Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jakub Wawrzyniak: Nie myślałem, że będę w Legii tak długo

Marcin Szymczyk, Miłosz Nasierowski

Źródło: Legia.Net

14.07.2011 10:26

(akt. 14.12.2018 02:08)

<p>- Kiedy przychodziłem do Legii traktowałem ten klub jako przystanek w swojej karierze. Sytuację zmienił powrót kibiców, wspaniały doping na pięknym stadionie. To spowodowało, że identyfikuję się z Legią - mówi w rozmowie z Legia.Net obrońca naszego zespołu Jakub Wawrzyniak. Piłkarz opowiada także o swoim greckim etapie kariery, kto jego zdaniem powinien być kapitanem drużyny, z kim chciałby zagrać w europejskich pucharach oraz ocenia nowych kolegów w zespole. Zapraszamy do lektury.</p>

Jesteś w Legii od 2007 roku, podpisałeś umowę na kolejne trzy lata. Podpisując pierwszy kontrakt z warszawskim klubem spodziewałeś się, że twoja przygoda przy Łazienkowskiej potrwa tak długo?

- Może nie zabrzmi to tak, jakby chcieli kibice ale przechodząc tutaj z Widzewa traktowałem Legię jako przystanek w swojej karierze. Uważam, że większość piłkarzy powinna tak do zmiany barw klubowych podchodzić. Jeśli bowiem dany klub traktuje się jako przystanek to trzeba dać z siebie wszystko drużynie, wykazać się aby odejść do lepszego zespołu. W ten sposób korzyść odnosi i piłkarz i klub, który zarobi na ewentualnym transferze. I wszystko szło zgodnie z planem, był transfer do Panathinaikosu, ale wiadomo w jakich okolicznościach wróciłem. Także nie myślałem, że będą grał tutaj tak długo. Sądzę, że każdy rozsądnie myślący kibic to zrozumie. Teraz podpisując nową umowę z Legią zmieniło się to, że kibice wrócili z dopingiem na trybuny. Dzięki temu postrzegam Legię zupełnie inaczej niż choćby 4 lata temu czy nawet niewiele ponad rok temu. W tej chwili identyfikuję się z Legią, która jest dla mnie szczególnym miejscem. Moja rodzina czuje się w Warszawie bardzo dobrze. Przez całą moją karierę brakowało mi tego aby identyfikować się z klubem. Teraz to się zmieniło i dzięki temu łatwiej będzie dać z siebie wszystko tej drużynie.

Zadebiutowałeś w spotkaniu Vetrą Wilno. Co sobie myślałem, gdy widziałeś co się działo i potem przez cały okres trwania konfliktu? Nie miałeś dość, nie chciałeś odejść do innego zespołu?

- Mecz z Vetrą postrzegałem w kategoriach osobistej porażki, gdyż to my piłkarze przegrywaliśmy do przerwy 0:2. A z takim przeciwnikiem powinniśmy prowadzić i z pewnością do takiej sytuacji by nie doszło. Później były te wszystkie perypetie, konflikt – wiadomo jaki to był okres. Dopiero teraz mamy świadomość tego ile traciliśmy poprzednio. Gra przy pełnych trybunach na Łazienkowskiej jest wspaniałym przeżyciem. Pewnie, że piłkarz powinien się skupić na grze a nie na otoczce. Jednak wszyscy wiemy jaką moc mają kibice – doping przy pięknym stadionie to coś czego nie da się zapomnieć, to coś czego brakowało przez te trzy lata. Ale to temat do którego nie ma co wracać. Wszyscy byśmy chcieli aby to się nie wydarzyło, ale widocznie tak musiało być.

Przyszedłeś do Legii aby zmienić na lewej obronie Tomka Kiełbowicza, ale do dziś gracie zamiennie. Jesteście godnymi siebie konkurentami do miejsca w składzie.

- Z pewnością tak. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że Tomek znowu przedłużył umowę z Legią, jest to już jego piąty kontrakt z tym klubem. To oznacza, że włodarze są zawsze z jego postawy zadowoleni. W minionym sezonie bez względu na to czy to Tomek grał czy też ja to pozycja lewej obrony była mocną stroną zespołu. Wydaje mi się, że trener nie miał większych zastrzeżeń co do lewej strony bloku defensywnego. Moim zdaniem to jedna z lepiej obsadzonych pozycji z zespole. Od lat z roczną przerwą rywalizujemy ze sobą i mam nadzieję, że z korzyścią dla zespołu. Oczywiście chciałbym z tej rywalizacji wyjść zwycięsko i grać. Ale Tomek z pewnością odpowiedziałby tak samo.

