News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu z Termaliką - Nerwowo i bez planu "B"

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.03.2016 12:54

(akt. 21.12.2018 15:10)

Piłkarze Legii dość zaskakująco przegrali z Termaliką w Niecieczy aż 0:3. Legioniści grali bardzo nerwowo i niedokładnie, a z każdą minutą było coraz gorzej. Czas na kilka uwag i spostrzeżeń po wstydliwej wpadce.

Nerwowa gra – Od początku spotkania piłkarze obu drużyn grali dość nerwowo. Trenerzy Czerczesow i Mandrysz nawoływali o większy spokój w poczynaniach podopiecznych, ale bezskutecznie. Kiedy w wyniku błędu komunikacyjnego Malarza z Pazdanem padł gol dla gospodarzy, w szeregi legionistów wkradła się niedokładność, dokonywane były coraz mniej przemyślane wybory.  Z każdą minutą nerwowość wśród legionistów była coraz większa. Zawodnicy zaczęli unikać odpowiedzialności, podawali do najbliższego rywala, a mając dogodną pozycję do strzału i tak jeszcze szukali kolegi, który będzie bliżej bramki. Trudno powiedzieć z czego się to brało. Do presji czy stresu piłkarze są przyzwyczajeni. Z faktu bycia liderem czy też widma wstydliwej porażki? To byłyby zbyt proste wytłumaczenia. Sztab szkoleniowy musi jednak znaleźć szybko odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się działo.


Brak drugiego wariantu – Nie lubię popadać ze skrajności w skrajność i po jednym złym meczu nadmiernie krytykować. Jednak w środowym spotkaniu tylko Duda i Hlousek zagrali na dobrym poziomie. Pozostali wypadli sporo poniżej swoich możliwości i nie da się wszystkiego wytłumaczyć stwierdzeniem: „To nie był nasz dzień”. Zespół z Niecieczy oddał Legii walkę o środek pola, o posiadanie piłki. Rywale spokojnie czekali na błędy legionistów w rozegraniu i potrafili z nich skorzystać. Dlatego wysoki pressing Legii szybko przestał w tym meczu spełniać swoją rolę. Niestety wyglądało na to, że nie ma planu „B”. Piłkarze Czerczesowa wymieniali podania w szerz, piłka wędrowała z lewej strony na prawą i odwrotnie, ale nie było z tego żadnego pożytku. A kiedy już zdarzyła się niedokładność, to Termalica przechwytywała futbolówkę i ruszała z kontrą. Im dłużej trwał mecz, tym bardziej było widać słabe przygotowanie taktyczne lub brak wykonywania zaleceń taktycznych. W końcówce spotkania przeciwnicy co kilka chwil wychodzili z kontratakiem, który kończył się akcją sam na sam z bramkarzem. To naprawdę niedopuszczalne!


Przegrane górne piłki – Wzrost całego zespołu, ale przede wszystkim graczy w defensywie, po zimowym okienku transferowym, wyraźnie się poprawił. Hlousek czy Jędrzejczyk dobrze radzą sobie w powietrzu. Poza nimi jest jeszcze Jodłowiec – chyba najlepszy w tym elemencie w drużynie i Lewczuk, który również radzi sobie w powietrznych pojedynkach. Niestety mimo wysokich i skocznych graczy, legioniści przegrywali zdecydowaną większość pojedynków o górne piłki w polu karnym gospodarzy. Każde dośrodkowanie po rzucie rożnym, wolnym czy też z akcji kończyło się wybiciem futbolówki przez jednego z obrońców. Być może wina leży też po stronie podających. W każdym razie ten element kompletnie zawiódł i wymaga poprawki.


Defensywna ławka rezerwowych – Na ławce rezerwowych Legii zasiadło sześciu graczy z pola, w tym aż czterech usposobionych defensywnie – Brzyski, Broź, Rzeźniczak i Vranjes. Jeden neutralny – Masłowski i jeden ofensywny, ale nie w pełni zdrów – Prijović. Gdyby Legia prowadziła i miała bronić wyniku, to sztab szkoleniowy miałby duże pole manewru. Jednak było odwrotnie i nie było nikogo na zmianę. Wszedł „Prijo”, choć sam Czerzcesow wspominał przed meczem, przed kamerami, że ma drobne kłopoty z kolanem i dlatego jest poza jedenastką. Wszedł „Masło” ale to nie jest zawodnik, który zrobi przewagę, zaskoczy bramkarza ciekawym uderzeniem. Hamalainen jest kontuzjowany, a Niezgoda czy Saganowski znaleźli się poza kadrą. W ten sposób, przy niekorzystnym wyniku, brakowało na ławce piłkarzy, którzy potrafią dać jakość z przodu.

Zimny prysznic – Piłkarze Legii wygrali w 2016 roku trzy mecze, powrócili na pozycję lidera ekstraklasy i wydawało się, że rozpoczną proces wypracowywania sobie przewagi punktowej nad pozostałymi drużynami. Chyba jednak za bardzo w to wszyscy uwierzyli i poczuli się zbyt pewnie. W efekcie przyszło takie spotkanie jak to z Termaliką. Oba zespoły miały trzy dni na regenerację po poprzednim ligowym starciu. Tak krótki odpoczynek miał być atutem Legii, która miała większe doświadczenie w tym aspekcie. Trener Stanisław Czerczesow przed meczem był lekko oburzony stwierdzeniem, że Legia może przegrać tylko z Legią, ale po spotkaniu większość piłkarzy podkreślała, że stracili punkty na własne życzenie. Przygotowanie mentalne jest często rzeczą kluczową w sporcie. Oby ten kubeł zimnej wody z Niecieczy wyszedł legionistom na zdrowie i zahartował ich w kolejnych bojach.

Polecamy

Komentarze (67)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.