Domyślne zdjęcie Legia.Net

Komentarz: Są powody do optymizmu

Łukasz Sawczuk

Źródło: Legia.Net

14.08.2011 10:13

(akt. 13.12.2018 22:07)

<p>Za nami cztery spotkania sezonu 2011/2012. Wyniki osiągnięte przez legionistów mogą satysfakcjonować. Konsekwencją gry w eliminacjach do Ligi Europy jest jednak rozgrywanie meczów co 3, 4 dni. W związku tym jedną z pierwszych nasuwających się wątpliwości jest poziom przygotowania fizycznego zawodników.</p>

Mecze co 3 dni. Można? Można.

 

Przykłady polskich klubów grających w europejskich pucharach pokazują, iż niezwykle ciężko połączyć grę na arenie międzynarodowej ze startem ligowych rozgrywek. Wąska kadra uniemożliwia rotowanie składem, co powoduje przemęczenie zawodników, nie będących jeszcze w optymalnej dyspozycji. W Legii jednak, póki co jest zupełnie inaczej. Co ciekawe, trener Skorża w momencie 5-dniowej przerwy w rozgrywkach zorganizował swoim piłkarzom sparing z IV-ligową Pilicą Białobrzegi twierdząc, że drużyna lubi taki schemat gier. Potwierdzeniem są też spotkania kontrolne w trakcie poprzedniego sezonu. W polskim futbolu jest to jednak opinia niemalże odosobniona.

 

Anglia, Hiszpania, ………Polska.

 

Powszechnym w naszym ligowym futbolu stało się usprawiedliwianie słabego przygotowania tym, że szczyt formy planowany jest na wrzesień i październik, kiedy wyniki spotkań będą sprawą kluczową w pozycji klubu w tabeli. Z kolei ostatnie mecze rundy to narzekanie na zmęczenie ciężkim sezonem, wobec czego całkowicie naturalne wydają się skurcze już w 60 min. konfrontacji (na nic zdają się wypowiedzi czy to dziennikarzy, czy kibiców, że przecież w Anglii, Hiszpanii czy Włoszech gra się zdecydowanie więcej i częściej, dodatkowo długość zimowej przerwy w rozgrywkach w wydaniu polskim jest absurdalna).  Tłumaczenia takie są oznaką przede wszystkim braku profesjonalizmu krajowych trenerów i zawodników, pozwalają na przejście do porządku dziennego z porażkami w rywalizacji z klubami estońskimi, armeńskimi czy innymi. Klub który chce stać się przynajmniej europejskim średniakiem nie może sobie na takie praktyki pozwolić. I tu, póki co, w Legii dzieje się lepiej. Po raz pierwszy od wielu lat warszawski klub wyeliminował zespół zdecydowanie bogatszy, i na papierze lepszy, nawet jeśli niektórzy to negują. Miejmy nadzieję, że nie był to jedynie wyjątek potwierdzający regułę, a spotkania ze Spartakiem Moskwa to potwierdzą.

 

Ławka rezerwowych? Nie za piękna ale jest.

 

