News: Jan Urban: Legia najlepszym zespołem jaki prowadziłem

Jan Urban: Szanse na awans są równe

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

15.04.2013 17:05

(akt. 04.01.2019 13:34)

- Przed nami mecz o finał Pucharu Polski, do którego chcemy awansować. Niezbyt wielu piłkarzy dostanie wolne. Bartosz Bereszyński wyjdzie dziś na trening i po nim zdecydujemy o jego gotowości do gry. Kontuzjowany jest Dickson Choto, ale nie wiadomo ile będzie pauzował, bo nie mamy jeszcze wyniku badania USG. Z Kubą Koseckim wszystko jest w porządku. Dosyć poważne stłuczenie kostki ma z kolei Danijel Ljuboja. Serb ma tam krwiaka i zobaczymy w perspektywie soboty jak szybko będzie on znikał. Na razie muszę jeszcze zobaczyć na zajęciach jak czują i spisują się „Kosa” i „Bereś”. Nie zakładam powołania do meczowej 18-stki Michała Żyry, który za krótko z nami trenował. Musimy go lepiej przygotować, gdyż dopiero co zaczął ćwiczyć z zespołem. Skład się pewnie trochę zmieni, ale interesuje nas jutro wygrana. Ruch zdobył ostatnio ważne trzy punkty w lidze i oddalił się od strefy spadkowej, co oznacza, że rywale wszystkie siły postawią na Puchar Polski, gdyż nie muszą tak poważnie myśleć o utrzym

- Żałuję, że nie wygraliśmy pierwszego spotkania w Chorzowie, bo graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Według mnie, poważnych zmian w składzie nie będzie. W defensywie mamy wyrównany poziom. Staram się myśleć o wszystkich kontekstach – obecnej formie, zmęczeniu, urazach czy czasie, który dany gracz, spędził w tym sezonie na murawie. Obecnie decydują się losy wszystkich rozgrywek, więc przekonujemy graczy, by byli z nami szczerzy i otwarcie mówili  o swoich problemach.


- Jak będzie wyglądał ten mecz? Zależy gdzie się będzie siedziało (śmiech). Na razie każda drużyna ma po 50 procent szans na awans. Gramy na własnym boisku, praktycznie w każdym meczu strzelamy też bramki. Niesamowicie ważne będzie jutro czyste konto. Trzeba się szykować na ciekawy, ale też trudny pojedynek, bo „Niebiescy” pokazali w lidze, że złapali oddech. Nie możemy pozwolić rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Postaramy się żeby tak było, bo naszym celem będzie szybkie zdobycie gola. Jeżeli ktoś trafi już do siatki, to mecz się otworzy. Wydaje mi się, że może być różnie, ale tylko do pierwszej bramki – potem wszystkie szyki się rozluźnią.


- Wszyscy doskonale wiemy, czemu jest tak trudno o zdobycie tytułu mistrzowskiego. To stwierdzenie powtarza się od wielu sezonów, ale dla każdego, potyczka z Legią jest najważniejszym spotkaniem w sezonie. Na Wisłę chodziło ostatnimi czasy około 11 tysięcy kibiców. Przyjechaliśmy do Krakowa, a na  trybunach usiadło 25 tysięcy widzów, a „Biała Gwiazda” rozegrała chyba najlepszy mecz w sezonie. Tak będzie i musimy być do tego przyzwyczajeni. Jeżeli jest zbyt wielka grupa zawodników, która tego nie wie, to wreszcie nie udaje się osiągnąć celu.


- Byłem wkurzony po meczu w Krakowie. Atmosfera w szatni była taka, jakbyśmy przegrali spotkanie. Zawodnicy byli świadomi, że nie zagraliśmy tak, jak powinniśmy to zrobić. Kiedy musieliśmy mieć całkowitą kontrolę nad rywalem, to tak nie było. Nie odebraliśmy przeciwnikom nadziei na zniwelowanie strat. Mieliśmy kłopoty ze spokojnym rozegraniem piłki pod naporem przeciwników, a jeżeli chcemy zaistnieć w Europie, to musimy to zdecydowanie poprawić. Wszystko rozkłada się na wiele czynników. Także aspekt psychologiczny ma tu znaczenie. Później zrobiło się jednak weselej, bo zdobyliśmy trzy punkty w Krakowie - pierwszy raz od wielu lat. W Hiszpanii mówią jednak – chleb na dzisiaj, głód na jutro. Jeżeli gra się dobrze w piłkę, to odniesie się sukces. Czasem można być słabym, ale na dłuższą metę, to się nie sprawdza. Za często komplikujemy sobie spotkania prowadząc w nich – musimy to jak najszybciej wyeliminować, bo chcemy preferować piłkę techniczną, z dużą liczbą podań. Wiem, że mamy tu kilku indywidualistów, którzy lubią czasami za często samemu poprowadzić piłkę.


- Sędziowie faktycznie pomylili się w Krakowie na naszą korzyść przy pierwszej bramce, która nie powinna zostać uznana. Nie wiadomo jak skończyłoby się to spotkanie, gdybyśmy dłużej remisowali. Kontrowersyjną sytuacją był rzut karny. Jodłowiec dostał w rękę i wiem, że jeśli siedziałbym na ławce Wisły, to miałbym pretensje, że nie zagwizdano mi rzutu karnego. Chciałbym wtedy jedenastkę, ale to było przypadkowe zagranie i sędzia tego nie odgwizdał, choć inny arbiter mógłby to zrobić. Mieliśmy jednak kilka znakomitych okazji, aby ten pojedynek wygrać wyżej. 

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.