News: Komentarz: Szambo

Komentarz: Niezastąpiony Radović

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

01.11.2014 22:27

(akt. 21.12.2018 15:11)

Tym razem zamiast kilku spostrzeżeń po meczu z Pogonią, będzie tylko jedno, ale bardzo istotne. Kiedy trenerem Legii był Maciej Skorża, w dołku z formą był Miroslav Radović. Jego losy przy Łazienkowskiej wisiały na włosku, został przesunięty do Młodej Legii i tam zagrał mecz o życie. Wypadł na tyle dobrze, że trener mu zaufał, wyznaczył nową pozycję czyli ofensywnego pomocnika i odtąd „Radko” rozpoczął nowy, lepszy rozdział w piłkarskiej karierze. Razem z Danijelem Ljuboją stworzył duet, jakiego w polskiej lidze wcześniej nie było. Duet, który rozmontowywał defensywę rywali w ekstraklasie i w Europie.

Ale kiedy „Rado” nie było na boisku, to i Ljuboja grał gorzej. Miał oczywiście dobre momenty, ale to już nie było to. Wtedy po raz pierwszy pojawiła się teza, że Legia jest uzależniona od Radovicia. Kiedy Serb był po kontuzji, wrócił do gry trochę na siłę, a forma jeszcze nie była taka, jak powinna - to Legia traciła kolejne punkty i straciła też mistrzostwo Polski.


Po sezonie zmienił się trener, Skorżę zastąpił Jan Urban, który szybko dostrzegł, że „Rado” się zmienił, dojrzał piłkarsko, stał się jednym z liderów i być może najważniejszym piłkarzem w drużynie. Szybko zapomniał o przeszłości i znalazł z Serbem wspólny język. "Rado" prowadził drużynę od zwycięstwa do zwycięstwa, a koniec końców do tytułu mistrzowskiego. Ale nadal panowała opinia, że cała gra ofensywna jest uzależniona od „Rado”. Potwierdziło się to w rundzie jesiennej kolejnego sezonu – gdy „Bratko” wypadł z gry z powodu urazu, zespół był bezzębny w Lidze Europy, a i w lidze często nie wyglądało to tak, jak powinno.


Zimą zmienił się trener, Henning Berg zmienił pozycję Radoviciovi, który w zamyśle Norwega był napastnikiem. Ale nie zmieniło się jedno – ofensywa Legii nadal jest uzależniona od Radovicia, który szybko okazał się bardzo skutecznym atakującym. – Dobry zawodnik zagra dobrze na każdej pozycji – często odpowiada pytany o ulubioną pozycję na boisku. Berg jak mantrę powtarza zwrot, że dla niego nie liczą się jednostki, liczy się zespół. Ale w przypadku braku tej jednostki, widać różnicę. Kiedy „Rado” usiadł na ławce z Podbeskidziem, Legia grała słabo, bez pomysłu z przodu i przegrała. Podobnie było w Gliwicach, kiedy Rado usiadł na trybunach. Z Lechią gra Legii w pierwszej połowie jakoś wyglądała, kiedy Miro opuścił boisko z powodu urazu, było już dużo gorzej. Podobnie wyglądało to w spotkaniach z Metalistem, Zawiszą i Pogonią. Postęp jest taki, że Legia te mecze wygrała dzięki taktyce i indywidualnym popisom Ondreja Dudy w Kijowie czy dzięki taktyce i wyćwiczonym schematom gry w Bydgoszczy. Jednak bez Serba gwałtownie spada kreatywność w ofensywie, gra opiera się często na rozegraniu piłki na skrzydła i dośrodkowaniu lub zejściu do środka. Brakuje elementu zaskoczenia, niekonwencjonalnego zagrania, luzu w grze i przede wszystkim gry kombinacyjnej.


Na nieobecności Serba traci Duda, który nie ma z kim pograć z pierwszej piłki. Traci Kucharczyk, który idealnie w tempo wychodził do jego podań i strzelał w ten sposób gole. Traci cały zespół. Dlatego trzeba trzymać kciuki za powrót "Rado" z Belgradu w lepszym zdrowiu. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale Rado dziś jest potrzebny Legii, a Legia jemu!

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.