Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Pogonią - demolka najlepszej defensywy

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.04.2021 14:00

(akt. 05.04.2021 17:19)

W Wielką Sobotę piłkarze Legii w Warszawie zagrali świetnie przez 30 minut i to wystarczy aby zmiażdżyć defensywę Pogoni Szczecin. Poniżej kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Josip show – Za Chorwatem zgrupowanie z reprezentacją i mecze w jej barwach. Juranović w czwartek pojawił się na treningu piłkarzy Legii, ale był przemęczony i poobijany. W gierkach pełnił rolę rezerwowego, zmieniał Pawła Wszołka, a po 45 minutach zszedł do szatni. Jeszcze w piątek wydawało się, że „Jura” zacznie mecz na ławce rezerwowych. Trenerzy jednak zmienili zdanie i szybko się okazało, że był to strzał w dziesiątkę. Już w czwartej minucie dogrywał piłkę do Tomasa Pekharta, ten minął się z futbolówką, ale akcję zamykał Filip Mladenović i w piękny sposób trafił do siatki. Po chwili Josip dostał podanie od Bartosza Kapustki i idealnie tym razem zagrał wprost na głowę Pekharta notując drugą tego wieczora asystę. Miał też udział przy trzecim golu – dobiegał do zagranej przez Bartosza Kapustkę piłki w pole karne i by Chorwat nie przejął piłki interweniował ręką Luis Mata. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a rzut karny na bramkę zamienił Czech. Juranović miał udział w trzech golach, a to wszystko w niespełna kwadrans!

Stawka meczu – Pogoń Szczecin cały sezon grała bardzo solidnie, straciła najmniej bramek w lidze, ale spotkanie z Legią w Warszawie zaczęła bardzo nerwowo. Drużyna nie jest przyzwyczajona do gry o wysoką stawkę i to było widać. Już w drugiej minucie w piłkę w polu karnym nie trafił w prostej sytuacji Konstantinos Triantafyllopoulos  zrobiło się groźnie, po chwili Dante Stipica wybijając piłkę trafił w stojącego przed nim Pekharta i miał sporo szczęścia. Trzecia akcja Legii już zakończyła się stratą gola. „Portowcy” nie byli sobą, a gol jeszcze bardziej zachwiał ich pewnością siebie. Rywale popełniali błędy – w polu karnym i w polu, gubili się i nie potrafili znaleźć recepty na rozpędzających się legionistów. Czasem tak bardzo, że sami prowokowali groźne sytuacje – jak z ręką Luisa Maty w polu karnym. Z każdym błędem, a tych nie brakowało, Portowcy grali coraz bardziej nerwowo.

Demolka „najlepszej defensywy” – Pogoń Szczecin w 22 meczach straciła zaledwie 13 goli, Zespół mógł się pochwalić zdecydowanie najlepszą i najszczelniejszą defensywą w ekstraklasie. I z takim tytułem rywale przyjechali na Łazienkowską i zostali zniszczeni. Kosta Runjaić przed meczem mówił, że wie jak grać z Legią. Piłkarze też zapewne wiedzieli, że najgroźniejszą bronią zespołu są wahadła, znali zapewne też niektóre schematy rozegrania akcji, ale teoria to jedno, a praktyka to drugie. Zespół Pogoni nie był wstanie zatrzymać dobrze tego dnia dysponowanych legionistów. Szczecinianie gubili się po stratach, wolno wracali na pozycje, organizacja gry zupełnie padła. Legioniści zmiażdżyli w pierwszych minutach defensywę rywala, która w 29 minut straciła cztery bramki i było po meczu. Legioniści grali swoje, a Pogoń ani nie potrafiła utrzymać się przy piłce, ani założyć pressingu. Najskuteczniejsza dotąd defensywa w lidze została zdemolowana przez mistrzów Polski i to jest fakt, którego nie można nie docenić.

Schematy gry – Warto kolejny raz wspomnieć o tym, że to co robią legioniści na treningach ma coraz większe przełożenie na mecze o stawkę. Pierwszy gol to już schemat, który rywale powinni dobrze znać. Piłka zagrywana z prawej strony przez wahadłowego w pole karne, jest zwykle adresowana do Pekharta, ale gdy piłka minie Czecha to akcje zwykle ktoś zamyka. Tym razem skutecznie i efektownie zrobił to „Mladen”. Podobnie z golem numer dwa – Kapustka posłał piłkę na dobieg do Juranovicia, a ten trafił wprost w czoło czeskiego atakującego Legii. Warto też wspomnieć stałe fragmenty gry – po jednym z nich padł gol autorstwa Mateusza Wieteski. Andre Martins rozegrał krótki piłkę z Kapustką i Mladenoviciem, po czym dograł idealnie na głowę „Wietesa”. I takich schematów legioniści opracowują mnóstwo – dotyczą one nie tylko rzutów rożnych, ale też wolnych czy nawet autów w okolicy pola karnego. Wielu ze schematów legioniści jeszcze nie spróbowali w spotkaniach o stawkę, wiele rozegrań czeka jeszcze w kolejce. I dobrze, bo rywale dzięki temu wciąż powinni być zaskakiwani.

 

Druga połowa do poprawki – Legia nawet przez moment nie straciła kontroli nad meczem, zwycięstwo nawet przez chwilę nie było zagrożone, ale legioniści za bardzo oddali pole gry. W dodatku do listy goli podarowanych możemy dopisać kolejnego – Artem Szabanow w kompletnie niegroźnej sytuacji pchnął rywala i dał pretekst sędziemu do podyktowania jedenastki. Mistrzowie Polski momentami cofnęli się zbyt głęboko, przez to właściwie przestali kreować sytuacje. W pierwszej połowie było ich mnóstwo, w drugiej zaledwie dwie – głową po stałym fragmencie uderzał Wieteska i zaraz po wejściu na murawę strzelał Gwilia. Rywale zaś częściej zaczęli gościć pod bramką Artur Boruca, ale korzyści z tego wiele nie było. Choć bramkarz Legii popisał się dwoma kapitalnymi interwencjami. I lepiej dysponowana tego dnia drużyna, mogłaby wykorzystać postawę legionistów. Legia już w tym roku prowadziła 3:0 z Wisłą Płock i podarowała rywalowi dwa gole i podała tlen. Przy prowadzeniu czterema golami można grać rozważnie, nieco spokojniej, nawet oszczędzać siły, ale trzeba to robić bardziej umiejętnie choćby poprzez szanowanie piłki i długie jej rozgrywanie.

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.