Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Lechią - najlepsza połówka Legii od dawna

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.04.2022 14:50

(akt. 04.04.2022 16:01)

Za nami mecz z Lechią Gdańsk, w którym legioniści przez większą część mieli pełną kontrolę, ale w końcówce zrobiło się nerwowo. Chwalimy za debiut Richarda Strebingera, dostrzegamy sygnały wysyłane do selekcjonera reprezentacji Polski i zauważamy, że decyzje Aleksandara Vukovicia bronią się na boisku. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Świetna pierwsza połowa meczu – Legioniści zaczęli agresywnie, podchodzili dość wysoko do rywala, zakładali skuteczny pressing i w ten spokój niepokoili rywala. Dużo biegali, ale też często byli idealnie ustawieni, przechwytywali piłki, jakby potrafili przewidzieć jeden ruch przeciwnika do przodu. Gra toczyła się głównie na połowie Lechii, co przełożyło się na liczbę sytuacji podbramkowych. Jako pierwszy sygnał do ataku dał kapitan zespołu Artur Jędrzejczyk – jego strzał wybronił w dobrym stylu Dusan Kuciak. Po chwili Mattias Johansson, gdyby trafił w piłkę zagraną od Josue, zdobyłby bramkę. Paweł Wszołek po dośrodkowaniu Macieja Rosołka główkował tuż obok bramki. W końcu po długim podaniu Mateusza Wieteski „Wszołi” ograł Mario Malocę, wyszedł sam na sam z bramkarzem i posłał mu piłkę między nogami uzyskując prowadzenie. Po chwili Josue trafił w słupek, a Tomas Pekhart w bramkarza. Rosołek uderzył z ostrego kąta, ale poradził sobie z tym uderzeniem Kuciak. W 38 minucie powinno być 2:0, gdy strzał Bartosza Slisza został zablokowany tak, że piłka trafiła do Pekharta. Czech uderzył z pierwszej piłki i pewnie już cieszył się z gola, ale kapitalną, wręcz fenomenalną interwencją popisał się były bramkarz Legii Warszawa. Kuciak wraz z całą linią defensywną przeżywał ciężkie chwile w pierwszej połowie meczu, która była najlepszą w wykonaniu graczy Aleksandara Vukovicia odkąd Serb wrócił na Łazienkowską. Przewaga była ogromna 12:2 w strzałach, 7:1 w strzałach celnych, 56 procent posiadania piłki.

Nieoczekiwane nerwy w końcówce – Początek drugiej części gry był podobny – rozpoczął się od kontry Rosołka i wywalczenia rzutu rożnego. Dwie minuty później Josue wypuścił w pole karne Johanssona, a ten upadł na murawę po kontakcie z Mario Malocą. Sędzia nie dopatrzył się przewinienia, ukarał Szweda żółtą kartką. Szkoda, że za bardzo podobne zdarzenie w Częstochowie Wieteska był uznany winnym, a zespół Rakowa otrzymał rzut karny. W 56. minucie Josue uderzył zza pola karnego, ale niecelnie. W końcu piłkę na prawym skrzydle dostał Wszołek, zagrał precyzyjnie na głowę Pekharta. Obrońcy zgubili krycie Czecha, a ten umieścił piłkę w siatce. Po tym golu gra się wyrównała, a w końcówce przewagę osiągnęli goście. Wszystko zbiegło się z urazem Wszołka, gdy go zabrakło, gra przestała się układać. Lechia zaczęła dochodzić do swoich sytuacji bramkowych, im bliżej końca spotkania, tym było uch więcej. Legioniści odpowiedzieli tylko niezłą akcją Lirima Kastratiego i zablokowanym strzałem Pekharta. Z meczu który był pod całkowitą kontrolą gospodarzy zrobiły się emocje i goście byli nawet blisko remisu. Po dość przypadkowym golu Zwolińskiego, w doliczonym czasie gry Gajos trafił jeszcze w poprzeczkę.

Sygnały dla selekcjonera – Reprezentacja Polski zakwalifikowała się na mistrzostwa świata w Katarze, ale Mundial odbędzie się dopiero w listopadzie. Zawodnicy mają więc sporo czasu aby pokazać się selekcjonerowi z jak najlepszej strony. W sobotę zrobił to Paweł Wszołek, który był najlepszym zawodnikiem na murawie – skończył spotkanie z bramką i asystą na koncie, ale niestety też z kontuzją mięśniową. Czesław Michniewicz już przed spotkaniem barażowym pochlebnie wypowiadał się o Wszołku. – Gdyby nie przerwa w grze, gdyby nie okres w Niemczech, byłby pewniakiem – mówił trener. Podobnie wypowiadał się o Arturze Jędrzejczyku, który zagrał w sobotę na lewej obronie. W defensywie większych błędów nie było, często włączał się do akcji ofensywnych, niepokoił Kuciaka. – To najlepszy obrońca w ekstraklasie, znający mój system gry. Niestety złamał obojczyk, tylko kontuzja spowodowała, że nie otrzymał powołania – mówił Michniewicz. Zarówno Wszołek jak i Jędrzejczyk pokazali, że nie można ich skreślać w kontekście Mundialu. Dobrze wypadł też jedyny legijny kadrowicz Mateusz Wieteska – rozgrywał piłkę od tyłu, posyłał długie podania. Po jednym z nich gola strzelił Wszołek. Był pewnym punktem defensywy.

