News: Kibu Vicuna trenerem Wisły Płock

Kibu Vicuna: Warszawa to dla mnie drugi dom

Samuel Szczygielski

Źródło: Legia.Net

19.03.2016 14:00

(akt. 05.01.2019 10:43)

Przed sobotnim hitem z Lechem połączyliśmy się z Poznaniem i porozmawialiśmy z Kibu Vicuną. Hiszpan asystując Janowi Urbanowi spędził w Legii prawie pięć lat, teraz obaj pracują w Lechu. Kibu wspomniał dla nas stare czasy, między innymi opowiedział o mieście. - Czuję sentyment do Warszawy, mamy tam dużo znajomych. To dla mnie drugi dom - mówi Kibu.

Warszawa była dla ciebie chwilowym miejscem zamieszkania czy jest czymś więcej?


- Warszawa jako miasto do życia bardzo mi się podoba. Kiedy skończyliśmy pracować w Legii, mieszkałem w stolicy jeszcze pół roku, z małymi przerwami na wyjazdy, bo byłem np. na stażu w Atletico Madryt. Potem przenieśliśmy się do Pampeluny, i chociaż już nie pracuję w Osasunie, to mamy tam z Kasią dom. To cudowne miejsce, jest nam tam bardzo dobrze. Ale częstwo wracamy do Warszawy, bo ona ma tu rodzinę. Wiadomo, że jako trener dziś jesteś tu, jutro tam, ale czuję sentyment do tego miasta, mamy tu dużo znajomych. Warszawa to dla mnie drugi dom.


Które zakątki tego domu najbardziej lubisz odwiedzać?


- Stare miasto robi wrażenie, Łazienki też. Chodziłem często coś zjeść do "Quchni Artystycznej". Jak jeszcze mieszkałem w Warszawie, to często biegałem na Polach Mokotowskich. Poza tym bardzo lubimy chodzić z Kasią na koncerty. Coldplay, Rolling Stones, Red Hot Chili Peppers - często bywaliśmy naprzeciwko stadionu Legii, czyli na Torwarze.


A Poznań?


- Fajnie się tutaj żyje, ale Poznań nie jest takim miejscem jak Warszawa, nie ma tak szerokiej oferty. Jeszcze nie odkryłem miasta. Biegam w okolicach Jeziora Maltańskiego czy Cytadeli i to tyle. Za to często gdzieś wyjeżdżamy, bo jak jadę oglądać jakiś mecz, to często razem ze mną jedzie Kasia.


Ludzie już cię rozpoznają?


- Chyba tak, ale się nie odzywają! (śmiech). Wiesz, jak jest w Polsce. Ludzie spuszczają głowę albo obserwują z daleka, ale nic nie powiedzą. A w Hiszpanii? "Cześć! Jak się masz? Dlaczego ten nie grał? Co planujecie na następny mecz?"...taka jest nasza specyfika. Za to w Warszawie pod tym względem nie było źle. Czasem jakiś kibic Legii w sklepie czy knajpie podszedł i pogadał.


Skoro w knajpie, to w polskiej czy hiszpańskiej?


- Kocham polską kuchnię! Jak idziemy na obiad, to wybieram międzynarodowe albo polskie potrawy, a nie hiszpańskie. Jestem zapatrzony w żurek i gołąbki. (śmiech)


W Lechu atmosfera pracy jest przyjaźniejsza niż w Warszawie? Kiedyś Maciej Skorża powiedział, że Legia to klub korporacyjny, a Wisła - rodzinny.


- Szczerze, i to naprawdę szczerze mówiąc, w pracy nie ma żadnej różnicy. Jako firma Legia i Lech działają tak samo. Wszędzie widać profesjonalizm, organizację. Pod tym względem jest identycznie.


A wracając do obu miast, zagłębiałeś się w historię?


- Lepiej znam historię Warszawy. Jak w Hiszpanii mówi się o historii Polski, to pada temat II wojny światowej i powstania warszawskiego. Potem, już na miejscu, z Jankiem Urbanem uczestniliśmy w uroczystościach 11 listopada, miałem też okazję brać udział w "Biegu Niepodległości". Raz z Jackiem Magierą, potem z chłopakami z akademii Legii. Lubię te tematy, więc kiedy rozmawiam ze znajomymi w Warszawie czy teraz Poznaniu, to pytam o historię miast, jestem tego ciekawy.


Od lat jesteś asystentem Jana Urbana. Myślisz w ogóle o zostaniu pierwszym trenerem?


- Jasne, nie raz rozmawialiśmy o tym z Jankiem. Chcę samodzielnie prowadzić zespół, ale to przyszłość. Teraz jestem asystentem i jest mi z tym dobrze. Spełniam się w pracy z trenerem Urbanem. Chcemy wejść do mistrzowskiej ósemki, potem zakwalifikować się do pucharów. A wcześniej wygrać Puchar Polski.


Kiedy byliście w Legii, grali tutaj Descarga, Tito, Arrubarrena czy przede wszystkim Inaki Astiz. W Lechu też chcecie postawić na Hiszpanów? Na razie jest Sisi.


- Nie kierujemy się tym. Wiadomo - najlepiej, żeby drużyna była przede wszystkim polska. Oglądamy kilku Hiszpanów, ale skauting Lecha nie skupia się tylko na zachodzie, a  całej Europie. W wielu ligach kogoś obserwujemy, natomiast faktycznie Hiszpanię znamy bardzo dobrze. Niedawno pracowaliśmy w Osasunie na zapleczu La Liga, więc znamy dobrze piłkarzy z pierwszej i drugiej ligi.


Z murawą u was wszystko ok? Bo na YouTube jest filmik, jak kiedyś musiałeś odśnieżać boisko Legii przed treningiem. Wieczorem to się chyba nie powtórzy?


- Na pewno nie (śmiech). Z murawami ciągle są problemy. A to nie ma słońca, a to deszczu... greenkepeerzy nie mają łatwo. Ale zdaje się, że nasza murawa po wymianie jest dobra. Liczę, że dopisze to, ale przede wszystkim atmosfera.


Trudno będzie mierzyć się z klubem, w którym spędziło się 5 lat życia?


- To sentymentalny mecz. Miło będzie spotkać się z tymi wszystkimi ludźmi. Z Krzyśkiem Dowhaniem, Wojtkiem Frukaczem, Pawłem Bambrem, Maćkiem Tabiszewskim. Do tego z Rzeźnikiem, Beresiem, Jodłą, Brzytwą, Borysem, Kucharzem, a wielu teraz pominąłem. O, na przykład Jędza, który ciągle robił nam dowcipy w szatni! (śmiech) Taki pozytywny chłopak jest potrzebny w szatni, a do tego Artur to super piłkarz.


To co, jaki wynik typujesz? Narażać się kibicom z Poznania chyba nie będziesz?


- (śmiech) Pracujemy w Lechu, więc liczy się tylko zwycięstwo naszej drużyny. Typuję naszą wygraną, ale będzie bardzo ciężko. Legia to świetny zespół.  

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.