News: W Sosnowcu w czwartek 20 grudnia

Komentarz: Rysiek na miarę potrzeb

Adam Dawidziuk

Źródło: Legia.Net

13.08.2018 15:15

(akt. 22.12.2018 11:14)

Kogo pobił, z kim się kłócił, kogo kopnął w tyłek, a kto jego - to już wiecie, bo kilka tekstów na temat Ricardo Sa Pinto już powstało. Jednak z perspektywy Legii istotniejsze jest to, co nowy trener może w krótkim czasie zrobić, jak naprawić popełnione błędy, co wnieść do klubu mistrza Polski.

Dlaczego akurat on? Proste odpowiedzi są najlepsze - spośród wolnych szkoleniowców zdawał się być najlepszy (oczywiście wśród tych w zasięgu finansowym). Charyzma, niezłe wyniki w przeszłości, znany z boiska i z ławki trenerskiej. Wady ma, jak każdy, ale na dziś zdaje się być dobrym wyborem. W wcale nie dlatego, że złapie "tych grajków za mordę", jak to często czytam. Tu nie o to chodzi. Chodzi o to, że po prostu trzeba być w porządku jako człowiek, ale dodatkowo dobrze znać się na tej robocie. A z tym drugim ostatnio przy Łazienkowskiej różnie bywało.

 

Kiedy Stanisław Czerczesow przybywał do Polski sprzątać po Henningu Bergu, kibice cieszyli się z jednego: da w kość zawodnikom. I tak było, przecież Kasper Hamalainen nie wymiotował z powodu fali upałów. Kiedy Jacek Magiera stawał się strażakiem po bufonie Besniku Hasim, chodziło bardziej o odbudowę mentalną, bo każdy widział, że jakość w drużynie jest. Dziś Sa Pinto musi być kimś takim pomiędzy tymi panami. Charyzmą jak a'la Czerczesow trafić do piłkarzy, uczciwością a'la Magiera "zdobyć" drużynę. Taka mieszanka w uproszczonej wersji powinna sprawić, że Legia wróci na odpowiednie tory. Mentalnie i fizycznie, choć proszę nie mieć złudzeń, to drugie zajmie trochę czasu, nie da się tego momentalnie naprawić.

 

Ktoś powie, ze Sa Pinto nigdzie długo miejsca nie zagrzał. I będzie miał rację, ale na dzisiaj Legia nie ma prawa patrzeć dalej, niż miesiąc do przodu. W takiej znalazła się sytuacji. Musi martwić się o to, co tu i teraz, a nie myśleć o przyszłości. Bo bez tego "tu i teraz" przyszłość może być bardzo pod górkę. Tutaj tego polskiego "czasu na aklimatyzację" nie ma. Za trzy dni mecz w Luksemburgu.

 

Jeśli myślicie, że ktoś powie "Sa Pinto da radę", albo "Sa Pinto nie da rady", to tak nie będzie. Bo tego nikt nie wie. Można jedynie analizować patrząc w przeszłość nowego trenera Legii. Pierwszy plus - kariera piłkarska, osiągnął więcej, niż którykolwiek z legionistów, pochodzi przecież z portugalskiego złotego pokolenia, które miało podbić piłkarski świat. Nie podbiło (w kadrze), ale w klubach dali radę. Czy to Sa Pinto, Luis Figo czy Rui Costa. Drugi plus - kariera trenerska. Przesadzam? Nie. Przy Jozaku czy Klafuriciu jest doktorem honoris causa. Trzeci plus (który dla niektórych może być minusem) - charakter. W zyciu ważne jest, aby go mieć. Lepszy, gorszy, ale mieć. Sa Pinto ma nawet charakterek. I dobrze, niech coś się dzieje, niech żyje na ławce, niech go nienawidzą, niech się z niego śmieją. W tym biznesie też i o to chodzi.

 

Minusy? Ponoć nie jest magiem taktyki, ale to jeszcze zobaczymy, od tego będzie miał również współpracowników. Na pewno nie wszystkim spodoba się charakter, zachowania na ławce. Pojawiają się opinie, że jest skrajnie różny od Dariusza Mioduskiego. Niby tak, ale porównując go z wizerunkiem właściciela Legii w mediach. A ten zdecydowanie się różni od tego, co w rzeczywistości. Jak myślicie, że pan Darek to uosobienie anioła, grubo się mylicie.

 

Wszystko wyjdzie w praniu, ale prawda jest taka, że Legia musiała zdecydować się na zmianę. I to taką drastyczną. Na postawienie na człowieka totalnie spoza polskiego bagienka. Takiego, który wejdzie do tej sfrustrowanej szatni, otworzy okna (to przenośnia, bo w szatni Legii okien nie ma) i wpuści świeże powietrze. Naprawi to, co zostało popsute w ostatnich miesiącach.

 

Ale chciałbym, aby jasne było jedno: zmiana trenera, postawienie na Sa Pinto, problemów nie rozwiąże. Inwestycja w Portugalczyka musi, powtarzam, musi być początkiem większych zmian w klubie. Eksperyment rozpoczęty we wrześniu poprzedniego roku zakończył się porażką i nie ma sensu dalej iść w tę stronę. Dziś za błędy płaci tylko Mioduski. Słusznie, bo jest głową i szyją tej organizacji, ale najwyższy czas, aby zaczął rozliczać tych, którym zaufał. Mają wymarzoną robotę - doradzają, decydują, dobrze zarabiają, a odpowiedzialność spada na kogo innego. Zazdroszczę, ale wystarczy tej sielanki.

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.