Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu w Gliwicach - Fatalna decyzja i pochwała ostrej gry

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

19.09.2023 12:40

(akt. 19.09.2023 12:42)

Piłkarze Legii Warszawa w sobotę zremisowali na wyjeździe z Piastem 1:1. Po meczu jednak nikt ni mówi o grze, ale o skandalicznej decyzji wykluczającej z gry Josue oraz braku reakcji sędziów VAR. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Remis to wszystko co można było ugrać – Trener Kosta Runjaić posłał do boju w Gliwicach skład zbliżony do optymalnego. Zabrakło Rafała Augustyniaka, który dochodzi do zdrowia po kontuzji. Zastąpił go Radovan Pankov. Z przodu Ernest Muci tym razem wygrał rywalizację i Marc Gual zaczął na ławce rezerwowych. Poza tym nie było żadnych niespodzianek i zmian. Pierwszy kwadrans meczu był ciekawy, lepiej w spotkanie weszli gospodarze. Później wkradł się marazm, stagnacja, gra toczyła się głównie w środku pola, akcji podbramkowych z obu stron nie było. Sytuację zmieniła absurdalna i idiotyczna kartka dla Josue. Piast rzucił się na Legię i przed przerwą objął prowadzenie. Tuż po zmianie stron zespół Aleksandara Vukovicia mógł i powinien podwyższyć wynik, ale z najbliższej odległości skiksował Gabriel Kirejczyk. Legioniści grając w osłabieniu, bez swojego kapitana i rozgrywającego mieli duże kłopoty z kreowaniem sytuacji. Zresztą grając po jedenastu nie było wiele lepiej. Podopiecznym Runjaicia udało się wykorzystać jedną z nielicznych okazji i doprowadzić do wyrównania. I biorąc pod uwagę okoliczności i przebieg meczu było to wszystko, co Legia mogła tego dnia na Śląsku ugrać. Jak nie można meczu wygrać, to trzeba go zremisować i ta sztuka się legionistom udała.

Fatalna ocena sytuacji – Odkąd do piłki nożnej wprowadzono VAR nie widziałem jeszcze tak fatalnej oceny sytuacji przez sędziego. Alexandros Katranis nadepnął na stopę i część stawu skokowego Josue, stempel był aż nadto widoczny i z pewnością bolesny dla Portugalczyka. Ale to Grek momentalnie krzyknął, zawył z bólu, upadł na murawę niczym rażony piorunem i udawał kontuzję, symulował co najmniej złamanie kończyny. Sędzia Damian Sylwestrzak dał się nabrać na ten popis niskich lotów aktorstwa, zareagował na piskliwy krzyk gracza gospodarzy i pokazał kapitanowi Legii drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Nie zareagowali sędziowie w wozie VAR. Nie przyjmuję do wiadomości, że protokół stanowi tak, że nie można reagować przy drugiej żółtej kartce. Adam Lyczmański w Canal+ powiedział, że po ludzku, by sytuacja była sprawiedliwie załatwiona, sędziowie mogli zasugerować technicznemu, że popełniono błąd. Inny były sędzia Marcin Borski napisał wprost, że w takich sytuacjach VAR się włącza i nieformalnie pomaga sędziemu. Dodajmy, że sędziowie w wozie chcąc działać zgodnie z protokołem mogli zasugerować, że faul był na bezpośrednią czerwoną kartkę i że sędzia powinien obejrzeć tę sytuację na ekranie w zwolnionym tempie. Nic takiego nie miało miejsca. I trzeba powiedzieć wprost, że sędzia Damian Sylwestrzak wpłynął na wynik spotkania i był tego dnia bardzo słaby.

