News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu z Koroną - życie nie znosi próżni

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

25.08.2015 17:57

(akt. 21.12.2018 15:10)

Emocje po meczu z Koroną Kielce już nieco opadły, choć złość i żal pozostały. Legioniści przegrali spotkanie, choć nikt przed pierwszym gwizdkiem nawet tego nie zakładał. Poniżej kilka uwag i spostrzeżeń z tego spotkania.

Stare grzechy mają się dobrze – Już po meczu z Piastem wspominałem, że wracają stare grzechy Legii. Okazało się, że już wróciły i mają się dobrze. W zeszłym sezonie Legia przed i po meczach pucharowych rozdawała punkty słabszym/biednym – niczym legendarny Janosik. Na koniec niestety tych punktów zabrakło. Ktoś powie dlaczego rozdawała, może po prostu była gorsza? Niestety chodzi o prezenty, gole po indywidualnych błędach. Tak było tydzień wcześniej z Piastem gdy bramki dla rywali były efektem błędów Igora Lewczuka, Łukasza Brozia i całej formacji defensywnej. Tak było też w niedzielę, gdy do trzech punktów gospodarzy dołożyli się tym razem Lewczuk, Jakub Rzeźniczak i jeszcze kilka osób, które tak bardzo nie rzucały się w oczy. Tym razem piłkarze i trenerzy mają sporo czasu by to zmienić. W przeciwnym razie powtórzy się bolesna historia z poprzedniego sezonu. Niestety tym razem na 100-lecie klubu.


Co z tym Dudą? – Ondrej Duda już ponad miesiąc temu zadeklarował, że zostaje w Legii. Taki fakt ucieszył niemal wszystkich kibiców. Jednak do ciała, które jest przy Łazienkowskiej, musi jeszcze dołączyć głowa. „Dziesiątka”, nowoczesny rozgrywający, musi ryzykować zagrywać wiele niekonwencjonalnych piłek, musi ryzykować. Choćby po to by jedna z nich pozwoliła koledze zdobyć bramkę czy też dojść do niezłej sytuacji. Ale nie może być tak, że zdecydowanie większa część tych zagrań kończy się stratą i kontrą przeciwnika. Wciąż wspominam Dudę sprzed roku, który szybko złapał wspólny język na boisku z Miroslavem Radoviciem i świetnie się obaj uzupełniali. Póki co Słowak nie dogaduje się tak dobrze z Nemanją Nikoliciem, nie nadają na tych samych falach. Podobnie wygląda to z Aleksandarem Prijoviciem. Efekt jest taki, że te bardziej prestiżowe spotkania Duda zaczyna na ławce rezerwowych. „Dudi” swoją grą musi to zmienić, stać go na to, bo umiejętności ma ogromne.


Życie nie zna próżni – Skoro z „Niko” na boisku nie rozumie się jeszcze dobrze Duda, to zastąpił go Guilherme. Brazylijczyk już często w ciemno zagrywa do Węgra z serbskim pochodzeniem, a w niedzielę to po zagraniu „Gui” NiGOLić wpadł w pole karne i wywalczył rzut karny. Ta dwójka świetnie się dogaduje. Ogólnie Guilherme wyrósł w końcu na kluczową postać zespołu, pracuje niczym mrówka, zasuwa od pola karnego do pola karnego. Musi jeszcze tylko popracować nad strzałami i być skoncentrowanym grając w obronie. W spotkaniu z Koroną w końcówce meczu stracił piłkę na rzecz Sierpiny i Dusan Kuciak uratował mu skórę.


Młodzi jeszcze nie od pierwszej minuty – W spotkaniu z Koroną szansę gry od pierwszej minuty otrzymali młodzi Rafał Makowski i Adam Ryczkowski. To fajnie, że mogą grać i zbierać cenne doświadczenie, ale wydaje się, że lepiej to wychodzi gdy Legia wygrywa, a oni przy korzystnym rezultacie pojawiają się na 20-30 minut. „Makoś” jeszcze się ogarniał, choć błędów się nie ustrzegł. Natomiast „Ryczi” był zagubiony jak dziecko we mgle. Zresztą on grając na boku nie pokazał nic w CLJ, w rezerwach i nie pokazuje siłą rzeczy nic w pierwszym zespole. To napastnik, potrafi się znaleźć w polu karnym, co akurat pokazał w zeszłym sezonie w "jedynce". Nie błyszczał, ale potrafił się znaleźć w odpowiednim czasie i miejscu. Generalnie wydaje mi się, że jedynym młodym piłkarzem Legii, który już dziś dałby radę grając od pierwszej minuty, jest Robert Bartczak. Chłopak poczynił ogromne postępy. Może jeszcze nie zrobiłby wyniku indywidualną akcją, ale i niczego by nie zepsuł – nawet grając na boku obrony.


Frekwencja – Piłkarze i trener muszą mieć jeszcze jedną rzecz na uwadze. Klub oraz kibice starają się by trybuny się zapełniały – przeprowadzają szereg akcji mających na celu zwiększenie liczby widzów. I nawet na taki mecz z Koroną, mimo przeciętnej frekwencji, przyszło na stadion kilka osób, które na mecz poszły pierwszy raz w życiu. Niestety po ostatnim gwizdku były zawiedzone tym co zobaczyły i nie wiadomo czy prędko na Ł3 powrócą – po prostu nie zdążyli złapać bakcyla. Zawodnicy tracą więc nie tylko punkty, ale też przyczyniają się do tego, że na trybunach jest mniejsza liczba widzów. Nie każdy jest przecież fanatykiem, który z drużyną jest na dobre i na złe. O pozostałych trzeba powalczyć dobrą grą i wynikiem.

Polecamy

Komentarze (38)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.