News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu z Jagiellonią

Łukasz Pazuła, Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

16.02.2016 18:29

(akt. 21.12.2018 15:10)

Piłkarze Legii na początek ligowej wiosny wygrali w Warszawie z Jagiellonią aż 4:0 i w dobrych nastrojach przygotowują się do kolejnego starcia. Legioniści zwyciężyli zasłużenie, wrażenie robił pressing oraz przygotowanie motoryczne zawodników. Poniżej kilka uwag i spostrzeżeń po niedzielnej rywalizacji.

Wysoki i agresywny pressing - Na treningach podczas zgrupowania na Malcie trener Stanisław Czerczesow do znudzenia powtarzał słowo pressing, a zapytany o to odparł, że to stan ducha jego i każdego sportowca. Potwierdzenie tych słów mogliśmy znaleźć w niedzielnym starciu z Jagiellonią. Nasi piłkarze byli ustawieni dość wysoko i po stracie piłki grali bardzo agresywnie. "W pierwszym kwadransie meczu zawodnicy Jagiellonii tylko przez dwadzieścia jeden sekund mogli być w posiadaniu piłki na połowie Legii. Przez ani chwilę nie mieli komfortu w rozegraniu" - napisał dziennikarz sport.pl Michał Zachodny w oparciu o dane z programu InStat. Idealnie podsumował to Arkadiusz Malarz: "Od samego początku rzuciliśmy się na Jagiellonię. Nasz rywal za bardzo nie wiedział co się dzieje na boisku". I faktycznie tak było, legioniści swoim zachowaniem zmuszali przeciwników do licznych błędów. Co warte zauważenie, to gracze Jagiellonii zwykle grali agresywniej i prowokowali naszych graczy. Tym razem było odwrotnie - to Jędrzejczyk czy Lewczuk kilka razy zaczęli wyprowadzać z równowagi przeciwników.


Dobry start Prijovicia - Podsumowując zgrupowania na Malcie największym wygranym okresu przywoławczego nazwaliśmy Aleksandara Prijovicia. Szwajcar na treningach i w sparingach prezentował się wybornie. Widać, że solidne przygotowanie fizyczne całkowicie odmieniło tego piłkarza. Z Jagiellonią często wygrywał pojedynki z obrońcami pokazując im plecy. Biegał po całej szerokości boiska. Rozgrywał i wiedział kiedy i gdzie ma podać. Zanotował dwie asysty przy golach Nikolicia i Kucharczyka - ta druga trochę przypadkowa, bo zawodnik chciał strzelać. Często cofał się po piłkę, po stracie futbolówki zamieniał się w pierwszego defensora naszego zespołu. Czuł się tak pewnie, że uderzał na bramkę nawet gdy stał tyłem do niej. Takiego "Prijo" chcemy oglądać jak najczęściej.


Niesamowity Nikolić - Wygląda na to, że Nemanja Nikolić cierpi na rzadką przypadłość i nie może przestać strzelać. "Niko" w spotkaniu z Jagą zdobył już 22. i 23. bramkę w tym sezonie w ekstraklasie. Przy pierwszym golu nie zrobił na nim wrażenia kiks obrońcy, spokojnie przyjął piłkę i skierował do siatki. Przy drugim jakby tylko czekał na błąd rywala i podanie, które z miejsca wykorzystał. - "Śmiejemy się w szatni, że „Niko” może stać 90 minut, a w pewnym momencie futbolówka odbije się od słupka i znajdzie się w jego okolicach. Cieszymy się, że mamy taki skarb w drużynie. Niech zdobywa jak najwięcej bramek" - skomentował po meczu Malarz. Węgier miał jeszcze jedną okazję, pokonał bramkarza, ale sędzia wskazał na pozycję spaloną. W całym spotkaniu nie był przesadnie aktywny, ale był tam gdzie miał być i zrobił swoje.


Debiuty Hlouska i Hamalainena - Nie był to łatwy mecz dla debiutantów. Adam Hlousek niby pokazał, że jest dynamiczny, że nie szuka łatwych rozwiązań i nie podaje do najbliższego kolegi byle tylko nie zrobić błędu. Grał twardo i agresywnie, ale kilka błędów i przegranych pojedynków z rywalami zaliczył. Obserwując jego poczynania widać było, że nie ma za sobą przepracowanego w całości okresu przygotowawczego pod wodzą Stanisława Czerczesowa. Kolejne występy mogą być tylko lepsze, czas działa na jego korzyść. Z kolei Hamalainena trudno ocenić. Wszedł na boisko, brawa wymieszały się z gwizdami. Potem jakby zjadła go trema, mógł dać zespołowi więcej, stać go na to. Jakby nie potrafił wskoczyć z miejsca na wysokie obroty, nie dostosował tempa do reszty zespołu. Jednak na zgrupowaniach pokazywał, że potrafi być ważną postacią tej drużyny. Liczymy, że potwierdzi to w kolejnych spotkaniach.


Czerczesow jak głaz - Pamiętam jak kiedyś ś.p. Walerij Łobanowski razem ze swoim Dynamem Kijów prowadził 4:0 na Camp Nou z Barceloną. Siedział na ławce rezerwowych jakby załamany, smutny, bez żadnych oznak radości na twarzy. Stanisław Czerczesow aż tak kamiennej twarzy w czasie spotkań nie zachowuje, ale po golach z Jagiellonią Białystok specjalnie się nie cieszył. Tylko po trafieniu Tomasza Jodłowca widać było cień satysfakcji na licu rosyjskiego szkoleniowca. Rosjanin nigdy nie uśmiecha się podczas treningów, w czasie meczów woli czas poświecić na analizę sytuacji niż dawać ponosić się emocjom. Zapytany przez dziennikarzy po meczu dlaczego się nie cieszył odparł w swoim stylu: "Proszę mi nakreślić co mam robić po zdobytych bramkach, to postaram się spełnić oczekiwania. Postaram się nauczyć skakać, tańczyć i zadowolić pana, ale ostrzegam, że ta nauka będzie za pana pieniądze".

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.