Debiut Strebingera – W pierwszej połowie meczu trudno było ocenić postawę Austriaka gdyż goście w zasadzie nie pojawiali się w pobliżu pola karnego. W 20. minucie spotkania po raz pierwszy mieli okazję zobaczyć pole karne Legii, zaś w 41. minucie po raz pierwszy sprawdzili co potrafi Richard Strebinger. Uderzenie w tzw. krótki róg wybronił jednak golkiper Legii popisując się refleksem i dobrą grą na linii. Po przerwie w 51. i 55. minucie pokazał, że nie boi się wyjść z bramki i dobrze gra nogami.  W 73. minucie główkował Zwoliński, ale Strebinger odbił piłkę na rzut rożny. 45 sekund później piłka po strzale głową Nalepy leciała do bramki tuż przy słupku, ale świetną i skuteczną paradą popisał się debiutant. W 80. minucie wbiegł w pole karne Maciej Gajos. Strebinger skrócił kąt, wyszedł z bramki i rzucił się pod nogi graczowi Lechii. Ten zdołał przerzucić piłkę nad Richardem ale zrobił to tak, że futbolówka minęła bramkę. W 83. minucie padł gol dla Lechii, ale bramkarz nie miał nic do powiedzenia. Johansson wybijał piłkę, następnie futbolówka poodbijała się od zawodników i trafiła pod nogi Zwolińskiego będącego tuż przed linią bramkową. W 93. minucie pofrunął w powietrzu po strzale Gajosa. Piłka trafiła w poprzeczkę, ale był rzut rożny dla Lechii a więc bramkarz Legii musiał musnąć futbolówkę. Austriak miał przy tej sytuacji trochę szczęścia. W 97. minucie wyszedł na przedpole do piłki i staranował Wieteskę. Ogólnie był to niezły debiut, Richard był pewnym punktem zespołu. Gra na linii była na bardzo wysokim poziomie.

Vuković i drużyna dają radę – Po serii meczów Legii z zespołami z dołu tabeli dało się słyszeć, że schody się dopiero zaczną, a drużynę Aleksandara Vukovicia czekają sprawdziany z zespołami z czołówki. Na razie były dwa takie testy. Z Rakowem w Częstochowie był remis 1:1, a gola rywale strzelili po kontrowersyjnym rzucie karnym. Z kolei z Lechią Gdańsk legioniści wygrali i przez większą część spotkania byli zespołem wyraźnie lepszym. Trener podejmuje niepopularne decyzje, nie boi się ich. Postawił na Cezarego Misztę w bramce nawet gdy nie było już regulaminowych przeszkód by między słupkami stanął Artur Boruc. Gdy Miszta doznał urazu, postawił na dobrze wyglądającego na treningach Richarda Strebingera, a nie na klubową legendę i ta decyzja obroniła się na boisku w meczu z Lechią. We wcześniejszych meczach nie stawiał na Lirima Kastratiego gdyż ten nie nadaje się do gry kombinacyjnej. Ale w sobotę dostał 21 minut gdy goście zaczęli przeważać i tworzyły się wolne przestrzenie. I reprezentant Kosowa dwa razy ruszył z groźną kontrą i pokazał, że w takich momentach może być ważną postacią. Kolejnego gola strzelił skreślany już przez wiele osób Tomas Pekhart. „Vuko” nie zawahał się wystawić na lewej obronie Artura Jędrzejczyka, tym samym dając jasno do zrozumienia Filipowi Mladenoviciowi, że na ponowną szansę gry musi sobie zasłużyć. Między innymi dzięki takim decyzjom grę zespołu ogląda się coraz przyjemniej. Drużyna docenia sprawiedliwe decyzje szkoleniowca i odwdzięcza się dużym zaangażowaniem na boisku. Przed nami dwa mecze z Rakowem i Lechem na wyjeździe. Legioniści nie są faworytami, ale po ostatnich dniach można na te starcia spojrzeć z delikatnym optymizmem.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.