News: Jakub Rzeźniczak: Chcemy wrócić na szczyt

Jakub Rzeźniczak: Chcemy wrócić na szczyt

Igor Kośliński

Źródło: legia.com

02.07.2015 17:47

(akt. 07.12.2018 22:28)

- My naprawdę bardzo przeżyliśmy to, co straciliśmy w końcówce sezonu. Z jednej strony zdajemy sobie sprawę, że zrobiliśmy to na własne życzenie, ale z drugiej - wydaje mi się, że musimy wyciągnąć z tej sytuacji wnioski i zacząć myśleć pozytywnie. Słyszałem wiele głosów, że powinniśmy dłużej się smucić i przeżywać to przegrane mistrzostwo, ale ja wychodzę założenia, że jeśli się upadnie, należy jak najszybciej powstać i wziąć się do pracy. Ale z entuzjazmem i pozytywnym nastawieniem! Jasne, pamiętam o tym, co się stało w końcówce sezonu, bo nie da się o tym szybko zapomnieć. Przede wszystkim jednak staram się już patrzeć w przyszłość, jednocześnie skupiając na teraźniejszości. Wydaje mi się, że ciężka praca, którą tutaj wykonamy, przyniesie efekty w postaci dobrych wyników - mówi w rozmowie z oficjalną stroną Legii Warszawa obrońca Legii Jakub Rzeźniczak

To może w drugą stronę - śnisz o tym, jak wznosicie puchar za mistrzostwo na koniec przyszłego sezonu?


- Może nie śnię, ale zdarza mi się wyobrażać pozytywne scenariusze. Kiedyś zasugerował mi to Darek Parzewski, który współpracował z Legią jako psycholog. To sprzyja realizacji tych pragnień. Teraz na przykład wyobrażam sobie to, że wygramy z Lechem w Superpucharze, a później będziemy pokonywać rywali w Ekstraklasie i walce o Ligę Europy. Tylko takie pozytywne nastawienie, poparte morderczy wysiłkiem, może poprowadzić nas do sukcesów.
 
Jak opisałbyś nastrój panujący obecnie na zgrupowaniu?


- Nastrój jest naprawdę dobry. W Legii niczego nam nie brakuje, więc pozostaje jedynie skupić się na pracy i realizacji założeń, które przekazuje nam trener. To jest najważniejsze. Początek poprzedniego sezonu pokazał, że gdy wszyscy byliśmy w stanie optymalnie realizować jego wskazówki - jak na przykład w dwumeczu z Celtikiem - maszyna działała bez zarzutu. Wiemy doskonale, jakie wszyscy mają wobec nas oczekiwania, a naszym zadaniem jest sprostanie im w najwyższym możliwym stopniu. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś wkłada całe swoje serce w nawet najmniejsze detale, to może na tym tylko zyskać. (...)

 

Trener Berg zmienił się, odkąd trafił do Legii?


- Szczerze powiem, że chyba nie zmienił się w ogóle. Może troszeczkę lepiej mówi po polsku. Trener ma bardzo dobre podejście do drużyny. W mediach dostawał po głowie za to, że na konferencji nie potrafił przyznać, że coś było nie tak. On jednak chronił drużynę, bo w szatni jasno sobie mówiliśmy, co było dobre, a co złe. Nie było potrzeby, by wskazywać winnych i wszystko analizować na zewnątrz. Cenię trenera Berga za to, że tak pozytywnie do wszystkiego podchodzi.
 
Tak powinien działać trener?


- Tak uważam. Jeśli ma kogoś opieprzyć, to robi to w szatni, a nie w mediach. Przecież to by nikomu nie pomogło. Mamy mnóstwo rozmów indywidualnych, w których szkoleniowiec wskazuje nam błędy. To jest dobra droga. Jesteśmy drużyną i powinniśmy dbać o to, by w szatni panowała jak najlepsza atmosfera.
 
W nowym sezonie będziesz miał łatwiej o miejsce w składzie? Odeszli Inaki Astiz i Dossa Junior, a na ich miejsce przyszedł jedynie Michał Pazdan.


- Odkąd jestem w Legii, po raz pierwszy jestem typowany na pewniaka do wyjściowej jedenastki. Zawsze byłem "zapchajdziurą" lub zmiennikiem nowych zawodników. Na początku byłem młody, więc to naturalne. Później jednak miałem zmieniać na prawej obronie a to Srdję Kneżevicia, a to Inakiego Descargę, a to Artura Jędrzejczyka. Kiedy wywalczyłem sobie miejsce, został ściągnięty Bartek Bereszyński, a później Łukasz Broź. Znów wróciłem na środek, gdzie również nie miałem miejsca w podstawowym składzie, bo tam mieli grać Dossa Junior i Inaki Astiz. Tak się to przewijało co roku, a ja i tak grałem swoje. Mój przykład pokazuje, że nawet jeśli nie brakuje ludzi, którzy w ciebie nie wierzą, masz szansę osiągnąć sukces ciężką pracą. (...)

 

Rozmawialiśmy o Michale Pazdanie, a jak w takim razie odnaleźli się w zespole pozostali nowi zawodnicy - "Niko" i Pablo?


- "Niko" miał duży plus w postaci swobodnego kontaktu z Ivicą, bo obaj pochodzą z Bałkanów, w dodatku dobrze mówi po angielsku, więc szybko znaleźliśmy wspólny język. Zresztą nasze kultury są bardzo podobne, nie ma się o co martwić. Na boisku czuje się bardzo swobodnie, fajnie wykańcza akcję i jest dobrze wyszkolony technicznie. To materiał na gwiazdę naszej Ekstraklasy. Równie dobrze odnalazł się Pablo, który ma w zespole Guilherme i może z nim się bez trudu dogadać w rodzimym języku. Inna sprawa, że coraz lepiej radzi sobie też w polskim, co widzieliśmy na legia.com (śmiech). To bardzo pozytywny chłopak, oby równie dobrze radził sobie na boisku.

 

Powiedz na koniec: jest jakiś przepis na sukces?


- Praca, praca i jeszcze raz praca. To jest Legia, tu trzeba zap***lać. Musimy zostawiać serce i duszę nie tylko na meczach czy treningach, ale we wszystkich innych sytuacjach związanych z życiem Klubu. Chcemy wrócić na szczyt. Jesteśmy gotowi do walki.

 

Całą rozmowę można przeczytać na stronach legia.com

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.