Kacper Tobiasz
fot. Marcin Szymczyk

Kacper Tobiasz: Walczę, jak nigdy dotąd

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia On

06.04.2023 18:25

(akt. 06.04.2023 19:40)

– Jestem do dyspozycji trenera. Walczę, jak nigdy dotąd. Wydaje mi się, że takiej rywalizacji jeszcze nie doświadczyłem – mówił Kacper Tobiasz w programie LEGIA ON. Młodzieżowiec "Wojskowych" opowiadał też m.in. o Dominiku Hładunie, dzieciństwie, Igorze Strzałku, Filipie Rejczyku, Arturze Borucu, meczu ze Sportingiem.

O dzieciństwie, łączeniu nauki ze sportem

– Gdy występowałem w SEMP-ie Ursynów, to marzyłem, by zagrać kiedyś na poziomie profesjonalnym. Fajnie, że się udało, choć to dopiero początek. Jak zacząłem dorastać, to najgorsze było połączenie nauki ze sportem, okazało się to dość męczące. Jedno i drugie było tak samo ważne, rodzice dużo pomagali, bardzo motywowali mnie do nauki, do piłki nie musieli. W szkole najlepiej radziłem sobie z matematyką, informatyką, angielskim. Umysł ścisły.

O Borucu

– Wiadomo, że od Artura Boruca najbardziej wyciągnąłem jego słynne pajacyki, to najbardziej zauważalne. Podszlifowałem je głównie pod kątem odpowiedniego timingu, decyzji. Praktykowałem to już w młodszych latach, ale wykonywałem to trochę za wcześnie, co powodowało, że napastnicy, zamiast uderzać, potrafili mnie minąć.

O ulubionej przyśpiewce, golu Guilherme

– Ulubiona przyśpiewka? "Niepokonane miasto...", z nawiązaniem wojennym. Wydaje mi się, że jest najlepsza z perspektywy przywiązania do Warszawy, patriotyzmu, najciekawsza, jeśli chodzi o podejście merytoryczne, daje radę pod kątem rytmu. Bardzo motywuje, działa na mnie tak, że od razu przypominam sobie, ile osób walczyło, byśmy mogli normalnie żyć i robić to, co uwielbiamy.

– Gdy Guilherme strzelił gola w rywalizacji ze Sportingiem, to mało co nie wypadłem z sektora. Ogromna euforia, pełny stadion, fajna historia. Może nie był to mecz, który dawał awans z grupy Champions League, ale utrzymywał w grze pod kątem przejścia do Ligi Europy. Trochę nadziei dalej zostawało, dawała to tylko wygrana.

O Żylecie, tatuażu

– Pierwszy raz na Żylecie? Nie byłem tak młody, jak wtedy, gdy zaczynałem chodzić na stadion, ale podejrzewam, że stało się to w pierwszej klasie podstawówki, w wieku 6-7 lat. Tata by się pewnie bał, by wziąć mnie na nią trochę wcześniej. Wiem, jak czuje się zawiedziony kibic. Zawsze mam z tyłu głowy to, że przegrany mecz był dla mnie przegranym tygodniem, mam na myśli humor.

– Jestem związany z Legią, Żyletą, z tego względu mam wytatuowaną żyletkę. Powstała niecały rok temu, w poprzednie lato, przy okazji przerwy. To zawsze zostanie w sercu, pamięci.

O meczach z Lechem

– Nie grałem jeszcze w żadnym spotkaniu, które decydowałoby o zdobyciu jakiegoś trofeum, ale wydaje mi się, że najbardziej emocjonowały mecze z Lechem. Więcej roboty miałem w ostatnim występie z "Kolejorzem", ale bardziej w pamięci został mecz przy pełnym stadionie przy Łazienkowskiej.

O rywalizacji, Hładunie

– Jestem do dyspozycji trenera. Walczę, jak nigdy dotąd. Wydaje mi się, że takiej rywalizacji jeszcze nie doświadczyłem. Dominik Hładun przyznał, jest w najlepszej formie w karierze. Ma fajne podejście do życia, nikomu nie przeszkadza, nie kopał pod nikim dołków, cierpliwie czekał. Nie jest tak, że zaczynając jako trzeci bramkarz, będziesz nim do końca. Ciężko pracował, dostał szansę, którą znakomicie wykorzystuje. Cieszę się, że idzie mu tak dobrze, gdyż to dla nas solidny okres, mam nadzieję, że zwieńczymy go sukcesem. Co więcej, podbudowuje to rywalizację. Wierzę, że chłopaki czują się tak, że nieważne kto stoi w bramce, to się nie boją.

O marzeniach

– Co chciałbym osiągnąć? Indywidualnie, to złotą rękawicę, fajnie by było choć raz w życiu zostać wybranym najlepszym bramkarzem jakiegoś sezonu. Jeśli chodzi o kwestię drużynową, sportową, to każdy marzy o wygraniu mundialu, Ligi Mistrzów. To prestiżowe trofea, mam nadzieję, że pojawi się okazja, by po nie sięgnąć. Życzę sobie, bym grał do czterdziestki.

– Trzy największe marzenia? Numer jeden, to zdobycie trofeum z Legią. Fajnie by było wywalczyć coś z ukochanym klubem, czy to mistrzostwo, czy PP, czy Superpuchar. Po drugie, zawsze marzyłem o tym, by wystąpić w Premier League, konkretnie w Manchesterze United. Po trzecie, życzyłbym sobie zdrowia do końca kariery.

O Pucharze Polski i ekstraklasie

– Występ w finale PP czy w meczu decydującym o mistrzostwie? Chyba to drugie. W Pucharze Polski jest mniej spotkań, choć wiadomo, że jak okażesz się najlepszy w całych rozgrywkach, to zdobywasz trofeum. To też miłe uczucie, ale na ligę pracujesz cały sezon, od początku do końca, wygranie tytułu w ostatniej kolejce musi być świetnym przeżyciem. Oby mistrz wrócił do Warszawy.

– Myślę, że nie skończymy sezonu niżej niż na 2. miejscu – nie ma szans, byśmy to wypuścili. Wszyscy się staramy, by zdobyć mistrzostwo, ale nie jest to w 100 procentach zależne od nas, musimy liczyć na błędy rywala.

O Szymczaku, Strzałku, Rejczyku

– ​Kogo z młodzieżowej reprezentacji chętnie bym widział w Legii? Pod kątem naszego stylu gry, to wydaje mi się, że Filipa Szymczaka, zawodnika Lecha. Znam go od podstaw, graliśmy przeciwko sobie od małolata. Jest w nim coś takiego, co myślę, że podbije piłkarski świat, oczywiście w swoim czasie. Teraz zmaga się z kontuzją, szkoda, bo miał niezły moment, grał w Lidze Konferencji, regularnie występował w kadrze U-21. Poukładany zawodnik. Mam nadzieję, że przed nim jak najlepsza kariera.

– Igor Strzałek fajnie się pokazuje sportowo, dojrzewa jako człowiek, wykorzystuje szanse, młoda krew w drużynie jest ważna. Mam nadzieję, że Filip Rejczyk będzie kiedyś rekordem transferowym Legii.

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.