Wspomniałeś o rocznej przerwie w Legii, przeniosłeś się do Panathinaikosu. Od strony sportowej to chyba wspaniałe wspomnienia – 1/8 finału Ligi Mistrzów, mecze z Villareal. Nie każdy piłkarz może coś takiego przeżyć.

- Z każdej strony ten transfer był dla mnie ogromnym skokiem. Zarówno od strony sportowej jak i finansowej. Gra w lidze greckiej czy występy w elitarnej Champions Leaugue były fajną przygodą. Jednak wszystko skończyło się tak jak się skończyło. Wystarczyła dobra wola greckiej federacji aby wszystko przyspieszyć. Tak się jednak nie stało, wróciłem do Legii gdzie głównie trenowałem. W całej mojej karierze był to najtrudniejszy okres. Myślałem, że szybciej wrócę na boisko i będę się dobrze prezentował. Życie pokazało, że powroty wcale nie są łatwe, że dużo się traci nie grając sześć miesięcy w piłkę. Ten powrót był długi i ciężki o czym może świadczyć fakt, że zimą dostałem wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Teoretycznie mogłem odejść z Legii w każdej chwili ale wolałem wypełnić jeszcze półroczną umowę i powalczyć. To dla mnie ogromna satysfakcja, że mimo różnych nieprzychylności potrafiłem się zebrać i dobrze zaprezentować.

A biorąc pod uwagę tylko ten aspekt niesłusznej dyskwalifikacji nie żałujesz trochę, że jednak zdecydowałeś się na Grecję?

- Biorąc pod uwagę tylko ten aspekt pewnie drugi raz bym tak nie postąpił. Natomiast nie mamy w życiu takich przywilejów, aby takie rzeczy przewidywać. Na tamten moment był to słuszny krok, dziś będąc mądrzejszy o pewne doświadczenia pewnie bym zrobił inaczej.

Po tym okresie dyskwalifikacji twoja forma była parabolą. Po dobrym meczu przytrafiał się słaby. Winny temu był właśnie długi rozbrat z piłką czy też może gra na pozycji nie tej przez ciebie preferowanej?

- Wyjeżdżając do Aten miałem tam grać jako środkowy obrońca, ale szybko zostałem przesunięty na bok i tam się zdecydowanie najlepiej czuję. Po powrocie przez cały okres przygotowawczy także występowałem na lewej obronie, ale wobec kontuzji kolegów ze środka trener przesunął mnie na ich miejsce. Później była zmiana trenera, ale za Stefana Białasa nie wyglądało to tak jak powinno. Kiedy drużynę objął Maciej Skorża miałem grać na lewej stronie, ale znów była plaga kontuzji i wróciłem na środek. Początek był fatalny dla mnie i całej drużyny. Po bardzo słabych występach zostałem przesunięty do Młodej Ekstraklasy. Trener podjął tak radykalne kroki w stosunku do osób, od których wymagał zdecydowanie więcej, na których najbardziej liczył. To pozytywnie wstrząsnęło zespołem, choć oczywiście ja bym tak nie postąpił. Najważniejsze jest jednak dobro drużyny, a w tym przypadku taka decyzja okazała się słuszna.

Ale po tym trudnym początku pracy z trenerem Maciejem Skorża, masz za sobą bardzo udaną wiosnę, chyba najlepszą rundę w twojej karierze?

- Tak, zgadzam się. Często spotykam się z komentarzami, że to jeszcze nie jest to co prezentowałem przed wyjazdem do Grecji. Ja się z tym nie zgodzę, w dotychczasowej karierze zdecydowanie jest to mój najlepszy okres. Poza jednym meczem z Polonią Bytom prezentowałem równą, dobrą formę. Nie było wspomnianej wcześniej paraboli. Może nie będzie to skromne, ale uważam że była to najlepsza moja runda. Oczywiście jestem ambitny i chcę w nadchodzącym sezonie prezentować się jeszcze lepiej.

Efektem tej dobrej gry był powrót do reprezentacji Polski.

