News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag po meczu z Ruchem - Rywale uczą się Legii

Marcin Szymczyk, Piotr Tarnowski

Źródło: Legia.Net

20.04.2016 13:28

(akt. 21.12.2018 15:37)

Piłkarze Legii pojechali do Chorzowa po trzy punkty, ale z trudem uzyskali jeden. Gra wyglądała źle, szczególnie w drugiej połowie spotkania, gdy zaczęło brakować sił. Rywale mieli kilka dogodnych sytuacji, ale na szczęście w bramce naszego zespołu stał świetnie dysponowany Malarz. Czas na kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Ruchem.

Rywale uczą się Legii – Kiedy przygodę z Legią rozpoczynał trener Henning Berg, nikt nie potrafił zatrzymać Legii. Norweg w imponującym stylu dokończył to, co zaczął Jan Urban. Wydawało się, że to szkoleniowiec, z którym na lata zdominujemy rozgrywki ligowe. Jednak przeciwnicy zaczęli się uczyć Legii i z czasem to co było skuteczne, przestało takie być. Mam wrażenie, że teraz obserwujemy coś podobnego. Zimą trener Stanisław Czerczesow przygotował drużynę po swojemu. Najważniejszy był pressing, który stał się stanem ducha każdego z graczy. I początkowo nikt nie wiedział jak grać z taką Legią, najlepiej było to widać po Jagiellonii, zaś trener Górnika powiedział, że Legia pod względem siłowym i motorycznym odjechała reszcie drużyn z ekstraklasy. Ale z czasem Legii grało się coraz trudniej, rywale zaczęli uczyć się Legii, wyciągać wnioski z poprzednich meczów. I Ruch poradził sobie z tym bardzo dobrze. Mając odpowiednich wykonawców, przerzucał piłkę za plecy zawodników, gdy ci tylko ruszali z pressingiem. Efekt był taki, że trzeba było ich gonić i tracić siły, których zabrakło w drugiej połowie spotkania. Niestety taktycznego wariantu „B” w takich sytuacjach na razie nie widać.


Kolejny dobry mecz Malarza – Ile było szumu, niepokoju i niewybrednych komentarzy gdy okazało się, że po odejściu Dusana Kuciaka numerem jeden w bramce Legii zostanie Arkadiusz Malarz. Ale ten z każdym meczem nabiera pewności siebie, czuje zaufanie trenerów, a to rzeczy najważniejsze dla bramkarza. Malarz z każdym meczem się rozkręcał, zaczął bronić groźne strzały i być bardziej skoncentrowany. Aż doszło do tego, że został bohaterem spotkania, wybronił Legii mecz. Gdyby nie on, to o remis w Chorzowie byłoby niezwykle trudno. Największe brawa zebrał za obronę strzału Mariusza Stępińskiego, ale przecież też znakomicie zachowywał się w sytuacjach z Łukaszem Monetą. Dobrze grał na przedpolu, odważnie wychodził do przeciwników. Świetny mecz. Tak dalej!


Noga zmęczona i noga wypoczęta – Wielu obserwatorów zarzuca Nemanji Nikoliciowi gorszą formę, bo zdobywa mniej bramek. Ale trzeba zauważyć, że zmienił się styl jego gry. Jesienią często znikał na kilka chwil, by po chwili się objawić w polu karnym lub jego okolicach. Noga była wypoczęta, pewność i skuteczność znacznie większa. Teraz nie ma mowy o znikaniu, „Niko” musi pracować w defensywie, uczestniczyć w pressingu i w efekcie skuteczność się pogorszyła, sił czasem brakuje. Było to widać w spotkaniu z Lechem, kiedy biegł z piłką 50 metrów, ale z każdą sekunda tracił przewagę nad obrońcą, a strzał oddał taki, że bramkarz bez problemu się po piłkę schylił. Zabrakło sił, które zostały zużyte w innej części boiska. To samo można powiedzieć o Aleksandarze Prijoviciu, który pracuje za dwóch, a potem gdy znajdzie się w polu karnym, to precyzja zawodzi. Jak mawiano w filmie „Być jak Kazimierz Deyna”: Noga zmęczona i noga wypoczęta, to są dwie różne nogi.


Zmiany, zmiany, zmiany – Kiedyś Legia była uzależniona od graczy ofensywnych – stałych fragmentów Leszka Pisza, skuteczności Jerzego Podbrożnego czy Takesure’a Chinyamy, pomysłu na grę Miro Radovicia czy maestrii Danijela Ljuboi. Brak którego z tych piłkarzy czy też słabszy dzień, oznaczał kłopot dla trenera i całego zespołu. Jednak brak defensywnego pomocnika czy obrońcy aż takiej różnicy nikomu nie robił. Dziś jest inaczej. Gdyby w jednym z meczów zabrakło Nemanji Nikolicia, to prawdopodobnie większej różnicy by nie było widać. Za to powszechnie mówi się braku Tomasza Jodłowca czy Michała Pazdana i wpływie tego na grę i wyniki Legii. Po części wynika to ze stylu gry drużyny, ale po części też z doboru zawodników. Czy ktokolwiek założyłby dwa lata temu, że jedynym piłkarzem ze środka pola który gra skutecznie i potrafi zagrać idealną piłkę do wybiegającego zawodnika będzie „Jodła”? Chyba nie, a dziś wyrósł na lidera zespołu.


Co z tym Dudą? – Trener Stanisław Czerczesow przed meczem z Ruchem nie miał dużego pola manewru w środku pola. Tomasz Jodłowiec nie wrócił jeszcze do normalnych treningów, Michał Pazdan nabawił się trzy dni wcześniej urazu kolana, również drobne kłopoty ze stawem kolanowym miał Stojan Vranjes. Pewniakiem do gry był więc Ariel Borysiuk, u boku którego wystąpił Guilherme. Brazylijczyk nie zagrał jednak dobrego spotkania i naturalnym zmiennikiem wydawał się Ondrej Duda, ale na murawie się nie pojawił. Ponoć dzień przed spotkaniem narzekał na drobne dolegliwości, ale na ławce rezerwowych jednak usiadł. Wydaje się, że jeśli Słowak nie zacznie grać odpowiedzialnie, bez zbędnych strat, jeśli nie zacznie pomagać w defensywie i brać udziału w pressingu, to może zaczynać na ławce częściej. Byłoby szkoda, bo to piłkarz, który ma ogromny talent i możliwości. Wczoraj mógłby się przydać na murawie, ale nawet się na niej nie pojawił.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.