News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag po meczu z Wisłą - lepsze wrogiem dobrego

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

25.09.2016 17:32

(akt. 21.12.2018 15:37)

Piłkarze Legii pod wodzą trenera Aleksandara Vukovicia zremisowali 0:0 w Krakowie z Wisłą. Niby była walka, lepsza gra w defensywie, ale też problem z kreowaniem sytuacji i wszechobecny chaos. Jak widać w kilka dni nie da się naprawić szkód, jakie wyrządził Besnik Hasi. Czas na uwagi i spostrzeżenia po spotkaniu w Krakowie.

- Powolna przemiana – Po tym jak trener Besnik Hasi został zwolniony ze stanowiska trenera Legii Warszawa od razu poprawiła się atmosfera w drużynie. Wielu piłkarzy odetchnęło z ulgą, pojawiły się żarty i uśmiechy. Ale jeśli ktoś myślał, że przemiana z dnia na dzień nastąpi też na boisku, to się bardzo zawiódł po spotkaniu w Krakowie z Wisłą. Postęp jest bo zawodnicy walczyli i nie stracili gola ze stałego fragmentu gry, choć to że nie padła bramka z jedenastki jest zasługą Arkadiusza Malarza. Niestety nadal był duży problem z kreowaniem akcji ofensywnych, z przesuwaniem się formacji, ze zrozumieniem. Legia jest po prostu źle przygotowana do sezonu i do końca roku nie należy się spodziewać gwałtownych zmian. Poprawa będzie, ale postęp będzie następował małymi kroczkami.


- Trudne do akceptacji fakty - Gdyby mi ktoś powiedział jeszcze trzy miesiące temu, że mecz Wisły z Legią będzie starciem ostatniej drużyny w tabeli z trzecią od końca, to bym nie uwierzył. Niestety bilans jest zatrważający. Od przerwy na mecze reprezentacji legioniści zagrali cztery spotkania – aż trzy z nich przegrali, jedno zremisowali. To nieprawdopodobne, ale nie licząc meczu ze Zrinjskim Mostar, legioniści nie wygrali na własnym stadionie jeszcze żadnego spotkania. Na razie winnym wszystkiego co złe został Besnik Hasi, ale takie rozwiązanie byłoby za proste. Winnych jest więcej, winnym są ciągłe zmiany w klubie. Tymczasem lepsze często jest wrogiem dobrego. Legia zmieniała już trenera, gdy zespół był liderem. Wtedy się udało, drużyna wskoczyła na wyższy poziom. Jednak zmiana szkoleniowca po wywalczeniu dubletu i wymiana połowy składu po takim sukcesie, była po prostu absurdem. Skutki tych zmian będziemy wszyscy odczuwali jeszcze jakiś czas.


- W końcu zwycięża logika – Besnik Hasi lubił wszystkich zaskakiwać. A to nie podał składu wyjściowego jeszcze godzinę przed meczem, a to wstawił do pierwszej jedenastki kogoś, kto odbył dwa treningi z drużyną – tak było z Langilem, tak było z Kazaiszwilim. Skład na mecz z Wisłą w Krakowie w końcu był zgodny z logicznym myśleniem, wszystko dało się przewidzieć, było konsekwencją pewnej sekwencji zdarzeń na treningach i w szatni. W końcu było normalnie. Zresztą po zwolnieniu Albańczyka w rozmowie z pracownikami klubu najczęściej powtarzającym się zdaniem było: „W końcu będzie normalnie”. To też obrazuje psychozę jaką wprowadził Besnik Hasi.


- Co z tą ofensywą? – Patrząc na nazwiska, Legia w ofensywie ma skład, przed którym powinna klękać większość ligowych rywali. Nemanja Nikolić – król strzelców i pogromca wszystkich ekip w poprzednim sezonie, Aleksandar Prijović – napastnik silny, potrafiący grać tyłem do bramki, Miroslav Radović – rozegranie, niekonwencjonalność – zresztą Serba nikomu przedstawiać nie trzeba, Thibault Moulin – po meczu z Jagiellonią dość powszechny był pogląd, że takiego grajka jeszcze ekstraklasa nie miała, ale potem gdzieś zgasł i jego gwiazda nie zaświeciła do dziś, Kasper Hamalainen – najlepszy gracz w Lechu Poznań, bez którego nie wyobrażano sobie dalszej gry, Steeven Langil – miał być wulkanem z Martyniki, a jest drugim Manu, ale drzemie w nim potencjał, Gulherme – Brazylijczyk potrafi lewą nogą wiązać krawaty, dograć prostopadłą piłkę w tempo, ale tego ostatnio nie robi, Michał Kucharczyk – w Legii chyba niezastąpiony. Ciągle krytykowany gdy jest na boisku, ale gdy go nie ma jest o wiele gorzej, Michaił Aleksandrow – regularnie gra w reprezentacji Bułgarii. Tak złożona ofensywa ma jednak problem z kreowanie akcji. W Krakowie do 70 minuty legioniści stworzyli sobie dwie sytuacje po zagraniach „Rado”. Tu jest największy potencjał, który musi obudzić trener Jacek Magiera.


- Niesamowity Malarz – Gdy przychodził do Legii był kolegą Michała Żewłakowa, który po znajomości dał zarobić kumplowi. Dziś jednak trudno sobie wyobrazić gdzie byłaby Legia, gdyby nie 37-letni bramkarz. To głównie dzięki niemu i Nikoliciowi, możemy się szczycić awansem do Ligi Mistrzów. Gdyby nie wiekowy golkiper, to już AS Trencin zakończyłby naszą przygodę z Champions League. To Malarz powodował, że aż 2,5 miesiąca na stanowisku trenera trwał Besnik Hasi – swoimi interwencjami zapewniał Albańczykowi spokojne dni. To on kolejny raz zachował czyste konto w Krakowie broniąc rzut karny. To Malarz wkurza się na cały zespół i próbuje nim wstrząsnąć gdy nie idzie. Dziś już mało kto pamięta o jego poprzednikach w bramce, Malarz stał się ulubieńcem publiczności.

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.