Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem - Vuko trafił do głów piłkarzy

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

16.12.2021 15:25

(akt. 16.12.2021 15:26)

Piłkarze Legii Warszawa wreszcie wygrali mecz i zrobili to w efektownym stylu. Duża w tym zasługa Aleksandara Vukovicia, który potrafił trafić do głów poszczególnych zawodników. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Nerwowy początek – Piłkarze Legii Warszawa słabo weszli w mecz, widać było dużą nerwowość i brak pewności siebie, mnożyły się znów błędy indywidualne – Mateusz Wieteska sprezentował piłkę rywalom przed polem karnym, co omal nie skończyło się stratą gola. Zawodnikom nie pomagał brak dopingu, jedynym okrzykiem mobilizującym było niosące się z trybun „Legia grać, k… mać”. Dopiero gol Rafael Lopesa dał drużynie pozytywnego kopa, choć nawet wtedy rywale byli bliscy wyrównania -  Yuri Ribeiro zablokował strzał Kacpra Chodyny tuż przed bramką, a po chwili Artur Boruc wybronił groźne uderzenie Patryka Szysza. Drugi gol jednak już całkowicie ułożył mecz, a bramka po przerwie spowodowała, że na ławce trenerskiej wszyscy wpadli sobie w ramiona – stało się jasne, że tego meczu legioniści już nie przegrają.

Waleczny Lopes – Dawno nie widzieliśmy tak grającego Rafaela Lopesa. Był waleczny i agresywny. Już na początku spotkania wygarnął wślizgiem piłkę przy linii bocznej Lorenco Simiciowi i zagrał do Tomasa Pekharta, po chwili wyłożył futbolówkę do Bartosza Slisza. W końcu idealnie w tempo wybiegł do podania Slisza. Wydawało się, że nie sięgnie piłki, ale rzucił się do niej, jakby chciał wykonać wślizg w powietrzu i efektownie skierował futbolówkę do boku nie dając szans na skuteczną interwencję Dominikowi Hładunowi. Kilka minut później wyskoczył w powietrze na jedenastym metrze do dośrodkowania Yuriego Ribeiro i mimo niełatwej pozycji popisał się fantastycznym, mierzonym strzałem – nie do obrony dla bramkarza. Piękna odpowiedź Portugalczyka na błąd jaki popełnił w spotkaniu z Wisłą w Płocku i na wydarzenia, do jakich doszło po meczu. Zawodnik zapewniał w klubie w poniedziałek, że czuje się dobrze i nie myśli o rozwiązywaniu kontraktu. W środę dał temu wyraz na boisku. - Byłem pod wrażeniem jego gry – nie chodzi tylko o zdobyte bramki, ale o serce i energię, dał dużo jakości. Powiedziałbym, że to jeden z przykładów, jak powinien zachowywać się zawodnik w takiej sytuacji, jaka jest teraz w Legii – skomentował po meczu trener Vuković.

Asysta Slisza, przełamanie Pekharta – Jeszcze przynajmniej dwóch zawodników zasłużyło na wyróżnienie. Pierwszym jest Bartosz Slisz - od początku aktywny w środku pola, przechwytywał kolejne piłki, oddał dwa strzały z dystansu. W końcu posłał idealne podanie za linię obrońców w pole karne do Rafaela Lopesa i mógł sobie zapisać asystę. To kolejny dobry występ tego zawodnika, który pokazuje charakter w tym trudnym momencie. Innym graczem, który zasłużył na kilka pozytywnych słów jest Tomas Pekhart. Był dynamiczny, ścigał się nawet z obrońcami i nie przegrywał tych pojedynków. W 22. minucie oddał strzał po rzucie rożnym, ale trafił w obrońcę. Po przerwie dopadł do podania od Josue i wpakował piłkę do siatki. Czech odetchnął – w poprzednich dwóch spotkaniach z ekipą z Lubina zdobył sześć bramek – teraz dołożył jedną. Ale zrobił to w momencie, gdy nie mu nie szło, gdy zaliczał jedną z gorszych rund w karierze. Po chwili miał szansę na kolejne trafienie, ale jego uderzenie z 16. metra zostało zablokowane. Później dogrywał w pole karne do rozpędzonego Ribeiro – widać było, że wraz z przyjściem trenera Vukovicia w głowie Czecha powróciła wiara w to, że może być jeszcze pożytecznym zawodnikiem dla Legii.

Pierwsze zmiany Vukovicia – Trener Aleksandar Vuković przejął zespół w bardzo trudnym momencie. Nie miał czasu na trening, na szlifowanie taktyki. Jak sam podkreślał do końca roku ważniejsze od umiejętności piłkarskich będzie odpowiednia mentalność. I udało mu się dotrzeć do głów graczy – ponoć przemowa na odprawie przedmeczowej niejednego zawodnika doprowadziła do łez. Na początku Vuko w większości postawił na zawodników, których zna i którzy znają jego. W pierwszej jedenastce było takich aż ośmiu. Ale na tych, których wcześniej osobiście nie poznał, miał pomysł. Widać to było przede wszystkim po Josue. Portugalczyk nie cofał się już pod własne pole karne by przejąć piłkę i stamtąd rozgrywać od tyłu. Był jednym z graczy środka pola, nie było już tak, że niemal każda ofensywna akcja musiała przechodzić przez niego. Było to z pożytkiem i dla zawodnika i dla zespołu. Josue asystował przy golach Tomasa Pekharta i Mateusza Hołowni. Również gra Yuriego Ribeiro i Mattiasa Johanssona wyglądała inaczej, sztab miał na nich pomysł i potrafił wymusić określony styl gry – z korzyścią dla drużyny. Kolejną zmianę można było dostrzec przy rozegraniu rzutów rożnych. Coraz to inni zawodnicy nabiegali na piłkę przy dośrodkowaniach – do sytuacji strzeleckich dochodzili wspomniany Hołownia, ale też Pekhart, Maik Nawrocki oraz Szymon Włodarczyk.

Pełna mobilizacja – Piłkarzom Legii został do rozegrania ostatni mecz w tym roku. Jakie zadanie przed piłkarzami? – Jesteśmy teraz przed meczem z Radomiakiem. Zawodnicy muszą spróbować zebrać wszystkie siły na niedzielną rywalizację. Wiem, że po zimowym obozie ta drużyna będzie wyglądała zupełnie inaczej. Teraz jednak musimy zebrać się w tym trudnym momencie i wyciągnąć z tej końcówki tyle, ile się da. Powinniśmy wykorzystać to zwycięstwo z Zagłębiem Lubin do tego, aby mieć odrobinę więcej pewności siebie i wiary we własne umiejętności – ocenił po meczu Vuko. Nic dodać, nic ująć. Pozostaje trzymać kciuki, aby plan się powiódł.

Polecamy

Komentarze (78)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.