News: Jerzy Engel: Legia wygraną z GKS-em stworzy klimat przed rewanżem

Jerzy Engel: Czas na budowę zespołu

Emil Kopański

Źródło: Legia.Net

22.02.2012 11:51

(akt. 05.01.2019 10:22)

<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />- Bardzo cieszy mnie fakt, że Legia zaszła w europejskich pucharach już tak daleko. W czwartek powalczy w 1/16 finału Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona i wcale nie stoi na straconej pozycji. Wynik jest jeszcze sprawą otwartą – mówi w rozmowie z serwisem Legia.Net były trener i dyrektor sportowy Legii Warszawa, Jerzy Engel.</p>

Czy wobec zaistniałej wyprzedaży Legia będzie w stanie grać tak dobrą piłkę jak jesienią i walczyć o mistrzostwo Polski?


- Na pewno nie będzie łatwo. Odejście ważnych zawodników powoduje ogromne trudności w załataniu tejże wyrwy. I nie chodzi tutaj tylko o poziom sportowy, bo znalezienie zawodnika o podobnych umiejętnościach nie jest zadaniem niewykonalnym. W grę wchodzą także inne aspekty.

 

Co Pan ma na myśli?

 

- Choćby osobowość odchodzących zawodników. Każdy z nich jest inny, ma różną pozycję w grupie, jaką tworzy drużyna. Zawodnik nie ma z nią styczności jedynie na boisku, ale też poza nim. Nie jest możliwe zamienić jednego piłkarza na drugiego bez jakiejkolwiek zmiany w szatni, we wzajemnych relacjach. Ktoś buduje atmosferę, ktoś kogoś lubi. To normalne. Jestem pełen obaw, czy tych zawodników da się tak łatwo zastąpić. Z bramkarzami sytuacja jest lepsza, bo oni uprawiają nieco inną dyscyplinę sportu. Gracze z pola muszą jednak stanowić prawdziwy kolektyw, w którym tak gwałtowne wyrywanie elementów może spowodować budowlaną katastrofę. Chyba, że Maciej Skorża okaże się kapitalnym architektem.

 

Co do tej pory w poczynaniach Legii i trenera Skorży nastraja Pana optymistycznie?

 

- Wygraną klubu jest fakt, iż w drużynie występuje wielu polskich zawodników. Także tych młodego pokolenia, jak Michał Kucharczyk, Rafał Wolski czy Michał Żyro. W Legii drzemie ogromny potencjał, który trzeba wykorzystać. W obronie Wojskowych grało dotąd czterech Polaków. Trener Franciszek Smuda szuka środkowych obrońców, eksperymentuje, a tymczasem mógłby ich znaleźć w Legii. Wszyscy zastanawiali się, co będzie, jeśli nie będzie mógł grać Sebastian Boenisch, myślano, że powstanie wyrwa jak po wybuchu bomby neutronowej. Tymczasem jego miejsce w kadrze zajął Jakub Wawrzyniak i spisuje się całkiem nieźle.

 

Jak ocenia Pan politykę transferową warszawskiego zespołu? Swego czasu był Pan przecież dyrektorem sportowym Legii...

 

- Kiedy ja obejmowałem tę funkcję, klub miał 25 milionów złotych długu. Powierzono mi zadanie pilnowania, aby ta kwota się nie zwiększyła i mogę przyznać, że cel osiągnąłem. Dobrze wspominam tamten czas. Co do obecnej sytuacji w Legii, obserwuję ją z zaciekawieniem. Powstał nowy, fantastyczny obiekt, są kibice, a teraz musi nadejść czas na budowę nowego zespołu. Mam nadzieję, że już za kilka lat Legia nie będzie musiała oddawać czołowych zawodników za stosunkowo małe pieniądze. A na razie tak właśnie jest.

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.