- Wiemy w jakich okolicznościach otrzymałem powołanie – przez kontuzje innych piłkarzy na mojej pozycji. Nie wiem czy mecze z Francją i Argentyną cokolwiek zmieniły, czy moja pozycja w kadrze uległa poprawie. To pokażą najbliższe powołania. Przekonamy się czy był to tylko epizod czy może udało mi się przekonać selekcjonera do mojej osoby. Bez względu na to co się stanie będę ciężko pracował na treningach – to jedyna droga do tej reprezentacji.

Przez media byłeś pozytywnie oceniony za te dwa mecze przy Łazienkowskiej. A ty byłeś z siebie zadowolony?

- Co do meczu z Argentyną wydawało mi się, że wcale nie był to dobry mecz w moim wykonaniu. Jednak w opinii fachowców, których mamy wiele w Polsce zostałem oceniony pozytywnie. Mecz z Francją był już dużo lepszy. Do momentu gdy nie brakowało nam sił wyglądaliśmy lepiej od Francuzów. Później ten wymagający rywal trochę nas zdominował.

Ostatnio Franciszek Smuda na łamach miesięcznika „Piłka Nożna Plus” stwierdził, że jesteś bardzo dobry w ofensywie, natomiast musisz jeszcze  popracować nad grą w defensywie. Zgadzasz się z taką opinią?

- Jeśli selekcjoner naprawdę tak uważa to nie pozostaje mi nic innego jak zwrócić uwagę na moją grę defensywną. W ofensywie także trzeba się doskonalić. Opinie na mój temat często są takie, że jestem mało zwrotny czy też wolny. Tutaj wszystkich mogę odesłać do Paolo Terziottiego, który ma wyniki testów szybkościowych i jestem w nich w pierwszej czwórce. Podobnie jest w testach zwrotnościowych – tego się nie da oszukać. Być może mój styl biegania, takiego ciężkiego często ludzi myli. Natomiast defensywny styl gry zawsze trzeba doskonalić. Najlepiej pokazuje to ostatni sezon Legii – tak wielu straconych bramek ten klub nie miał już bardzo dawno. Także nad tym trzeba pracować zawsze.

Jesteś piłkarzem inteligentnym, mającym swoje zdanie. Wydaje się, że Franciszek Smuda nie lubi tego typu piłkarzy o czym świadczą przykłady Artura Boruca czy Michała Żewłakowa.

- Porównywanie mnie i mojej roli w reprezentacji do roli jaką pełnili Artur Boruc czy Michał Żewłakow jest troszeczkę nie odpowiednie. Oni byli ważnymi postaciami, Michał był kapitanem i musiał często wypowiadać się do mediów, bronić kolegów z zespołu. Nosząc opaskę musi też często rozmawiać z trenerem i mówić to co myśli. Obecnie z tego co można przeczytać i usłyszeć osoby Boruca i Żewłakowa nie są brane pod uwagę przy powołaniach. Natomiast osobną sprawą jest moja osoba – mówienie o mnie jako o reprezentancie jest na wyrost. Pojechałem tam się zaprezentować i zobaczymy co z tego wyjdzie. Nie wydaje mi się aby mój charakter był przeszkodą aby dalej występować w tej reprezentacji.

W poniedziałek podpisałeś oficjalnie nową 3-letnią umowę. Ale jeszcze pół roku wydawało się to bardzo wątpliwe. To chyba dla ciebie ogromna satysfakcja, że od piłkarza niechcianego w klubie stałeś się postacią pierwszoplanową?

- Satysfakcja jest bardzo duża, mimo wielu niesprzyjających okoliczności potrafiłem się skupić na treningu i meczach. Fajnie, że to wszystko tak się potoczyło. Ten nowy kontrakt obliguje mnie do jeszcze lepszej gry, muszę jeszcze więcej dawać tej drużynie. Mam możliwość pracy w bardzo dobrych warunkach, w Legii wszystkie sprawy sprzętowe są na bardzo wysokim poziomie. My już w wielu kwestiach prześcigamy Europę, jest wiele klubów które na Legii mogą się wzorować. Dlatego moim obowiązkiem jest dać z siebie wszystko i prezentować się jak najlepiej.

A nie miałeś przez ostatnie sześć miesięcy propozycji z innych klubów? Nie kusiło cię aby odejść?

