News: Jan Urban: Ljuboja nie jest bez formy

Jan Urban: Ljuboja nie jest bez formy

Marcin Szymczyk

Źródło: castrolfan.onet.pl

06.03.2013 21:36

(akt. 10.12.2018 02:05)

- W ostatnim meczu Legii z GKSem zagrało w naszym składzie kilka głośnych nazwisk, ale nazwiska nie grają, nigdy nie grały. Mieliśmy dużo zawodników kontuzjowanych, pauzujących za kartki i był to dobry moment, aby sprawdzić jak będą wyglądali na boisku razem Dwaliszwili, Saganowski i Ljuboja. Przecież wcześniej czy później wszyscy – media, kibice i tak by się tego domagali. Nie mieliśmy dużego wyboru – na ławce rezerwowych znaleźli się Gol, Kucharczyk i Bereszyński - tłumaczy w rozmowie z Michałem Kołodziejczykiem przyczyny słabej postawy drużyny trener Jan Urban.

Nie pomaga to, że wszyscy przed pierwszym meczem obwołali Legię mistrzem Polski.


- Nie pomaga ani mnie, ani zawodnikom, ani klubowi. To brak szacunku dla rywali, wszystko trzeba udowodnić na boisku. Znając polską ligę trzeba zapieprzać ze wszystkich sił na boisku, aby potwierdzić opinię, że mamy potencjał i jesteśmy mocni. Nie ma kłopotu z motywowaniem piłkarzy, to nie o to chodzi. Pierwszy mecz z Koroną przegraliśmy sobie sami – zdobyliśmy dwie bramki na wyjeździe, a nie byliśmy w stanie wywieźć nawet remisu. Gole straciliśmy po stałych fragmentach gry po takim kryciu, że jest to kryminał, skandal i jest to nie do przyjęcia. W taki sposób bramek tracić nie można. Ci innego przegrać główkę w walce powietrznej, a co innego zdrzemnąć się i zgubić krycie. Albo trzeci gol? Prostopadła piłka w pole karne przechodzi przez całą naszą defensywę i nikt nie reaguje.


Przewaga po rundzie jesiennej, zimowe transfery i wyniki w dwóch kolejkach wiosennych powoduje, że liga się z Legii śmieje.


- Za ostre słowa, dwa mecze to za wcześnie aby się śmiać z Legii. Owszem początek nie wygląda tak jak sobie zakładaliśmy i euforii na pewno nie ma. To byli rywale w naszym zasięgu, powinniśmy zdobyć punkty. O ile boisko w Kielcach to trudny teren, o tyle to, co stało się z GKS-em jest trudne do wytłumaczenia. Ale to my pomyliliśmy się grając z ekipą Bełchatowa i nie tyle składem, co stylem. Zagraliśmy tak jak oni tego chcieli – weszliśmy z nimi w walkę, a to jest zawsze atut zespołu walczącego o utrzymanie. My swoich atutów nawet nie zaprezentowaliśmy.


Ljuboja jest bez formy? Wygląda słabiej niż jesienią?


- Nie jest bez formy, ale przeciwnicy nie śpią. Rywale analizują naszą grę, wiedzą, co Danijel może dać naszemu zespołowi. Dziś wszyscy mają do mnie pretensje, że go wystawiam, ale to nie ja go wybrałem najlepszym piłkarzem ekstraklasy, nie ja mówiłem, że na stadion warto przyjść właśnie dla niego, bo robi różnicę. Nie popadajmy, więc ze skrajności w skrajność. Faktycznie Danijel w Kielcach nie zagrał dobrego spotkania, z Bełchatowem również, ale kto zagrał dobrze? Drużyna zagrała słabo, a jak nauczyło mnie życie piłkarskie gwiazda, choćby nie wiem, jakiego kalibru, sama zespołu nie pociągnie. Bardzo dobrzy piłkarze, gwiazdy świecą najjaśniej, gdy drużyna gra dobrze, potrafią się wznieść jeszcze o poziom wyżej. Takim zawodnikiem jest Danijel Ljuboja.


Brzyski i Dwaliszwili to są przykłady piłkarzy, że inaczej gra się przeciwko Legii, a inaczej dla Legii? Zjada ich presja?


- Mogę rozumieć presję, ale na trzy kolejki do końca rozgrywek, gdy jest ścisk w tabeli a my gramy na wyjeździe…  Ale teraz? To mnie wręcz śmieszy, jeśli mówimy o presji na 13 kolejek do końca. Mamy wielu doświadczonych zawodników, którzy muszą sobie poradzić z taką sytuacją.


Nowy prezes Legii często jest na treningach, obserwuje. To pomaga?


- Również w pokoju trenera gdzie rozmawiamy na różne tematy. Widać, że prezes żyje całą sytuacją. Jest to dla niego przygoda, którą traktuje bardzo poważnie. Chciałby wszystko zrobić szybko i jak najlepiej. Stąd transfery, nie było długich rozmyślań, gdy pojawiła się okazja. A wzięliśmy przecież zawodników wyróżniających się w polskiej lidze. Postawiliśmy na talent Bereszyńskiego, ale pozostali gracze to uznane nazwiska. A oni nas nic nie kosztowali, to efekt szybkiego działania prezesa na rynku transferowym.


Złośliwi przypominają pana poprzednią wiosnę, gdzie po porażkach na samym początku rundy został pan zwolniony.


- Można się było tego spodziewać, że w przypadku niepowodzeń ludzie pogrzebią w historii. Mam nadzieję, że ciągu analogii nie będzie. Jedziemy do Podbeskidzia zagrać jak najlepsze spotkanie, ale oni też pokazali w tym roku, iż potrafią grać w piłkę. Generalnie wiemy, w jakiej sytuacji jesteśmy, konkurenci też sobie nie radzą i tracą punkty. Ale póki co, chciałbym abyśmy zagrali tak dobry mecz jak w czasie sparingów w Hiszpanii. Dziś przejmuję się nie tyle stratą punktów z GKS-em, co stylem, w jakim to zrobiliśmy. Choć same punkty też bolą, ale bardziej niepokoi styl.I chciałbym jeszcze zaznaczyć, że ci co przyszli nie są lepsi od tych co byli. Dwaliszwili na dziś nie jest lepszy od Saganowskiego, a Brzyski od Wawrzyniaka. Mam komfort pracy przy kontuzjach czy kartkach, pod tym względem mam najsilniejszą kadrę.


Rozmawiał: Michał Kołodziejczyk

Polecamy

Komentarze (191)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.