Domyślne zdjęcie Legia.Net

Komentarz: Smutna konstatacja

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

22.03.2011 08:02

(akt. 14.12.2018 17:21)

Po raz drugi w sezonie trener Bartoszek ośmieszył taktycznie wielką nadzieję polskiej myśli szkoleniowej Macieja Skorżę. Żeby było jeszcze pikantniej, to trenerowi z Bełchatowa drużynę w zimie osłabiono, a Legia się wzmocniła. Jak widać, nie miało to większego znaczenia. Ósma porażka w 19 meczach powoduje, że znika moja wiara w umiejętności trenera. Mówi coś o boisku i jedynym słusznym stylu gry długą, wysoką piłką, a tymczasem traci dwie bramki w zupełnie inny sposób.

Nie wiem, na czym polegały przygotowania zimowe, znam natomiast ich efekty: obrona przestała istnieć. Powstał klub "poszukiwaczy zaginionej zmiany". Przeprowadzono dogłębną analizę zmian dokonywanych przez Skorżę. Od początku sezonu zrobił ich około 72. Doliczono się 2-3 udanych. Takich, które zmieniły coś na lepsze. Zaginiona zmiana została więc znaleziona. Tylko czy to jest powód do dumy dla trenera?

Po rundzie jesiennej dyrektor Miklas stwierdził, że należy się wstrzymać z oceną transferów letnich i wcale one nie muszą się okazać takie złe. Atakowanie Miklasa ma taki sam sens jak obrzucanie sucharami tripodów Marsjan. To człowiek otoczony polem siłowym, któremu zwykły Ziemianin może co najwyżej naskoczyć. Więc wypada się z dyrektorem jedynie zgodzić. Przecież Antolović, Kneżević, Mezenga i Cabral mogli teoretycznie dokonać aktu zbiorowego kanibalizmu albo obnażyć swe przyrodzenia w miejscu publicznym. Nic takiego jednak nie uczynili, więc nie można ich negatywnie oceniać. To wcale nie były takie złe transfery. A to, że nie grają, to taktyczny majstersztyk trenera. Tak jak w starym kawale o gruźliczance: " - Poproszę wodę bez soku. - Bez jakiego soku? - Może być bez malinowego".

Podczas wizyty dyrektora sportowego Jóźwiaka w Polsacie dużo czasu poświęcono jego stosunkom z trenerem i temu, czy wulgarna odzywka tego drugiego była sprowokowana, czy nie. Pokażcie mi proszę drugi taki program o jakimkolwiek klubie piłkarskim. Nie mówcie mi, że "kto się czubi, ten się lubi", albo że w każdej organizacji są tarcia. W Legii tarcia są zawsze: Jóźwiak - Skorża, Urban - Trzeciak, a i Jacek Bednarz też odszedł z jakichś powodów. To nie jest tak, że przypadkowo spotykają się dwa odmienne charaktery. W tym klubie trwa permanentna naparzanka o wpływy i władzę. A efekty są żałosne.

Boję się jednego scenariusza. Człowiek, który teoretycznie mógł i wciąż może stworzyć "Wielką Legię", odejdzie. Jego spadkobiercy nie będą Legią zainteresowani. Zostawią zarządzanie bajdurzącym o kontencie leniwym urzędasom. Ci z kolei będą da lej manipulowani i dojeni przez zachłannych macherów z branży. Na stadion przychodzę tylko i wyłącznie oglądać Legię. Zwycięską, grającą dobrą europejską piłkę. Chcę, żeby lała rywali równo. Żeby odnosiła epickie triumfy. Żadne tam męczarnie w końcówkach. Dla mnie dwie porażki z Bełchatowem to wielka tragedia. Ale kiedy obejrzę się dookoła, posłucham tego i owego, pooglądam to dziadostwo, to wtedy z przerażeniem konstatuję, że żadnej "Wielkiej Legii" już nie zobaczę. Po prostu jej nie dożyję.

Autor: Rafał Zarzycki

Polecamy

Komentarze (48)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.