Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu w Białymstoku - nieudany eksperyment

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

02.10.2023 21:05

(akt. 03.10.2023 09:32)

Piłkarzom Legii Warszawa mecz w Białymstoku po prostu nie wyszedł, a eksperymentalnie zestawiona obrona nie poradziła sobie z graczami Jagiellonii. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Skład dawał przewagę Jagiellonii – Rotacja przed meczem z AZ Alkmaar w Lidze Konferencji być musiała, ale tym razem proporcje były przesadzone i skład wyjściowy sugerował, że tego dnia o pozytywny rezultat będzie niezwykle ciężko. Obrona składała się wyłącznie z nowych zawodników, którzy pierwszy raz grali ze sobą w takim zestawieniu i trudno powiedzieć, kiedy po raz drugi w takim zagrają. Najsolidniej zaprezentował się Radovan Pankov, który podpisał umowę z Legią 3,5 miesiąca temu – nie zaniżył poziomu. Towarzyszyli mu Steve Kapuadi (od 5 tygodni w klubie) oraz Marco Burch (4 tygodnie temu podpisał umowę z „Wojskowymi”). O zgraniu nie mogło być więc mowy. A graliśmy z rozpędzoną Jagiellonią, która zwłaszcza na własnym obiekcie jest niezwykle groźna. To się nie mogło udać! Kapuadi popełniał błędy, dawał się ogrywać Afimico Pululu, ale miał też udane interwencje. O wiele gorzej było z Burchem – dwa razy zagrał do rywala wyprowadzając piłkę z pola karnego, nie upilnował Jose Naranjo przy golu, gubił krycie, ratował się faulami, otrzymał dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną. Szwajcar na treningach również popełnia błędy i na razie jest daleko od optymalnej dyspozycji. Oczywiście sytuacja nie była prosta – Rafał Augustyniak dopiero wraca po kontuzji i rehabilitacji, a Artur Jędrzejczyk został zawieszony za czerwoną kartkę. Takie sytuacje i takie mecze pokazują, jak ważna jest szeroka i wyrównana kadra, że nie warto się obrażać na nikogo i korzystać z tych, którzy i tak pobierają z klubu pieniądze jak Lindsay Rose czy Ihor Charatin. Sportowo to nie są źli zawodnicy, ale zarabiają dość dużo w stosunku do umiejętności i wkładu w wyniki. Ale skoro i tak im płacimy, to może warto czasem po nich sięgnąć? A jeśli zagrają dobrze, to może łatwiej będzie im o nowego pracodawcę? Piłkarzem, który wcale nie gra, nikt się przecież nie zainteresuje. Henning Berg mawiał, że to właśnie piłkarze rezerwowi, czasem nawet niechciani, potrafią przesądzić o losach meczu gdy nie idzie - dlatego trzeba sprawiać by czuli się potrzebni.

Celhaka i Baku też nie pomagali – Nie tylko defensywa była mocno zmieniona. W środkowej linii wystąpili Jurgen Celhaka i Makana Baku. Obaj zagrali też od początku spotkania z Ruchem Chorzów, ale co innego słaba ekipa „Niebieskich”, która w tej chwili zajmuje przedostatnie miejsce w lidze, a co innego zmotywowana i będąca na fali Jagiellonia Białystok. Nie możemy się nadziwić jak duże zaufanie ma Kosta Runjaić do Albańczyka – w tym sezonie uzbierał już 466 minut. Nam się wydaje, że piłkarz Legii grający środku pola musi mieć nie tylko walory defensywne, ale i ofensywne. Chwała za to, że w Białymstoku miał 10 odbiorów, ale to za mało. Grał głównie do boku i do tyłu, nawet jeśli miał sytuację do strzału, to nie decydował się na niego. Jego statystyki ofensywne są żadne: przerzuty 0, strzały 0, dryblingi 0, kluczowe podania 0. Piłkarz Legii musi grać do przodu, musi dawać jakość w fazie kreacji. Jeśli do tego dodamy, że został z łatwością ograny przez Dominika Marczuka przy golu Jesusa Imaza, to mamy pełny obraz gry tego chłopaka. Nie wiem dlaczego szansy gry w takiej sytuacji nie otrzymuje Patryk Sokołowski – nie jest to w tym momencie piłkarz gorszy od Celhaki, a w ofensywie nawet lepszy. Słabo też kolejny raz wypadł Makana Baku – miał już lepszy moment, wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku, ale znów wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Podejmował złe decyzje, popełniał proste błędy – nawet w przyjęciu piłki, a to skiksował, a nie niedokładnie odegrał do kolegi. Tylko 55 procent kontaktów z piłką było udanych, wygrał 3 z 8 pojedynków, miał aż 14 strat. Przez całe spotkania miał jedno dobre podanie w ofensywie do Marca Guala, ale ten fatalnie skiksował. Po przerwie dobrze uderzył głową na bramkę, ale trafił w słupek. Ogólnie jednak sprawiał wrażenie, że źle się czuje na boisku w tym meczu.

