Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Lechią - drużyna rośnie

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

07.11.2022 15:00

(akt. 07.11.2022 16:28)

Piłkarze Legii pokonali w piątek ekipę Lechii i sięgnęli po trzy punkty znów odwracając losy spotkania. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Znów odwrócili losy meczu – Piłkarze Legii meczu z Lechią Gdańsk nie zaczęli wcale dobrze. Rozegrali przeciętną pierwszą połowę meczu. Goście odcięli nieco skrzydłowych od gry i legioniści nie bardzo wiedzieli jak się zachować, jaki znaleźć na to sposób. Dodatkowo biegali za mało, momentami można było odnieść wrażenie, zwłaszcza wśród graczy ofensywnych, że chcieli wygrać samymi umiejętnościami, bez nadmiernego wybiegania. To się na szczęście zmieniło w drugiej odsłonie, zwłaszcza po straconym golu. Ruchliwość z przodu była znacznie większa, dzięki czemu legioniści kreowali sobie kolejne sytuacje. Dwie bramki były ich efektem. Suma przebiegniętych kilometrów w trakcie całego spotkania jednak nie powala – 108 km. Ale najważniejsze, że gracze Kosty Runjaicia kolejny raz potrafili odwrócić losy spotkania – tym razem od stanu 0:1 z Lechią doprowadzili do wyniku 2:1. Wcześniej ta sztuka udawała im się z Miedzią Legnica (od 0:2 do 3:2) oraz Jagiellonią Białystok (od 0:1 do 5:2) oraz częściowo z Górnikiem Zabrze (od 0:2 do 2:2). Fajnie, że piłkarze i sztab szkoleniowy wcielili w życie hasło – Legia walcząca, Legia walcząca do końca. Warto przy okazji podkreślić, że taka postawa spowodowała, że „Wojskowi” jesienią są niepokonani przy Łazienkowskiej – na osiem meczów wygrali sześć i dwa zakończyli remisem.

Kapustka, Josue i Slisz na plus – Na pochwały indywidualne zasłużyło kilku graczy – przede wszystkim Bartosz Kapustka, który pokazał, że jego dyspozycja jest na fali wznoszącej. Już w poprzednich dwóch spotkaniach było widać progres, teraz potwierdził to grając swobodnie, uderzając na bramkę aż sześć razy. Raz trafił blisko spojenia słupka z poprzeczką, a raz w poprzeczkę, ale piłka szczęśliwie odbiła się od pleców Dusana Kuciaka i wpadła do siatki. Może nie wychodzą jeszcze wszystkie rajdy i dryblingi, ale jest lepiej. „Kapi” pomaga też mocno w defensywie, pracuje, nie odpuszcza. To wszystko zwyczajnie cieszy i wypada mieć nadzieję, że Kapustka limit pecha w swojej karierze już wyczerpał. Kolejny bardzo dobry mecz zagrał Josue – lider zespołu jak się patrzy, który ciągnie wszystkich do przodu, gdy nie idzie. To on podawał do Kapustki przy golu na 1:1, a chwilę wcześniej w identyczny niemal sposób wyłożył piłkę Sliszowi. Miał 86 procent skuteczności podań, nie bał się ryzykować, grać na dużym ryzyku – przez to wygrał 12 z 23 pojedynków, miał aż 16 strat, ale dzięki ryzyku, potrafił zaskoczyć przeciwnika, zrobić przewagę, wyłożyć piłkę koledze. Oczywiście aby Portugalczyk mógł sobie pozwolić na taką grę, musi mieć w pobliżu kogoś, kto będzie pracował podwójnie. I kimś takim był Bartosz Slisz. Suma przebiegniętych kilometrów przez cały zespół to 108,23 km – na co składają się dystanse pokonane przez 14 piłkarzy. Sam "Sliszu" przebiegł zaś 11,2 km czyli ponad 12 procent dystansu wszystkich graczy. Odebrał piłkę przeciwnikowi 10 razy, z czego 8 na połowie rywala!  Podawał ze skutecznością 88 procent.

Bohaterowie nieoczywiści – Jeśli przed meczem ktoś by powiedział, że akcję zapewniającą Legi trzy punkty przeprowadzą Blaz Kramer i Yuri Ribeiro, to zapewne mało kto by w to uwierzył – tym bardziej, że obaj zaczęli spotkanie na ławce rezerwowych. A jednak to właśnie miało miejsce. Tym razem zmiany tak taktyczne, jak i osobowe wyszły drużynie na duży plus. A wcale nie musiały. Dążąc do poprawy wyniku trener Kosta Runjaić zdecydował się na zmianę ustawienia na 4-4-2, a na boisko posłał Blaza Kramera, który zastąpił bezbarwnego Ernesta Muciego oraz Yuriego Ribeiro, który zmienił Lindsaya Rose – jednego z trzech stoperów. Dzięki temu wyżej mógł grać Filip Mladenović – i po jego właśnie dośrodkowaniu piłkę głową uderzał Kramer – futbolówkę zdołał w efektowny sposób odbić jeszcze Kuciak, ale wobec dobitki Ribeiro był już bezradny. Brawa dla zmienników, brawa dla trenera za zmiany i pochwały dla swojego asystenta Aleksandara Rogicia. - W drugiej połowie dużo dyskutowaliśmy na ławce ze sztabem. Mój asystent, Aleksandar Rogić, zachęcił mnie do natychmiastowej, podwójnej zmiany. Posłuchałem jego rekomendacji, co się sprawdziło, z czego się cieszę. Jak więc widać, nie chodzi tylko o zwycięstwo jednego zawodnika, trenera. To była wygrana nas wszystkich – podsumował niemiecki szkoleniowiec.

Drużyna rośnie – Długo czekaliśmy na efekty pracy sztabu szkoleniowego, ale po zmianie systemu na grę trójką obrońców zespół rośnie z każdym tygodniem i naprawdę przyjemnie się ogląda grę legionistów. Oczywiście wciąż są rzeczy do poprawy jak odpowiednie wejście w mecz, jak gra w obronie, jak skuteczność. Ale pozytywów ostatnich tygodni jest wiele – poprawiła się liczba kreowanych sytuacji, liczba strzałów na bramkę, gra wahadłowych. W meczach widocznych jest coraz więcej lepiej funkcjonujących schematów, strzałów z dystansu – a przecież tego brakowało od lat. Coraz ciekawiej rozgrywane są stałe fragmenty gry – głównie rzuty rożne. Wzrosło morale zespołu, który gra do końca, jest odpowiedzialny za wynik. Widać progres u wielu zawodników – pod koniec jesieni wyraźna jest poprawa w grze Nawrockiego, Rose’a, Slisza, Kapustki, Josue, Mladenovicia czy Rosołka. Jeśli zimowe okienko będzie mądrze przeprowadzone a okres zimowy solidnie przepracowany, to wiosna może być naprawdę ciekawa!

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.