Jakub Wawrzyniak
fot. Marcin Szymczyk

Jakub Wawrzyniak: Gra obronna Legii uderza w trenera

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

08.03.2024 11:10

(akt. 08.03.2024 11:15)

- Legia gole po błędach własnych traci od początku sezonu. To trwa od miesięcy. Od października nie potrafią wygrać dwóch ligowych meczów z rzędu. Tracą gole, niezależnie od tego, jak układa się mecz. W obronie panuje totalny brak zasad i funkcjonowania bloku w konkretnych sytuacjach. Błędy popełniają wszyscy, trener Kosta Runjaić broni się, że reagował, że próbował trzynastu ustawień trzyosobowego bloku obronnego, zmienił też bramkarza. Ale to nic nie dało. Każdy bez wyjątku ma coś za uszami — ocenia były obrońca Legii, Jakub Wawrzyniak na łamach "Przeglądu Sportowego".

- Bramkarze Legii od początku rundy wiosennej są w takiej samej formie jak obrońcy przez cały sezon. To powoduje, że trenerzy rywali mówią: „Bądźmy cierpliwi, na pewno dostaniemy prezenty i tylko od nas zależy, czy je wykorzystamy”. Puszcza, Korona i Pogoń plus Molde dostały i wykorzystały. To mogłoby szokować czy zaskakiwać, gdyby działo się w ostatnich tygodniach, ale tak jest od początku sezonu. Doszli Radovan Pankov, Steve Kapuadi oraz Marco Burch, odszedł Maik Nawrocki. Uważam, że obrońcy Legii nie mają odpowiednich umiejętności indywidualnych. Po każdym meczu mówią: „My jesteśmy Legia, nie możemy tak łatwo tracić goli”. Na końcu kryterium oceny są czyny, a nie słowa. A te obnażają słabość Legii w obronie.

- Wielokrotnie słyszałem od defensorów Legii: „Cieszymy się, że strzeliliśmy o jednego gola więcej”. Kłamali. To tylko dobra mina do złej gry. Jeśli miarą dobrze wykonanej pracy obrońcy i całej formacji jest liczba straconych goli, to niemal w każdym spotkaniu byli pod kreską. Wspomniane słowa oznaczają jedno: „Dobra, wygraliśmy, nie psujmy atmosfery”. Zapewniam jednak, że każdy obrońca woli wygrać 1:0 niż 5:3. Wtedy ma poczucie, że pomaga i rzetelnie wykonuje swoje zadania. Legia traci gole w kuriozalnych okolicznościach – jeden zawodnik popełnia błąd, drugi też się myli, zamiast naprawić pomyłkę kolegi, a na końcu zawala bramkarz i to ma destrukcyjny wpływ na zespół. Zastanawia mnie, dlaczego sztab szkoleniowy Legii nie jest w stanie opanować fali tych pomyłek. Przecież najłatwiej jest nauczyć się bronić. Łatwiej przeszkadzać niż kreować, a w tym przeszkadzaniu Legia jest mocno przeciętna. Trener pracuje już prawie dwa lata i gra defensywna uderza w niego. 

- Z przodu nie ma armat, o tyłach mówiłem. Do tego dochodzi roszczeniowy Josue. Szanuję go, choćby za genialne zagrania w pucharach, ale mam wrażenie, że on nie czuje się komfortowo, kiedy błyszczą jego partnerzy. Najpierw musi błyszczeć on, dopiero wtedy mogą pozostali. Kiedy nie dostaje piłki – gestykuluje, nie akceptuje i nie wspiera, że ktoś wpadł na inny pomysł. Chce mieć wpływ na wszystko. Legia musi zdecydować, czy znowu chce budować drużynę wokół niego. Bez Josue w składzie nie wygrywa, ale z nim też nie.

Więcej można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.