Fatalna pierwsza połowa – Trener Kosta Runjaić po meczu powiedział, że o porażce zdecydowała pierwsza połowa i zbyt łatwo tracone bramki. Trzeba dodać, że w pierwszej części spotkania obraz gry wyglądał po prostu bardzo słabo, a błędów było mnóstwo. Kiedy po rzucie rożny i strzale głową w słupek trafił Afimico Pululu to w polu karnym krył go o 10 centymetrów niższy Patryk Kun. Przy Jesusie Imazie strzelającym gola nie było nikogo, również Jose Narancho miał sporo swobody w momencie strzału na bramkę. Komentatorzy w trakcie meczu podkreślali, że nic nie jest przesądzone, bo Legia w tym sezonie nie takie straty obrabiała. To prawda, ale robili to piłkarze, którzy swoimi umiejętnościami i energią ciągnęli grę zespołu i wpływali pozytywnie na innych. W Białymstoku liderów na boisku w pierwszej połowie nie było – zabrakło Bartosza Slisza, Pawła Wszołka i Josue. I nie było komu dać impulsu, nie było komu zrobić z przodu różnicy. Zero celnych strzałów było tego potwierdzeniem. Kacper Tobiasz w przerwie meczu przed kamerami Canal+ powiedział, że na razie grają jak te misie rzucane przez kibiców gospodarzy na murawę i że w tym sezonie tak słabo grającej swojej drużyny jeszcze nie widział. I trudno się z nim nie zgodzić. Niestety Legii nie wyszedł po prostu cały mecz, takie sytuacje się zdarzają. Ważna będzie odpowiednia reakcja na porażkę i szybki powrót do stanu poprzedniego.

Słabe występy Guala i Muciego – W niedzielę słabo wypadli też ci, od których można wymagać odpowiedniego poziomu i jakości. Mowa przede wszystkim o Erneście Mucim i Marcu Gualu. Albańczyk się starał, ale to nie był jego dzień. Dryblował 5 razy, ale tylko raz zakończyło się to powodzeniem, wygrał 5 z 15 pojedynków, miał aż 11 strat, oddał 3 strzały na bramkę, żaden nie był celny – posłał 4 długie podania, żadne nie dotarło adresata. Raptem 53 procent kontaktów z piłką było udanych. To nie był jego dzień, rywale sobie z nim radzili, nawet jak się urwał spod krycia, to czysto wślizgiem wybijali mu piłkę spod nóg. Jeszcze gorzej w Białymstoku wypadł Hiszpan, który przecież miał motywację, aby było odwrotnie. Gubił się, podejmował złe decyzje. Starał się, ale nic mu nie wychodziło. Gdy już nawet Makana Baku dograł mu świetną piłkę, to Gual w nią nie trafił. Tylko 45 procent kontaktów z piłką było udanych, oddał 1 niecelny strzał, wygrał 4 z 10 pojedynków, miał 7 strat. Tym bardziej dziwne, że wobec tak słabej postawy z ławki rezerwowych nawet nie podniósł się Igor Strzałek. Młody pomocnik Legii po tym jak zdobył zwycięską bramkę w starciu z Górnikiem Zabrze w kolejnych dwóch spotkaniach nie otrzymał nawet minuty na murawie.

Skupienie na kolejnych meczach – Bitwa w Białymstoku została przegrana, nieco na własne życzenie, ale to tylko jeden mecz. Należy patrzeć do przodu i szukać pozytywów. Na mecz z AZ Alkmaar w Holandii powrócą do kadry meczowej Artur Jędrzejczyk, Rafał Augustyniak i Paweł Wszołek, wypoczęci będą Yuri Ribeiro. Bartosz Slisz i Josue. To sześciu piłkarzy mających duży wpływ na grę całego zespołu. Porażka czasem musi przyjść – na tym polega sport. Ważne by uczyć się na błędach i wyciągać wnioski. Mecz z AZ Alkmaar nawet w optymalnym zestawieniu będzie piekielnie trudny, a trzy dni później na Łazienkowską przyjedzie mistrz Polski, Raków Częstochowa. Te dwa mecze zdecydują o tym w jakich nastrojach piłkarze i kibice przystąpią do przerwy na mecze reprezentacji narodowych.

Polecamy

Komentarze (93)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.