Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu w Krakowie - słabość i osamotniony Luquinhas

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

08.07.2020 14:30

(akt. 11.07.2020 09:04)

Piłkarze Legii zaprezentowali się w Krakowie bardzo słabo i zasłużenie przegrali z graczami "Pasów" 0:3. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń - słabość, kontuzje, brak zmienników i osamotniony Luquinhas.

Kontuzje i słabość – Zespół Legii zmienił się nie do poznania, z różnych powodów. Podstawowy bramkarz czyli Radosław Majecki przeniósł się do AS Monaco, motor napędowy ataków Legii Marko Vesović zerwał więzadło krzyżowe, mózg drużyny Domagoj Antolić także doznał urazu, wszędobylski i waleczny Jose Kante przegrał z kontuzją, podobnie jak skrzydłowy Arvydas Novikovas. Na urazy narzekają też William Remy i Vamara Sanogo, ale oni akurat i tak grali rzadko. W słabszej formie po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa są Michał Karbownik czy Paweł Wszołek. Inni są tak eksploatowani, że są przemęczeni, co odbija się na ich meczowej dyspozycji – najlepszym przykładem jest Walerian Gwilia. Jakby tego było mało, we wtorek w Krakowie nie mógł zagrać Igor Lewczuk, będący podporą legijnej defensywy. Te wszystkie osłabienia było w starciu z Cracovią widać jak na dłoni. Legioniści byli słabsi, wolniej rozgrywali piłkę, ich pressing nie był skuteczny i można by tak wymieniać jeszcze długo. Nie ma jednak zespołu, który by nie odczuł braku aż tylu piłkarzy.

Brak zmienników – W czasie meczu w Krakowie wielu kibiców Legii zadawało sobie pytanie czemu gra jeden zawodnik, a ten drugi nie siedzi na ławce rezerwowych. Prawda jest niestety taka, że ławka rezerwowych Legii zrobiła się bardzo krótka. Z konieczności zasiada na niej coraz więcej młodych graczy. We wtorek byli to Ariel Mosór, Szymon Włodarczyk, Piotr Pyrdoł czy Radosław Cielemęcki. To utalentowana młodzież, ale nie można jej rzucić na pożarcie. Gdyby wszyscy zagrali i dostali bagaż sześciu goli, to zostaliby spaleni, a krytyka za dobór składu byłaby straszna. Na murawie pojawili się więc w roli rezerwowych inni. Niestety Paweł Stolarski przy trzecim golu dał odpowiedź na pytanie dlaczego tak rzadko pojawia się na boisku. Maciej Rosołek się starał, ale nie miał wsparcia w kolegach, zaś Paweł Wszołek zrobił tyle ile mógł, a że ostatnio wiele nie może, to nie wpłynął na zmianę obrazu gry legionistów.

Kuriozalne błędy przy golach – Przy pierwszym golu po strzale Floriana Loshaja linia defensywna przesunęła się krok do przodu i gdyby Michał Karbownik nie złamał linii spalonego, to czterech graczy Cracovii byłoby na ofsajdzie. Niestety „Karbo” nieco przysnął i potem nastąpiła sekwencja błędów – Bartosz Slisz przegrał pojedynek główkowy z Michałem Helikiem, a Mateusz Wieteska będąc w gorszej pozycji nie zdołał dogonić i przeszkodzić w oddaniu strzału Mateuszowi Wdowiakowi. Pecha miał też stojący w bramce Wojciech Muzyk – zrobił pajacyka, ale piłka odbiła mu się od nogi i znalazła w siatce. Przy drugiej bramce znów seria pomyłek i nieszczęśliwych interwencji – dośrodkowanie Pelle van Amersfoorta zablokował Luis Rocha, ale zrobił to tak, że piłka trafiła pod nogi Davida Jablonsky’ego. Ten uderzył na bramkę, interweniował Muzyk, zdołał odbić piłkę, ale ta spadła wprost nogi Helika, który bez problemu strzelił gola trafiając do pustej już bramki. Inna sprawa, że prawdopodobnie zrobił to ręką… Przy trzecim golu w kompromitujący sposób pojedynek z Wdowiakiem przegrał Stolarski, który rozpędzał się bardzo powoli. W biegu bez piłki zawodnik Cracovii był o wiele szybszy, z piłką przy nodze dał się dogonić legioniście, ale gdy gracz „Pasów” zmienił kierunek biegu i szykował się do strzału zabrakło decyzji, próby interwencji ze strony „Stolara”. I gol stał się faktem.

Osamotniony Luquinhas – Gra ofensywna Legii wyglądała równie źle jak defensywna, z tym że słaba postawa ofensywnych formacji zdarza się kolejny już raz. Brazylijczyk miał wymarzoną okazją by doprowadzić do remisu, ale trafił w nogi bramkarza Cracovii. Poza tym wygrał 19 z 32 pojedynków w ofensywie, raz faulował i był aż dziewięć razy faulowany. Najwięcej w zespole. 63 procent jego kontaktów z piłką kończyło się pozytywnie dla zespołu, oddał dwa strzały, jeden był celny. 82 procent jego podań było celnych, docierało do kolegów. Aż 71 procent jego dryblingów – 10 z 14 ośmieszało przeciwnika, co tłumaczy liczbę fauli na „Luqim”. Niestety do poziomu Luquinhasa nie dostosowali się ani Gwilia, ani Pekhart, ani Wszołek czy też Cholewiak. Jeden zawodnik robiący różnicę z przodu to stanowczo za mało. Dla przykładu czeski napastnik ma na koncie jedno udane podanie przez 59 minut spędzonych na boisku.

Jeden cel – Do końca sezonu piłkarze Legii muszą jeszcze rozegrać trzy mecze w lidze – z Cracovią, Lechią i Pogonią. W tych trzech meczach legioniści muszą zdobyć jeden punkt, który zagwarantuje im tytuł mistrza Polski. Złość sportowa po porażce w Krakowie będzie na najwyższym poziomie, motywacja by tytuł zapewnić sobie w sobotę ogromna. Jeśli tak by się nie stało, to z każdym meczem nerwowość będzie coraz większa. Nikt nie chciałby w klubie dopuścić do tego, by losy tytułu rozstrzygały się w ostatniej kolejce. Gdy mistrzostwo stanie się faktem, trzeba zacząć od razu myśleć o kolejnym sezonie i się do niego przygotowywać. Czas na poprawę stanu osobowego kadry i formy sportowej dużo nie będzie, a europejskie puchary są celem nadrzędnym.

Polecamy

Komentarze (105)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.