- Tych ofert było kilka, finansowo zyskałbym wyjeżdżając zagranicę. Choć z warunków nowego kontraktu jestem bardzo zadowolony. To pokazuje, że ten klub jest dla mnie szczególnym miejscem.  Chciałbym aby mój dalszy pobyt przy Łazienkowskiej obfitował w sukcesy.

Podpisanie nowej umowy przeciągało się w nieskończoność. Były jakieś problemy między Legią a twoim menedżerem.

- To był powód dla którego dopiero w poniedziałek podpisałem kontrakt. Moim menedżerem był Robert Kiłdanowicz i korzystając z okazji chciałbym mu podziękować za ten okres współpracy. Mam o nim dobre zdanie i życzę mu dalszych sukcesów w pracy z piłkarzami. Czasem jest tak, że coś stoi na przeszkodzie, że nie wszystko układa się po naszej myśli. Mam nadzieję, że Robert to doskonale rozumie i nie ma do mnie większych pretensji.

W minionych rozgrywkach Legia pozyskała 10 piłkarzy, którzy w tym konkretnym sezonie nie spełnili w większości pokładanych w nich nadziei. W większości byli to młodzi ludzie. Teraz klub pozyskał tylko dwóch graczy ale doświadczonych i z nazwiskiem. To lepsza metoda?

- Czy lepsza metoda to nie wiem. Natomiast wszyscy mamy przekonanie, że zarówno w przypadku Michała jak i Danijela nic nie jest w stanie ich zaskoczyć. Michał grał w Europie w klubach porównywalnych do tego czym Legia jest w Polsce. Anderlecht w Belgii czy Olympiakos w Grecji to kluby topowe zawsze walczące o mistrzostwo. Także Michała w Legii nic nie powinno zaskoczyć. Danijel ma za sobą ciekawą karierę, występował w reprezentacji, Lidze Mistrzów. Także on też nie potrzebuje czasu na adaptację. Teraz od nich tylko zależy ile dadzą Legii.

To na co stać Legię w tym sezonie?

- Na zwycięstwo w najbliższym meczu i tylko tak będę do tego podchodził. Obiecałem sobie, że nie będę dalej wybiegał w przyszłość. Do tej pory często myślałem o tym co będzie i zwykle nie kończyło się to dobrze. Także koncentruję się na najbliższym spotkaniu, chcę dawać z siebie maksimum, a co z tego wyniknie to zobaczymy.

Już jutro losowanie – dowiecie się z kim zagracie w europejskich pucharach. Macie jakiegoś rywala na którego chcielibyście trafić?

- Czasem patrzymy na tych potencjalnych rywali – każdy chciałby trafić na teoretycznie najsłabszy zespół, ale na tym etapie nie ma już słabeuszy. Są za to zespoły mocne, które mogłyby walczyć z najlepszymi w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Ale czasem mówimy sobie, że jak wejść to z hukiem i fajnie by było trafić na Atletico Madryt i przekonać niedowiarków, że potrafimy zaistnieć jako drużyna.

Trener zapowiedział, że po ostatnim meczu dojdzie do wyboru kapitana. Ty często pokrzykujesz na kolegów, masz odpowiednią pozycję w zespole. Rozważasz swoją kandydaturę? A jeśli nie to na kogo oddasz swój głos w tym demokratycznym głosowaniu?

- Nie mam szans aby być kapitanem, nie mam takiego autorytetu w drużynie. Ja mam swoje zadania do wykonania i na tym się skupiam. Co do mojego głosu to nie będzie on anonimowy. Uważam, że mamy świetnego kapitana i jeśli dojdzie do głosowania to będę popierać jego osobę. To człowiek za którym pójdę w ogień w tej drużynie – jest mądry, inteligentny a przy tym dobry piłkarz. Ma szacunek w drużynie i jeśli dojdzie do takich wyborów to moim zdaniem tylko potwierdzą one jak dużą rolę Ivica spełnia w drużynie.

Czego ci można życzyć w nadchodzącym sezonie oprócz zdrowia?

- Zdrowia mam i zawsze miałem, ale to podstawa do wszystkiego. A czego poza tym? Trafnych decyzji i szczęścia. Choć nie lubię sukcesów sprowadzać do roli szczęścia. Wszystko zależy bowiem od ciężkiej pracy. A sukces z czasem musi przyjść.

Polecamy

Komentarze (238)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.