniesz w tym sezonie mistrzem Polski?


- Z pełnym przekonaniem mówię, że zostaniemy mistrzem Polski.


A Pogoń znajdzie się w grupie mistrzowskiej?


- Życzę tego Pogoni, to drużyna, która śmiało może walczyć o wyższe cele. Zresztą Szczecin po prostu zasługuje na piłkę na wyższym poziomie. A pierwsza ósemka dla „Portowców” to powinno być takie minimum. Mówię tak, bo znam potencjał tej drużyny.


A co oznaczają liczby, jakie masz wytatuowane nad kolanami?


- To są daty urodzin moich rodziców.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.