News: Komentarz czytelnika: Cała Legia zawsze razem

Komentarz czytelnika: Cała Legia zawsze razem

Redakcja

Źródło: List od Czytelnika

29.01.2012 12:59

(akt. 12.12.2018 06:10)

<p>- Czasem tak bywa, że jak bardzo byśmy się nie starali to i tak wszystko wychodzi na opak. Wszystko niby idzie dobrze.. aż do momentu gdy nagle następuje nagły zwrot i od tego czasu cokolwiek by się nie wydarzyło będzie to kolejna sprawa przybliżająca nas w okolice stanu przedzawałowego - zaczyna swój kolejny tekst jeden z naszych czytelników.</p>

Tak zapewne w tej chwili czuje się Maciej Skorża. Gdy zaczynał przygotowania to wszystko na papierze wyglądało bardzo dobrze.  Do drużyny wracał po kontuzji Michal Hubnik, a Marek Jóźwiak obiecywał kolejne wzmocnienia. Zespół w spokoju przygotowywał się do rundy wiosennej, wszystko szło zgodnie z planem, co prawda kilku graczy zgłaszało problemy zdrowotne ale wyglądało na to, że to tylko lekkie urazy przeciążeniowe. Obóz na Cyprze miał zagoić wszelkie rany. Na wyspie Afrodyty Legionistów przywitała ładna pogoda, nic tylko w pocie czoła wypracowywać formę na boje w lidze i potyczkę w pucharach (tak krajowym jak i europejskim). Kolejne dni mijały pod znakiem ciężkiej, ale owocnej pracy a na treningach zaczęli pojawiać się testowani gracze. Generalnie rzekłbym, idylla.


Aż nagle się zaczęło, na pierwszy ogień kontuzja Vrdoljaka, potem odnowiony uraz Ljuboji, coraz większe problemy Radovicia a do grona niedoszłych rekonwalescentów powrócił Hubnik. Opady deszczu nie pozwoliły zagrać jedynego poważnego meczu sparingowego a sytuacja wokół drużyny zgęstniała. Przepychanki pomiędzy organizatorem a trenerem na pewno nie wpłynęły pozytywnie na samopoczucie tego ostatniego. Od tego momentu wszystko zaczęło iść jak po gruzie, jakby wszystkie fortuny odwróciły się od Macieja Skorży i jego świty. Testowani wyjechali i słuch o nich zaginął. Kolejny „gwiazdor” mający być zbawieniem w ataku stołecznej drużyny uciekł szybciej niż się pojawił. Mimo wszystko trener wraz z drużyną zachowywał kamienne oblicze, ba nawet stwierdził był, że wszystko zmierza we właściwym kierunku.


Wydawało się, że ma rację. Antalya przywitała Legionistów piękną pogodą. Niestety jak by to powiedział Łukasz Surma były to „pierwsze koty za płoty”. Ledwo piłkarze się rozgościli, a już ulewne deszcze pokrzyżowały misterne plany przygotowawcze. To było jednak tylko preludium kolejnych nieszczęść. Ariel Borysiuk, zawodnik od którego trener zaczynał ustawianie składu na kolejne mecze doskonałym występem w sparingu z egzotycznym przeciwnikiem jakim była drużyna z Turkmenistanu przypieczętował swój transfer do 1. FC K’lautern. Na domiar złego Miroslav Radović postanowił uczcić transfer kolegi połamanymi żebrami.


Myślę, że przygotowując wraz ze swoim sztabem szkoleniowym trener Legii Warszawa w najczarniejszych snach nie przewidział takiego scenariusza. Istny koszmar. Wydaje się, że wszystko co tylko mogło sprzysięgło się przeciwko drużynie z Łazienkowskiej 3. Mnóstwo zawodników z pierwszego (jesiennego) składu narzeka na bóle przeciążeniowe, z ekipy i treningów wypadło dwóch podstawowych graczy (Ljuboja, Radović) a kolejny zastanawia się czy będzie mu pasował trykot drużyny z Fritz-Walter-Stadion.  A na horyzoncie jak transferów nie było widać tak nie widać nadal.


Jak poradzi sobie w tych warunkach Maciej Skorża? Czy ma jeszcze siłę by zmagać się z całym światem, który to zdaje się obrócił się przeciwko niemu? Ile energii jeszcze będzie w stanie przekazać zespołowi? Te pytania kłębią się w mojej głowie. Mam nadzieję, że pan Maciej zbierze do kupy te wszystkie nieszczęścia i przekuje je w motywację, która pomoże drużynie wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. Wszak w najcięższych warunkach hartują się najlepsze charaktery, to jest właśnie moment w którym można udowodnić światu iż nasz los leży w naszych rękach i nic nie jest w stanie stanąć nam na przeszkodzie do osiągnięcia oczekiwanych (przez wszystkich) rezultatów.


Trzeba przyznać, że to też świetny czas dla pionu sportowego by nieoczekiwanym transferem wzmocnić ducha i podnieść morale drużyny. Niech drużyna czuje, że wszyscy ciągną ten wózek w jedną stronę. Panie Marku do dzieła, czas stanąć z panem Maciejem ramię w ramię i pomóc ze wszystkich sił. Może nadszedł czas by wreszcie zacząć działać w myśl wielokrotnie słyszanego na Stadionie Wojska Polskiego okrzyku: „Cała Legia zawsze razem”.


Autor: Monrooe

Polecamy

Komentarze (88)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.