Pochwała ostrej gry – Równie irytujące co postawa sędziego była ocena zachowań piłkarzy przez komentującego spotkanie w roli eksperta, Kamila Kosowskiego. W 41. minucie Jakub Czerwiński starł się z Josue i faulował legionistę. Kosowski skomentował to ze słyszalnym uśmiechem, że Czerwiński wie jak dobrze faulować i jeszcze delikatnie szarpnął Josue, wiedząc, że ten tego nie lubi. Panie Kamilu co to znaczy dobrze sfaulować? To znaczy wyrządzić komuś krzywdę, spowodować frustrację rywala, a może kopnąć kogoś tak, by umknęło to uwadze sędziego? Faul sam w sobie jest czymś złym, nie może być dobry. To tak, jakby powiedział pan, że ten to umie dobrze coś ukraść, albo że ten polityk to potrafi dobrze oszukać ludzi… To naprawdę było żenujące. Ale to nie koniec mikrofonowych popisów. Gdy na początku drugiej połowy meczu Gabriel Kirejczyk zrobił wślizg z naskokiem i przejechał przed Kacprem Tobiaszem niczym pociąg towarowy zahaczając delikatnie jego nogę, a ten upadł a po podniesieniu się pukał palcem w czoło, to Kosowski mówił o dziwnej i spóźnionej reakcji bramkarza Legii, o tym iż nie było kontaktu. W 62. minucie rozpędzony Grzegorz Tomasiewicz zaatakował Pawła Wszołka robiąc tzw. sanki. Siła i impet wślizgu były tak duże, że reprezentant Polski może mówić o dużym szczęściu. Gdyby nie udało mu się uniknąć kontaktu, w tej rundzie na boisku byśmy go pewnie nie zobaczyli. Komentarz Kosowskiego? Nie było kontaktu, kolejna przestrzelona decyzja sędziego. Panie Kamilu a może trzeba oceniać sam zamiar zrobienia komuś krzywdy? Nie ważne czy ktoś robiąc wślizg z dużym impetem kogoś trafia czy nie. Takie zachowanie od razu musi być karane przez sędziego.

Niepokojąca seria – Wynik końcowy meczu w Gliwicach należy uznać za dobry – trzeba brać pod uwagę przebieg spotkania i jego okoliczności. Ale niepokojący powoli jest fakt, że legioniści na krajowym podwórku w meczach wyjazdowych spisują się słabo i osiągają słabe wyniki. W tym sezonie był to dopiero drugi mecz – poprzedni z Puszczą Niepołomice skończył się wynikiem 1:1. Wcześniej, jeszcze w poprzednim sezonie były porażki z Lechią w Gdańsku, z Pogonią w Szczecinie, z Wartą w Poznaniu i remis z Miedzią w Legnicy. Ostatni raz legioniści wygrali na wyjeździe w marcu z Radomiakiem w Radomiu. Chcąc zdobyć mistrzostwo Polski w tym sezonie, grę i wyniki osiągane na wyjazdach trzeba zdecydowanie poprawić. W przeciwnym razie punktów gubionych w delegacji może na koniec zabraknąć.

Wyłączone skrzydła, słowne przepychanki trenerów – Zawodnicy Piasta nie dali pograć w Gliwicach ani Pawłowi Wszołkowi, ani Patrykowi Kunowi. Grający na szpicy Tomas Pekhart był odcięty od dośrodkowań w pole karne, od jakichkolwiek podań. „Wszołi” tym razem w ofensywie bez żadnych efektów, Kun również. Wahadła były w sobotę najsłabszym elementem w grze Legii. Trener Aleksandar Vuković na tym polu odniósł sukces, zaś Kosta Runjaić może czuć lekką irytację, że w Gliwicach kolejny raz atuty Legii zostały mocno ograniczone. W czasie meczu między trenerami iskrzyło, było sporo emocji. Vuko pouczał szkoleniowca Legii by ten panował nad zachowaniem swoich piłkarzy, zaś Runjaić nie pozostawał dłużny i sugerował, że gracze Vuko chcą wygrać mecz brutalnością. Po meczu padły wzajemne słowa pogardy mówiące o braku szacunku do klubu czy braku chęci komunikacji. Pomeczowa dogrywka była już niepotrzebna.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.