Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jan Urban: Brak nam snajpera, ale śpię spokojnie

Mariusz Ostrowski

Źródło: Życie Warszawy

27.01.2008 22:59

(akt. 21.12.2018 08:25)

- Rozmawiamy z wieloma menadżerami, przedstawicielami innych drużyn. Większość z nich też szuka napastników. Dobrych nie ma tylu, by starczyło dla wszystkich. Bardzo trudno znaleźć zawodnika, który i pod względem finansowym, i pod względem umiejętności, sprostałby naszym oczekiwaniom. Kto zimą puści piłkarza, który tak jak Takesure w rundzie jesiennej strzeli dla nas 10 goli? - podsumowuje pierwsze zgrupowanie, trener Legii <b>Jan Urban</b>
Z Janem Urbanem, trenerem Legii Warszawa, rozmawiał w Esteponie Maciej Rowiński- Czy jest Pan zadowolony ze spotkań sparingowych w wykonaniu swojej drużyny? - Tak, choć nie były dla mnie najważniejsze. Traktowałem je w Hiszpanii tylko jako urozmaicenie naszych treningów. Zdziwiła mnie nasza dobra gra w spotkaniu z Young Boys Berno (1:0 – przyp. red.). Na ten czas przygotowań była zbyt dobra. W kolejnym spotkaniu, z FC Thun (0:0 – przyp. red.), piłkarze byli już nieco ociężali. Widać było efekty żmudnych treningów. Spodziewałem się, że zmęczenie musi kiedyś przyjść. Najbardziej zadowolony jestem z ostatniego sparingu z Austrią Wiedeń. Oba składy, które w jego trakcie wystawiłem, zagrały bardzo dobrze. Był to dla nas niezwykle prestiżowy mecz. Wygraliśmy 1:0, choć mogliśmy zdecydowanie wyżej. - Obserwatorzy tych spotkań zgodnie twierdzili, że Legia przeprowadza zabójcze akcje skrzydłami. - To prawda. Mamy szybkich zawodników, którzy potrafią grać jeden na jeden. Dzięki temu stwarzają wiele groźnych sytuacji. Możemy ich predyspozycje wykorzystywać do przeprowadzania kontrataków. Niestety, wciąż zdecydowanie zbyt rzadko dobra gra skrzydłami przynosi nam bramki. Na co będzie Pan zwracał szczególną uwagę podczas kolejnego zgrupowania w Hiszpanii, które rozpocznie się w piątek w Orihueli? - Właśnie na wykończenie akcji ofensywnych, bo w obronie i w pomocy prezentujemy się już całkiem dobrze. Nie będzie to jednak takie proste, bo w grę wchodzą już umiejętności piłkarskie. W tych sytuacjach zawodnik musi podjąć w ułamku sekundy najwłaściwszą decyzję, w jaki sposób chce wykończyć akcję. Ciężko tego nauczyć. Będę zwiększał piłkarzom obciążenia treningowe, ale oczywiście tylko do czasu. Do tej pory grali w sparingach po 45 minut. Niebawem zostaną zmuszeni do gry w całym meczu. - Czyli jednak będziecie chcieli kupić lub wypożyczyć nowego napastnika? - A ma Pan jakiegoś na oku? Z dyrektorem Trzeciakiem siedzimy w piłce nie od dziś. Ale mam wątpliwości, czy znajdziemy takiego napastnika, o którego nam chodzi. Póki co, będę pracował z tymi, których mam do dyspozycji. Jak już mówiłem – nie tylko my mamy problemy z napastnikami. Większość naszych rywali też. - Na pocieszenie pozostaje Panu defensywa złożona z ekspertów. - Wolę nie tracić bramek, mieć spokój w obronie i dopiero próbować strzelać. Co z tego, że zdobędziemy dużo goli, że wszyscy będą piali z zachwytu, ciesząc się grą ofensywną, skoro nie będziemy wygrywać. W dzisiejszym futbolu podstawą jest to, by nie stracić gola. Zwracam uwagę na wszystkie formacje, ale kluczem do sukcesu jest gra całego zespołu w defensywie. Nie chodzi o samą obronę. Defensywa zaczyna się od najbardziej wysuniętych piłkarzy, którzy muszą przerywać akcje rywali w zarodku. A wszystko po to, by obrona, i szczególnie bramkarz, mieli jak najmniej pracy. Jeśli wszyscy dobrze wykonują swoje zadania, bramkarz jest bezrobotny. Ot, cała filozofia naszej gry. - Stawia Pan bardzo mocno na młodych piłkarzy. Z powodzeniem. 19-letni Maciej Rybus szaleje na skrzydle, o dwa lata młodszy Ariel Borysiuk wykazał się walecznością, dobrą grą w środku boiska i strzeleniem gola Austrii Wiedeń. -Jestem z nich zadowolony. Gdyby ktoś nie znał tych piłkarzy, nie powiedziałby, że są z drugiej drużyny. Podczas zgrupowania zaprezentowali się świetnie. Zapomniał Pan jednak o 21-letnim Adamie Frączaku. On też zrobił na mnie dobre wrażenie. W grze tej trójki nie można było dostrzec, że są pierwszy raz na zgrupowaniu z dorosłym zespołem. - Na zgrupowanie mieli dojechać dwaj piłkarze z Ghany – Ransford Osei i Seidu Yahaya. W Estepona Palace zarezerwowaliście dla nich nawet pokój. Niestety, okazało się, że obaj mogą się pojawić dopiero na drugim obozie w Hiszpanii. Czy to nie za późno? - Na pewno za późno, ale będę się tym martwił... później. Na razie koncentruję się na przygotowaniu do rundy wiosennej zawodników, których mam. Gdy ktoś do nas jeszcze dołączy, zawsze mogę zorganizować dodatkowy mecz sparingowy, by sprawdzić jego możliwości. - W Esteponie długo sprawdzaliście trzech piłkarzy z RPA, z których, już na pierwszy rzut oka, dwóch nie nadawało się do gry. - Mam zasadę, że nigdy nie oceniam piłkarzy po pierwszym meczu. Tym bardziej trudno było to zrobić, mając w aspekcie ich długi lot z Afryki do Hiszpanii. Medidilane i Parker nie pokazali jednak niczego, czym mogliby zaskarbić moje serce. Dlatego wrócili do domów. Booysena będę sprawdzał podczas kolejnego zgrupowania w Hiszpanii. - Okazało się, że w trakcie kolejnego zimowego obozu zmierzycie się z Szachtarem Donieck. To kolejny rywal, z którym Legia ma niewyrównane rachunki. Następne wyzwanie dla Pana zespołu? - Na pewno kolejny – po spotkaniu z Austrią – mecz, który nie będzie tylko i wyłącznie zwykłym sparingiem. Chcemy grać podczas drugiego zgrupowania z najmocniejszymi drużynami. Chwała organizatorom za to, że udało im się załatwić nam ten mecz. - Wszystko po to, by dogonić Wisłę Kraków? - Nie. Po to, by ja wyprzedzić.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.