Muhammad-Ali Abdur-Rahkman

Koszykówka: Legia powalczy o przedłużenie serii finałowej

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legiakosz.com

26.05.2022 14:10

(akt. 27.05.2022 22:24)

Śląsk prowadzi 3:1 z Legią w finale Energa Basket Ligi i jest już tylko o jedną wygraną od mistrzostwa Polski. We Wrocławiu szykują się do fety, hucznej "18-tki", czyli 18. tytułu wywalczonego w historii przez graczy WKS-u. Jednak warszawiacy, choć na teren rywala jadą niejako z nożem na gardle, to nie na ścięcie. Stołeczny zespół zamierza odłożyć ceremonię o kilka dni i zagra w piątek (27.05, godz. 20:45) o przedłużenie serii. Transmisja w Polsacie Sport.

Po dwóch wygranych wrocławian w hali na Bemowie, przewaga psychologiczna na pewno jest po stronie ekipy z Dolnego Śląska. Trener Andrej Urlep powiedział, że sam jest ciekawy, jak zespół poradzi sobie z presją – a ta przed piątkowym meczem będzie wyjątkowo spora. Wszak ponad 5,5 tysiąca kibiców czekać będzie na koronację, a kolejne tysiące wrocławian śledzić będą losy spotkania w przygotowanej strefie kibica w bezpośrednim sąsiedztwie hali Stulecia, a mianowicie pod Iglicą. Tam ustawiony zostanie telebim, na którym odbywać się będzie bezpośrednia transmisja. Obiekt wybudowany w latach 1911-13, może co prawda pomieścić oficjalnie 5242 widzów, ale we Wrocławiu szykują dostawki na poziomie parkietu, dzięki czemu paręset kibiców więcej będzie mogło obejrzeć kolejną rywalizację o złoto.

Wszystkie bilety na mecz numer pięć rozeszły się błyskawicznie – i to pomimo mocno wygórowanych cen wejściówek, i braku jakiejkolwiek informacji o ich dystrybucji. Śląsk rozpoczął sprzedaż dopiero po drugim spotkaniu w Warszawie, przygotowując wyższe ceny biletów niż w przypadku remisu 2:2 w serii. Mimo to, bilety zeszły na pniu, a wielu sympatyków WKS-u musiało obejść się smakiem.

Wszystkie dotychczasowe mecze tej serii były bardzo wyrównane, a losy spotkań ważyły się do ostatnich sekund. W ostatniej, wtorkowej grze obie drużyny miały problemy ze skutecznością, popełniały wiele błędów, czego efektem był bardzo niski wynik, najniższy w całej serii, 63:66. Wpływ na to miało, w zgodnej opinii trenerów, spore zmęczenie. Legia, choć wygrywała przez zdecydowaną większość meczu, w samej końcówce, po niesamowitych rzutach braci Trice, straciła prowadzenie. W ostatniej akcji na remis rzucali Robert Johnson i Łukasz Koszarek, ale oba rzuty rozgrywających nie znalazły drogi do kosza. Wrocławianom zwycięstwo zapewnił rzutem z dziesiątego metra Travis Trice na 39 sekund przed końcem.

W stołecznej drużynie najwięcej oberwało się w mediach Johnsonowi, który wielokrotnie brał ciężar gry w ataku na siebie. Ten sam Johnson parę minut przed końcem trafił podobną do Trice'a "trójkę" z dziesiątego metra, podobną również jeśli chodzi o dystans, do tej zdobytej w serii z Anwilem we Włocławku. Być może, gdyby Robert trafił też ostatni rzut, w którym skutecznie przeszkadzał mu D'mitrik Trice, to o nim mówiłoby się dziś jako o bohaterze? O nietuzinkowych możliwościach gracza "Zielonych Kanonierów" można mówić bez końca. W porównaniu z Travisem, legionista popełniał zdecydowanie więcej strat. Czy jednak T. Trice będzie w stanie zagrać równie bezbłędnie w piątek? Sztab Legii raczej nie wprowadzi wielkich zmian w grze. Trener Kamiński zapewnił, że nie jest zwolennikiem rewolucji, możemy spodziewać się jedynie niewielkich taktycznych zmian. Niewykluczone, że te oznaczać będą inną obronę MVP sezonu zasadniczego, od którego gry najwięcej zależy w drużynie Śląska.

Na pewno zdecydowanie więcej w ofensywie muszą dać podkoszowi. O ile w meczu numer trzy, choć ostatecznie również przegranym, wiele punktów dał Jure Skifić (16), a siedem punktów dołożył Dariusz Wyka, to tym razem dorobek punktowy podkoszowych był wyjątkowo mizerny (Kemp 2, Wyka 3, Skifić 2). Dla odmiany, co rzadko się zdarza, również wrocławscy wysocy nie zdobywali zbyt wielu punktów. Nieskuteczny był Dziewa (2/8 z gry), Kanter zdobył tylko 2 punkty, a Meiers 0. We wszystkich dotychczasowych spotkaniach gracze z Wrocławia wykonywali kilkakrotnie więcej rzutów wolnych, co z jednej strony wynika z różnego stylu gry, z drugiej zaś liczbę gwizdków determinuje interpretacja sędziów. Spodziewać się można, że zdecydowanie więcej w ataku będą starali się dać najbardziej doświadczony z legionistów, Koszarek (tylko 7 pkt. w ostatnim meczu), oraz Muhammad-Ali Abdur-Rahkman, który był gwiazdą spotkania numer dwa.

Legioniści wiedzą, że nie mają nic do stracenia i tylko wygrana przedłuży serię, a tym samym sprawi, że w niedzielę ponownie zagrają przed własną publicznością. W pierwszym meczu obu drużyn, rozegranym w hali Stulecia, Śląsk wygrał 76:72. Warszawiacy zwyciężyli w spotkaniu numer dwa, które jednak rozgrywane było w nieco mniejszej, 3-tysięcznej hali Orbita. Stołeczny zespół nie tak dawno triumfował jednak w tej samej, również wypełnionej po brzegi, hali Stulecia. W meczu rundy rewanżowej, rozegranym 12 marca, podopieczni Wojciecha Kamińskiego, po bardzo dobrym występie, zwyciężyli 91:78.

Początek piątkowego spotkania zaplanowano na godz. 20:45. Transmisja w Polsacie Sport. Mecz poprzedzi hymn narodowy, odgrywany przed każdą finałową rywalizacją.

TERMINY MECZÓW FINAŁOWYCH PLAY-OFF:

  • 17.05 (WT) g. 20:40 WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 76:72
  • 19.05 (CZ) g. 20:40 WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 85:88
  • 22.05 (ND) g. 20:40 Legia Warszawa – WKS Śląsk Wrocław 74:81
  • 24.05 (WT) g. 20:40 Legia Warszawa – WKS Śląsk Wrocław 63:66
  • 27.05 (PT) g. 20:40 WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa
  • ew. 29.05 (ND) g. 20:40 Legia Warszawa – WKS Śląsk Wrocław
  • ew. 31.05 (WT) g. 20:40 WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.