Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu w Tychach: Nowa wersja Kramera, pytania o sens akademii

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.11.2023 14:50

(akt. 03.11.2023 15:27)

Piłkarze Legii Warszawa pojechali do Tych i pewnie zwyciężyli z GKS-em awansując do 1/8 finału Pucharu Polski. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Lekko, łatwo i przyjemnie – Trener GKS Tychy Dariusz Banasik w przedmeczowych wywiadach podkreślał, że zainteresowanie spotkaniem z Legią Warszawa jest ogromne i ma miejsce od dwóch tygodni, że nikogo nie trzeba mobilizować, ale należy uważać by zawodnicy nie byli przemotywowani. To się nie udało szkoleniowcowi gospodarzy, bo jego gracze wyszli na murawę ze zbyt dużym respektem dla legionistów i w pierwszej połowie wyglądali jak wystraszeni chłopcy, którzy ustępowali podopiecznym Kosty Runjaicia w każdym aspekcie – siły, motoryki, wiary we własne umiejętności, techniki czy doświadczenia. „Wojskowi” ruszyli do przodu i szybko zdobyli dwie bramki, w 13. minucie mecz został zamknięty i rywalizacja w zasadzie została rozstrzygnięta. W tej części gry Legia jeszcze raz trafiła do siatki, zaś rywale nie oddali strzału, nie mieli rzutu rożnego ani nawet spalonego. Zawodnicy tacy jak Krzysztof Machowski czy Wiktor Niewiarowski ewidentnie nie udźwignęli ciężaru tego spotkania. Dopiero po czterech korektach w składzie gospodarze zaczęli wyglądać lepiej, ale też legioniści prowadząc 3:0 nie forsowali tempa, nie dążyli do kolejnych goli, o co po meczu pretensje miał trener Kosta Runjaić.

Kramer wersja 2.0 – Blaż do tej pory był przez kibiców Legii kojarzony głównie z tego, że ma kruche zdrowie, często się leczy lub rehabilituje. Przeszedł już operacje naprawiającą błędy poprzedniej i wyleczył kilka innych urazów. W tym sezonie również borykał się z kłopotami zdrowotnymi, ale od miesiąca nic mu nie dolega, trenuje i zaczyna pokazywać jakość. W Mostarze zdobył piękną bramkę dającą trzy punkty. Ze Stalą Mielec po wejściu na boisko pokazał jak bardzo jest głodny gry, dwoił się i troił, uderzał na bramkę, skończyło się na trafieniu w samej końcówce spotkania. W Tychach zagrał od pierwszej minuty, zdobył kapitalną bramkę dającą prowadzenie – przyjął sobie piłkę prawą nogą, obrócił i uderzył z lewej nie do obrony – mocno i precyzyjnie. Nie był to koniec – dobrą dyspozycję potwierdził golem na 3:0 – sprytnie znalazł sobie miejsce i po podaniu Pawła Wszołka umieścił futbolówkę w siatce. Widać, że gole dodały mu pewności siebie. Po zmianie stron próbował zaskoczyć bramkarza uderzeniem z przewrotki. Mamy możliwość obserwowanie Kramera w wersji jeszcze w Warszawie nie widzianej. Jeśli kontuzje w końcu zaczną go omijać, to być może na dłużej wywalczy sobie pozycje numer jeden w hierarchii napastników. Tak skutecznie grających „dziewiątek” nie ma wiele w Ekstraklasie. A co ważne w tym sezonie Kramer pokazał, że nie ugina się pod presją i potrafi strzelać ważne gole.

Przestroga przed zbytnim optymizmem – Legia jest w dołku – w październiku przegrała cztery mecze w lidze zdobywając dwie bramki i tracąc jedenaście. Wyjście z kryzysu wieszczono po starciu w Mostarze – legioniści wygrali 2:1, ale zrobili to w słabym stylu, po samobójczym trafieniu i nieuznanej bramce na 2:2, która była zdobyta w sposób prawidłowy. To, że wyjście z kryzysu nie nastąpiło, pokazał mecz ze Stalą Mielec. Teraz piłkarze Kosty Runjaicia z łatwością uporali się z GKS-em Tychy, ale w drugiej połowie a to zakotłowało się w polu karnym, a to do podania z głębi pola wybiegł Kacper Skibicki i obrońcy tylko się temu przyglądali. O tym czy najgorsze jest już za nami przekonamy się w meczach z Radomiakiem w Radomiu oraz Zrinjskim i Lechem w Warszawie. Na razie nie ma co popadać w zbytni optymizm, choć należy się cieszyć z wygranej, która na pewno dodała pewności siebie zawodnikom i z awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski. A trofeum to chcemy przecież obronić.

Pytania o Strzałka – Po meczu kibice Legii zaczęli dopytywać poprzez media społecznościowe, dlaczego przy prowadzeniu 3:0 trener nie zdecydował się dać szansy gry w większym wymiarze czasowym Igorowi Strzałkowi. Sam szkoleniowiec zmierzył się z tym pytaniem po meczu, na konferencji prasowej. - A dlaczego miałby wejść wcześniej? Piłka nożna jest nieprzewidywalna. Nie podobało mi się, że nie graliśmy dziś bardziej ofensywnie, nie stwarzaliśmy więcej sytuacji. Bezpieczny wynik jest wtedy, gdy mecz się zakończy. Nie zawsze szczęście będzie po naszej stronie. Nie było konieczności by wstawiać któregoś z zawodników rezerwowych wcześniej – odpowiedział trener. To zrodziło jeszcze więcej pytań i wątpliwości – czy jest jakiś problem na linii Runjaić – Strzałek, dlaczego tak traktowany jest wyróżniający się gracz akademii? Konfliktu żadnego nie ma. Trener po prostu na pierwszym miejscu stawia doświadczenie. Jeśli Strzałek pograłby rok na wypożyczeniu i wrócił to pewnie dostawałby więcej szans. A tak szkoleniowiec robi to bardzo niechętnie. Inna sprawa, że to powinna być kwestia priorytetowa dla klubu. Nie chodził o osobę Strzałka, ale w niego czy w Filipa Rejczyka zapatrzona jest cała legijna akademia, każdy chłopak chciałby być przecież na ich miejscu, na treningach pierwszego zespołu. Ale ci sami chłopcy widząc, że Strzałek nie dostaje poważnych szans, zniechęcają się do tego co robią, nie widzą w tym głębszego sensu i z pewnością wkrótce wyróżniający się gracze zapragną rozwijać się w innym klubie. A to z kolei stawia w wątpliwość istnienie całej akademii.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.