Krzysztof Dowhań

Krzysztof Dowhań: Wszystkiego jeszcze w piłce nie zrobiłem

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Interia

07.02.2021 14:00

(akt. 07.02.2021 12:12)

- Jak patrzę na faceta w lustrze, to widzę gościa z siwą brodą, który miał czarne wąsy, kiedy przychodził do Legii. Ale nie widzę w nim jeszcze emeryta. Praca z młodymi ludźmi, w ciągłym ruchu, nieustanna zmiana miejsca, wyjazdy. Człowiek nawet nie ma czasu pomyśleć, że to już właściwie emerytura, chociaż wiek na to wskazuje – mówił dla Interii Krzysztof Dowhań, trener bramkarzy stołecznego klubu.

Niepostrzeżenie latem stuknie panu 20-lecie pracy przy Łazienkowskiej. Ładny kawałek czasu.

- No, parę lat minęło. Ale wszystkiego jeszcze w piłce nie zrobiłem. Jak zdrowie pozwoli, chciałbym troszeczkę jeszcze popracować. Jeśli będę potrzebny oczywiście. Cały czas ta praca mnie cieszy, w zasadzie każdy dzień to nowe wyzwania. Nie jest źle. 

Jak to się stało, że taki fachowiec, jak pan, nigdy nie pracował w drużynie narodowej?

- To marzenie każdego trenera. Nobilitacja, wielkiej wyróżnienie. Miałem okazję pracować z reprezentacją olimpijską jako asystent Edwarda Klejndinsta. Nie udało nam się awansować na igrzyska w Atenach w 2004 roku. Fajna przygoda, ale wiadomo, że drużyna narodowa to zupełnie inna bajka. O tym, kto będzie zajmował się bramkarzami, decyduje szef, czyli selekcjoner. Dobiera sobie ludzi wedle swoich kryteriów. U mnie akurat tak się zdarzyło, że nikt mi nigdy nie zaproponował takiej funkcji.

Wierzy pan, że kiedyś ta oferta jeszcze padnie?

- Nie padnie. Jestem emerytem w końcu, nie? (śmiech). Są młodsi ode mnie. Ten rozdział jest już dla mnie zamknięty. 

Zawodowo czuje się pan z tego względu niespełniony?

- Jestem bardzo zadowolony ze swojej pracy. Pewnie, że zawsze człowiek sobie myśli: "można było coś zrobić więcej, lepiej, przyłożyć się". I ja też tak czasem myślę - mimo że robię to, co robię, najlepiej jak potrafię i wkładam w to całe serce. Można też było dostać któregoś dnia propozycję z jakiegoś klubu zachodniego. Ale nie wiem, czy umiałbym zostawić Legię...

Kilka razy taki temat pojawiał się gdzieś na horyzoncie - pytali o pana choćby w Arsenalu.

- No tak, ale to była oferta z klubowej akademii. Zupełnie inna bajka niż praca przy pierwszym zespole. Gdybym dostał propozycję angażu w dorosłej drużynie "Kanonierów", byłoby to wielkie wyzwanie i trzeba by się było bardzo poważnie nad tym zastanowić. Sam jestem ciekaw, czy dałbym sobie radę w Premier League. Stawiam ją zawsze za wzór. Dla mnie to najlepsza liga świata.

Nie żałował pan nigdy tej niedoszłej przeprowadzki do Londynu?

- Można było się pokazać w akademii i potem spróbować przebić się w klubowych strukturach wyżej. Ale to była taka propozycja, że trzeba się było natychmiast pakować. W zasadzie nie było czasu na zastanowienie, tylko od razu decyzja - tak, jadę i koniec. Z dnia na dzień. Gdybym usłyszał, że mogę popracować w Legii spokojnie do końca rozgrywek, to można by ofertę rozważyć. Stało się, jak się stało, i nie ma już dzisiaj co żałować.

Nie padło jeszcze w tej rozmowie nazwisko najdroższego bramkarza w dziejach polskiej Ekstraklasy. A to także pana wychowanek - sprzedany za 7 milionów euro.  

- Radziu Majecki? No kurczę, troszeczkę mu się to zatrzymało w tym Monaco. Też liczyłem na więcej i sądziłem, że szybko zacznie regularnie grać. Wydawało się nawet, że już teraz będzie w kręgu zainteresowań sztabu reprezentacji Polski. Trudno mi powiedzieć tak na odległość, co tam się we Francji dzieje. Radek zagrał jedne mecz, potem siedział na ławce, a bronił Lecomte. A jak ten złapał kontuzję, nagle wskoczył do bramki Mannone, mimo że wcześniej w ogóle nie łapał się do składu.

Słychać troskę w pana głosie.

- Martwi mnie ta sytuacja. Liczyłem na to, że Radek tam powalczy. Był dobrze przygotowany, powinien spokojnie dać sobie radę. Mamy ze sobą kontakt, rozmawiamy. Nie jest mu łatwo. Zdaje sobie sprawę, że nie jest od konkurentów gorszy pod względem umiejętności.

Interesuje się nim poważnie Sevilla FC. Może spać spokojnie ze świadomością, że nie zniknął z pola widzenia.

- Myślę, że gdzieś się przebije. Może właśnie na wypożyczeniu? Teraz już nie, ale może latem. Nie jest to takie proste, jak się okazuje. Wierzę jednak, że spokojnie da sobie radę w niejednym dobrym europejskim klubie. Mądry, inteligentny chłopak. Mentalnie też wystarczająco silny.

Całą rozmowę można przeczytać w serwisie sport.interia.pl.

Co wiesz o bramkarzach w historii Legii

06legia-wislak33.jpg
1/14 Kto był najmłodszym bramkarzem debiutującym w Legii?

Polecamy

Komentarze (37)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.