News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag po meczu z Lechią - Chłodna kalkulacja

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

13.05.2016 09:05

(akt. 21.12.2018 15:37)

Legia Warszawa zagrała w Gdańsku w eksperymentalnym zestawieniu i nie podjęła walki z Lechią. Gospodarze wygrali zasłużenie, zaś trener Stanisław Czerzcesow pokazał, że ma w sobie coś z hazardzisty. Zapraszamy do lektury naszych uwag i spostrzeżeń pomeczowych.

Chłodna kalkulacja – Kiedy 90 minut przed meczem ujrzałem skład Legii na mecz z Lechią od razu sobie pomyślałem, że oddajemy ten mecz walkowerem i skupiamy się na Pogoni. I choć nikt się do tego nie przyzna, to właśnie tak było. Trener Stanisław Czerczesow widzi, że zespół ma problem z tym, aby zagrać dwa dobre mecze w odstępie trzech dni. Dodatkowo był świadomy, że gra w pełnym składzie wcale nie dałaby gwarancji zwycięstwa. Tymczasem w drużynie sporo graczy mocno poobijanych, z lekkimi urazami i kilku zagrożonych przerwą za kolejną żółtą kartkę. Postanowił dać się wykazać rezerwowym, zaś kartkowiczów i tych, co najbardziej odczuwają trudy sezonu posłał na ławkę, trybuny lub do domu. Mocno zaryzykował, ale jak sam wspominał trenera nie rozlicza się za piękną grę, ale za wyniki. Jeśli w niedzielę wygra z Pogonią i sięgnie po mistrzostwo Polski, to nikt nie będzie mu pamiętał wyborów personalnych w Gdańsku.


Przegrana szansa rezerwowych – „Gratulacje dla trenera Stanisława Czerczesowa, że na dwie kolejki przed końcem, walcząc o tytuł, wystawia taki skład. Trzeba mieć charakter” – mówił po ostatnim gwizdku arbitra zawodnik Lechii Gdańsk, Sebastian Mila. Trener pokazał, że ma charakter, ale niestety rezerwowi nie dali żadnych argumentów na to, by ponownie na nich postawić. I nie chodzi o to, że przegrali w słabym stylu bo przecież w takim zestawieniu trudno było oczekiwać zgrania czy płynnych akcji. Natomiast brakowało zaangażowania, ambicji, przysłowiowego jeżdżenia tyłkiem po murawie. Słabo wyglądali prawie wszyscy, ale niektórzy kolejny raz – Michał Masłowski, Stojan Vranjes czy Michaił Aleksandrow nie pokazali niczego, co mogłoby kazać trenerowi się zastanowić przy obsadzaniu kadry meczowej na kolejne spotkanie.


Sygnał dla władz klubu – Spotkanie było też jasnym i czytelnym sygnałem ostrzegawczym dla władz klubu. Jeśli w przyszłym sezonie mamy z powodzeniem walczyć na trzech frontach, to potrzeba wzmocnień. Trener decydując się na takie zestawienie przy okazji dał odpowiedź właścicielom, dyrektorowi sportowemu na pytanie, czy mamy mocną i szeroką kadrę. Niestety wydaje się, że kilku piłkarzy po prostu doszło do pewnej granicy, której nie są w stanie przekroczyć. Michał Masłowski nie pokazywał niczego w rezerwach Legii i spotkanie w Gdańsku udowodniło, że nie był to przypadek. Stojan Vranjes kolejny raz był zbyt stateczny, Michaił Aleksandrow zagubiony, znów nie wychodziły ani dryblingi, ani dośrodkowania. Adam Hlosek pokazał, że zdecydowanie lepiej czuje się z lewej strony niż na środku, a Igor Lewczuk, że gra dobrze, ale gdy ma obok siebie dobrze dysponowanego partnera. Hamalainen nie zrobi niczego sam, nie pociągnie gry zespołu, gdy nie idzie. I można by tak długo wymieniać.


Fatalne mecze wyjazdowe – Z jednej strony Łazienkowska stała się twierdzą trudną do zdobycia. Legioniści gdy napoczną rywala, rzucają się mu do gardła i wygrywają – tak było z Jagiellonią, Ruchem, Górnikiem, Cracovią czy Piastem. Niestety, szczególnie w rundzie finałowej, na wyjazdach legioniści notują fatalną serię. W trzech ostatnich meczach zdobyli 1 punkt na 9 możliwych, nie zdobyli nawet bramki, a w dodatku pozwalali rywalowi na zdominowanie gry. Ostatniego gola na boisku przeciwnika zdobył Nemanja Nikolić w Poznaniu w 28. kolejce Ekstraklasy. To duży kłopot i przyczyna tego, że Legia musi walczyć o mistrzostwo Polski do ostatniej minuty, zamiast zapewnić sobie tytuł dużo wcześniej.


Co dalej? – Wydaje się, że z Pogonią zagramy w zestawieniu bliskim do optymalnego. W czwartek z zespołem trenowali Michał Pazdan, Tomasz Jodłowiec i Jakub Rzeźniczak. Urazu kolana doznał Guilherme, ale na spotkanie w niedzielę ma być gotowy do gry. Jedynie Ondrej Duda raczej nie wykuruje się na czas, wciąż ćwiczy indywidualnie i tak pewnie pozostanie do meczu. Jeśli legioniści napoczną rywala, to będzie dobrze, posypią się kolejne trafienia. Dobrym prognostykiem jest fakt, że Pogoń jeszcze w tym roku na wyjeździe nie wygrała. Trzeba jednak pamiętać, że kilka spotkań zremisowała. Jeśli Legia by nie zdobyła tytułu mistrzowskiego to przy Łazienkowskiej dojdzie do prawdziwej rewolucji, a największym przegranym będzie trener.

Polecamy

Komentarze (46)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.