News: Jacek Magiera: Celem jest awans i progres zawodników

Komentarz: Najciemniej pod latarnią

Piotr Jóźwiak

Źródło: Legia.Net

18.05.2012 10:18

(akt. 05.01.2019 10:16)

Mijają kolejne dni, a na Łazienkowskiej czas jakby się zatrzymał. Trenerem, przynajmniej na papierze, wciąż jest Maciej Skorża, który udał się na urlop i całkowicie odciął się od mediów. Jednocześnie klub wydał dość czytelny komunikat: będziemy prowadzili rozmowy z innymi szkoleniowcami. Dziwne to i niepoważne – w stosunku do samego trenera, ale również piłkarzy i kibiców.

Wiadomo, że bez "stempla” szkoleniowca klub nie sprowadzi nowych zawodników. Jak pokazały minione okienka transferowe, piłkarza z kartą na ręku nie sprowadza się w jeden dzień. Zwłaszcza, że w Legii nie trzeba dopychać banknotów, aby zatrzasnąć klubowy sejf. Za kilka dni może się okazać, że Razack Traore trafi do Lecha, Dudu do Wisły, Piotr Celeban do Dusseldorfu a Toto Tamuz wyląduje na którymś z belgijskich lotnisk. Wtedy znów obudzimy się z ręką w nocniku, licząc, że dokonywane przed Ligą Europejską transfery "last minute” okażą się bardziej trafione niż przypadki Ismaela Blanco i Nacho Novo. Pora wyciągnąć wnioski. Jeśli na zgrupowanie do Austrii pojedzie kompletna kadra, nikomu nie stanie się krzywda – naprawdę.


Media donoszą o rozmowach Legii z Vladimirem Weissem i Pavelem Vrbą. Zastanówmy się jednak, czy zatrudnienie któregoś z nich miałoby większy sens. Dowodzony przez byłego selekcjonera kadry Słowacji Slovan Bratysława zakończył ligę na 3. miejscu, nie dotarł nawet do finału krajowego pucharu, a w Lidze Europy punktował najsłabiej w swojej grupie (remis i 5 porażek). Nie trzeba więc zagłębiać się w statystyki, żeby stwierdzić: Maciej Skorża w sezonie 2011/2012 osiągnął zdecydowanie więcej. Co więcej, ewentualny angaż Weissa wiązałby się z koniecznością przygotowania pełnej sakiewki na letnie zakupy. Skoro pieniędzy zabrakło rok temu, to znajdą się teraz? Mieszane uczucia można mieć również do kandydatury Vrby. Rzeczywiście, razem z Victorią Pilzno namieszał w Lidze Mistrzów, ale już mistrzostwa Czech nie udało mu się obronić. Wcześniej, ze średnim powodzeniem, prowadził Żylinę oraz kilka mniejszych słowackich i czeskich zespołów. Jak na 48-latka nie jest to bilans rzucający na kolana. Ściągnięcie Vrby na Łazienkowską kosztowałoby 200 tys. euro, bo tyle trzeba zapłacić jego pracodawcy za rozwiązanie umowy. Ponadto czeskie media spekulują, że jest on głównym kandydatem do objęcia po Euro 2012 posady selekcjonera reprezentacji naszych grupowych rywali.

Od jakiegoś czasu rolę „straszaka” dla trenerów czołowych polskich drużyn pełni Wiktor Hanczarenka z BATE Borysów. Młody, bo zaledwie 35-letni szkoleniowiec w zawodzie pracuje od 2007 roku, czyli od chwili, kiedy ze względu na ciężką kontuzję musiał przerwać karierę. Od tamtej pory w każdym(!) kolejnym sezonie sięgał po mistrzostwo Białorusi. Jakby tego było mało, po dwa razy wprowadzał swoich podopiecznych do fazy grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. W ojczyźnie uchodzi za cudotwórcę, ale jest znany z twardej ręki. O tym, że od nazwiska ważniejsza jest dla niego praca na treningach, na własnej skórze przekonał się nawet Mateja Keżman. Wydaje się, że Hanczarenka byłby najciekawszym wyborem, jednak chrapkę na jego usługi mają też bogatsze kluby rosyjskie.


Na jaki wariant powinna więc zdecydować się Legia? Najlepiej byłoby ściągnąć Hanczarenkę albo… stworzyć jego legijny odpowiednik. Jacek Magiera, bo o nim mowa, zna Legię od podszewki. Obu trenerów łączy kilka faktów. Obaj urodzili się w tym samym – 1977 roku i stosunkowo młodo skończyli grać w piłkę, by zająć się trenerką. Początkowo Białorusin odpowiadał w BATE za analizę gry przeciwnika i wprowadzanie do zespołu młodych zawodników. Dokładnie te same zadania w Legii były dotychczas przydzielone właśnie Magierze. Hanczarenka przejmując zespół, oparł go na wychowankach i najzdolniejszych zawodnikach występujących w regionie, takich jak Renan Bressan, Pavel Nekhajczyk czy Igor Szitow, co szybko przełożyło się na korzystne wyniki. Wszyscy znający przygotowanie taktyczne i pedagogiczne Magiery wiedzą, że umiejętne wprowadzanie "produktów” Akademii Piłkarskiej do pierwszej drużyny uczyniłby swoim znakiem rozpoznawalnym.


Zatrudnienie Magiery w charakterze pierwszego trenera spowodowałoby, że w Legii byłoby… jeszcze więcej Legii. A jeśli na tę "szlacheckość”, jak trafnie ujął legijną dumę Maciej Murawski, nie trzeba rozbijać banku – tym lepiej. Czas nagli włodarzy Legii, a kto wie, czy najlepszy kandydat nie pracuje już w klubie. Cóż, czasami najciemniej pod latarnią…

Polecamy

Komentarze (101)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.