Wobec rozgrywania spotkań dwa razy w ciągu tygodnia konieczne staje się posiadanie szerokiej ławki rezerwowych. Co bardzo ważne nie o samą ilość tu chodzi, ale przede wszystkim o jakość. Ilość spotkań, kontuzje, kartki, to wszystko warunkuje potrzebę posiadania zawodników mogących udanie zastąpić nieobecnych. Nie jest to jednak proste. Polskich klubów zwyczajnie nie stać na sprowadzanie gwarantujących wysoki poziom piłkarzy, którzy mieliby jedynie przesiadywać na ławce rezerwowych. Pozytywnym, wynikającym raczej z błędów, ale jednak, przykładem jest Legia. Właściciele nie boją się wykładać pieniędzy na zawodników którzy nie łapią się do pierwszego zespołu. Przykłady Cabrala, Mezengi, Antolovicia, Knezevicia wyraźnie na to wskazują. Problemem w warszawskim klubie jest faktyczna przydatność rezerwowych graczy. A z tą bywało różnie. Niedzielne spotkanie w Krakowie pokazało, że potrzebni są zastępcy. Zarówno Jędrzejczyk, Gol czy Żyro udanie zastąpili nieobecnych. W kwestii Rybusa są już jednak wątpliwości. Problem leży jednak gdzie indziej. W spotkaniu rewanżowym z Giazantepsporem legioniści od mniej więcej 70 min. stracili siły. Wiadomo powszechnie, że zdecydowanie bardziej męczące jest bieganie bez piłki niż z piłką. Dlatego zespół oddający rywalom rozgrywanie piłki musi być przygotowany lepiej pod względem fizycznym. W momencie kiedy drużyna „siada” kondycyjnie, potrzebne są zmiany. Nowy zawodnik  musi wziąć na siebie ciężar gry, niejako pomagając boiskowym partnerom. Powinien dać określoną jakość, której na skutek zmęczenia zaczyna brakować. Mamy na tyle szeroką i przyzwoitą pod względem umiejętności meczową osiemnastkę, że możemy liczyć na każdego. Dając temu teoretycznie rezerwowemu szansę, czy to od początku spotkania, czy w drugiej połowie, jest duże prawdopodobieństwo, że wywiąże się on z zadań co najmniej przyzwoicie.

 

Wzmocnienia.

 

Przyzwoicie jest właśnie słowem - kluczem. Mamy za dużo zawodników przyzwoitych, a za mało „robiących różnicę”. Kupowanie kolejnych, którzy z miejsca nie staną się liderami nie ma chyba sensu. Lepszym rozwiązaniem wydaje się dawanie szansy młodym, zdolnym wychowankom, takich jak Żyro, Wolski czy Łukasik. Być może rozwiną się w przyszłości i staną się podporą „Wojskowych” na długie lata? Potrzebujemy liderów, a to wiąże się z kosztami. Nawet jeśli uda się pozyskać zawodnika bez kwoty odstępnego, to wynagrodzenie i prowizje muszą być znaczne. Idealnym wydaje się rozwiązanie, gdzie co okienko sprowadzany jest gracz pokroju Radovicia, Vrdoljaka czy chociażby chwalonego przez piłkarskich ekspertów Meliksona. Lepiej wydać milion euro na jednego dobrego, niż trzech średnich, to dewiza którą nasi działacze powinni wcielić w życie. Najlepszy legijny przykład to lewa pomoc – Żyro, Kucharczyk, Rybus, ewentualnie Manu i Hubnik. Pięciu piłkarzy, a ciężko się doszukać takiego, który poprowadzi drużynę do zwycięstw w przekroju całego sezonu. Zawodnika dysponującego szybkością, dryblingiem i dośrodkowaniem, czyli podstawowymi umiejętnościami charakteryzującymi dobrego piłkarza na tej pozycji. Kibicom nie pozostaje nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i …….czekać.

 

Umiarkowany optymizm wskazany.

 

Początek sezonu jest w wykonaniu Legii obiecujący i napawający lekkim optymizmem. Ważne jest jednak aby póki co z wyników nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków, a także nie spoczywać na laurach. Tyczy się to zarówno piłkarzy i sztabu szkoleniowego, jak również ludzi odpowiedzialnych za wzmocnienia (Buzaglo? Traore?) i osłabienia (Borysiuk?). Do końca rozgrywek pozostało jeszcze wiele spotkań do rozegrania. Bardzo dużo może się jeszcze wydarzyć, trzeba więc zrobić wszystko, aby w jak największym możliwym stopniu mieć uzasadnione przekonanie co do ostatecznego sukcesu, jakim będzie zdobycie mistrzostwa. Konieczna jest do tego współpraca wszystkich osób związanych z klubem, poczynając od prezesa, piłkarzy, sztab szkoleniowy, na kibicach kończąc. Na chwilę obecną wygląda to zdecydowanie lepiej niż przed rokiem. I to jest powód do optymizmu.

Polecamy

Komentarze (27)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.