Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jan Urban: Kogoś zaczyna doceniać się po czasie

Piotr Kamieniecki

Źródło: Sport.pl

28.11.2010 23:34

(akt. 15.12.2018 05:27)

Obszernego wywiadu udzielił serwisowi sport.pl Jan Urban. Trener Polonii Bytom mówi w nim o spotkaniu z Legią. Były szkoleniowiec "Wojskowych" twierdzi również, że trudno oczekiwać rezultatów od prawie nie przebudowanej od jego czasów drużyny - Z nowych grają tylko Vrdoljak i Kucharczyk. Pozostali nie wykorzystali swojej szansy - mówi.

Czyli Legia się nie zmieniła?

- Z nowych grają tylko Vrdoljak i Manu, który z Polonią pauzował za kartki. Pozostali nie wykorzystali szansy na początku sezonu, Kneżević jest kontuzjowany. Vrdoljak ma charakter i pasję, wie, co robić na boisku. Obudził się Miro Radović, ale inni drzemią. Legia niewiele się zmieniła, w porównaniu z tą, którą zostawiałem. Trudno chyba oczekiwać postępu, jeśli grają ci sami zawodnicy. Kiedy latem przyszło sześciu obcokrajowców, wydawało się, że jakość zespołu się podniesie, będzie rywalizacja. Na razie jej nie ma. Przyczyną rotacji w składzie są słabe wyniki, a nie walka na treningach. To nie jest drużyna, jakiej oczekuje trener, właściciele, kibice i sami zawodnicy. Zespół jest w budowie.

Legia, Lech i Wisła grają poniżej możliwości, ale nie stracili szans na mistrzostwo. Jagiellonia nie jest przyzwyczajona do wygrywania każdego meczu, jednak będzie liczyła się do końca sezonu. Jeśli nie zdobędzie mistrzostwa, nikt jej nie potępi, tylko pochwali za to, że była najlepsza jesienią.

Obecna Legia ma sześć porażek, gole strzelone ledwo bilansują się ze straconymi. Na półmetku wywalczyła mniej punktów, niż kiedy pan ją prowadził.

- Bywa tak, że kogoś zaczyna doceniać się dopiero po czasie.

Po piątkowym meczu trener Skorża powiedział, że wygrana z Polonią to jeden z większych sukcesów jego zespołu tej jesieni.

- Gdybyśmy w trzeciej minucie wykorzystali karnego, Legii byłoby zdecydowanie trudniej o zwycięstwo. Nastawiłem zespół na kontry, bo Legia ma większy potencjał. Pozwoliliśmy jej grać, oddaliśmy środek boiska. Założenia wykonaliśmy, kontry, na które chcieliśmy złapać rywala, mieliśmy. Zabrakło nam ostatniego podania. Trzech moich zawodników miało przed sobą tylko bramkarza i obrońcę Legii. Powinni strzelić gola, wywalczyli jedenastkę. Gdyby było 1:0, Legia ruszyłaby do przodu większą liczbą piłkarzy i nam byłoby jeszcze łatwiej.

Podobała się panu gra Legii?

- Agresywność, wyprzedzanie, wychodzenie na pozycje - tak. Brakuje jej siły w ataku. Zespół z takimi aspiracjami musi stwarzać więcej okazji w meczu z zespołem tej klasy co Polonia.

Bramkę strzelił Miroslav Radović, który u pana bywał rezerwowym. Po meczu powiedział: „Niektórzy grubo się mylili w ocenie moich umiejętności”. Przed spotkaniem nazwał pana „czortem”.

- Słyszałem, że przyjechała do niego żona i dlatego odzyskał formę. To fajny chłopak, ale w takim zespole jak Legia skrzydłowy czy ofensywny pomocnik powinien strzelać mniej więcej dziesięć goli w sezonie. On jednak wciąż marnuje za dużo okazji. Kiedy byłem w Legii, potrafiłem się wkurzyć i zawodnikom mówiłem wprost. Stąd może słowa Miro. Nie ma jednak między nami złości.

Radoviciowi podawał w Bytomiu Tomasz Kiełbowicz, który ma już pięć asyst.

- Tomek ma świetne dośrodkowanie, lubi włączać się do akcji ofensywnych i z doświadczenia wie, w którym momencie to zrobić.

Legię ratują stałe fragmenty. Zdobyła po nich aż 12 z 19 goli.

- Passa może się skończyć, tak w piłce bywa. Z nami Polonia miała rzuty rożne i wolne, ale nie oddała po nich strzału. Na stałych fragmentach może bazować taki zespół jak Polonia, bo w meczach z nami zwykle dominuje przeciwnik. Wolne i rożne są dla nas szansą, aby więcej zawodników poszło w pole karne rywala. Dla drużyny o klasie i aspiracjach Legii stałe fragmenty muszą być atutem, ale zdecydowanie więcej goli powinna zdobywać z akcji. Tyle że nie ma egzekutora.

U pana stałe fragmenty wykonywał Maciej Iwański i Legia nie strzelała po nich tylu goli.

- Możemy wrócić do tematu starej piłki pumy. Była dramatyczna. Nowa jest lżejsza i w powietrzu wyczynia dziwne rzeczy. Pada sporo goli zza pola karnego, sporo jest dobrych dośrodkowań w pole karne, lepsze są strzały z dystansu. Z tamtą piłką w Legii radził sobie chyba tylko Chinyama, który gdzie i jak by nie kopnął i tak strzelał gola.

Co się dzieje z Borysiukiem i Rybusem, których pan wprowadził do ekstraklasy.

- Usprawiedliwiać mogę tylko Ariela. U niego wciąż trudno o stabilizację, ale "Ryba" ma ponad 100 meczów w lidze, występy w pierwszej reprezentacji i od niego powinno się wymagać tyle, ile od starszych graczy. Początkowa euforia i odwaga debiutanta zniknęła. Ariel sobie poradzi, ale musi wzmocnić się fizycznie, rzadko gra do ostatniej minuty, łapią go kurcze. Maciek jest większym problemem, musi dawać z siebie więcej.

 

Cały zapis wywiadu na sport.pl

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.