News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczach z Górnikiem i Wisłą

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

07.12.2015 19:00

(akt. 21.12.2018 15:10)

Piłkarze Legii w ostatnich dwóch meczach sięgnęli po komplet punktów, ale obie wygrane nie przyszły zespołowi Czerczesowa łatwo. Piłkarze odczuwają już bardzo wyraźnie trudy rundy jesiennej i gry co trzy dni. Poniżej kilka uwag i spostrzeżeń.

Powrót Kuciaka - Dusan Kuciak powrócił do bramki Legii Warszawa po 27 dniach przerwy w meczu z Górnikiem Łęczna. Słowacki golkiper urazu doznał w meczu Ligi Europy z Club Brugge. Przez ten czas dochodził do zdrowia. Pojawiły się już medialne spekulacje, że nie gra przez wygasający kontrakt. Ale trener Stanisław Czerczesow szybko zementował plotki stawiając na obowiązującą wcześniej hierarchię, co zapewne nie spodobało się dobrze spisującemu się między słupkami Arkadiuszowi Malarzowi.  Dusan nie zawiódł i rozegrał niezłe spotkanie z Górnikiem. Przepuścił tylko jeden strzał, ale przy uderzeniu Grzegorza Bonina nie można go winić. W Krakowie bronił pewnie, był czujny i skoncentrowany – zachował czyste konto. Wydaje się, że do końca roku w bramce będzie stał już tylko Kuciak.

Niesamowity Nikolić – Legia i kibice Legii na takiego napastnika czekali latami – skutecznego do bólu, na którego zawsze można liczyć. Węgier w 19 meczach zdobył 20 bramek, czyli ponad połowę dorobku zespołu, a do tego asystował przy kolejnych 5. Z Górnikiem dwukrotnie trafiał do siatki i zrobił to na dużym luzie. Z Wisła było inaczej, przez cały czas szukał sobie pozycji, ale nie dostawał piłek. Próbował akcji indywidualnych, ale niewiele z tego wychodziło. Komentujący mecz Grzegorz Mielcarski już podkreślał, że Nikolić jest bezradny, gdy nie ma należytego wsparcia, że dobrze kryty nie stwarza zagrożenia. I wystarczył jeden moment nieuwagi, zagranie Arkadiusza Piecha i "Niko" wykorzystał sytuację. A w doliczonym czasie gry przejął piłkę po wykopie Bartosza Bereszyńskiego z pola karnego, pognał z nią dobre 40 metrów i wyłożył Aleksandarowi Prijoviciovi jak na tacy. 


Symptomy powrotu Dudy - W meczu z Górnikiem Łęczna przy trafianiach Nikolicia asystował Ondrej Duda, który popisał się odpowiednio trzecim i czwartym kluczowym podaniem w tym sezonie. Współpraca obu panów wyglądała w środę naprawdę dobrze. Były to pierwsze asysty Słowaka przy golach „Niko”. Wcześniej snajperowi dogrywali inni zawodnicy. W niedzielę takiej chemii nie było, ale w pierwszej połowie Duda ruszył z kontrą i zakończył ją soczystym, minimalnie niecelnym strzałem. To była akcja, która przypomniała nam o tym piłkarzu, jakiego pamiętamy sprzed roku. Później niestety Słowak po ostrym wejściu Głowackiego zaczął utykać i trener Stanisław Czerczesow natychmiast wprowadził za niego do gry Guilherme. Pozostaje nadzieja, że coraz częściej będziemy oglądać takiego Dudę w akcji.


Grali słabo, ale wygrali - Legia rozegrała bardzo słabe 85 minut w Krakowie. Rywale czuli się na boisku lepiej, mieli optyczną przewagę, a legioniści nie potrafili wymienić kilku podań z rzędu, nie mieli pomysłu na atak na bramkę rywala. Rywale grali bardzo ambitnie, z kolei nasi widocznie odczuwali skutki sezonu i tego dnia nie byli w najwyższej dyspozycji fizycznej. Legioniści jednak swoją słabość przekuli w wygraną. Zdecydował wspomniany Nikolić, ale i świetne zmiany z ławki rezerwowych – Guliherme, Piech i Prijović mieli swój udział przy golach. Dzięki wygranej strata warszawiaków do liderującego w Ekstraklasie Piasta Gliwice zmniejszyła się tylko do pięciu punktów. W następnej kolejce Legia zmierzy się z ekipą ze Śląska i będzie miała okazję zmniejszyć dystans do dwóch „oczek”.


Legia ostatnimi siłami - Legia od połowy lipca gra co trzy dni i pada ofiarą ESA 37 i łączenia tej reformy z grą w Pucharze Polski i Lidze Europy. Nie ma czasu by coś poprawić, bo po meczu piłkarze mają odnowę, regenerację, rozruch, jeden trening i po nim wyjeżdżają na kolejny mecz - i tak w kółko. Do tego trzeba doliczyć kontuzje i brak możliwości rotowania składem. Meczów jest za dużo - tak dla piłkarzy, jak i dla kibiców. Po wielu graczach widać, że oddychają już rękawami lub są w zdecydowanie gorszej dyspozycji fizycznej, co przekłada się na formę sportową. W niedzielę było to widać zwłaszcza po skrzydłowych, ale nie tylko. Szkoda, że w tej sytuacji Robert Bartczak znów cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.