Domyślne zdjęcie Legia.Net

"Kto nie ma piwa ten nie jest kibicem"

Gołąb

Źródło:

12.11.2002 17:44

(akt. 01.01.2019 16:41)

(...)4:1, 3:0 - to były wyniki, jakie najczęściej słyszało się, jadąc autobusem 159 na Łazienkowską. Kibice Legii w zielonych szalikach i z puszkami piwa w rękach. Kto nie ma piwa, ten nie jest kibicem. Kibiców Polonii nie widać, a nawet, jeśli są, nie odważą się pokazać czarnych szalików, ponieważ w większości dzielnic Warszawy grozi to śmiercią lub kalectwem. Ale na razie spokojnie, piwo jeszcze nie działa na mózgi, autobus dojeżdża cały.(...) Rzeczpospolita 08.10.02 Nr 235 autor: Stefan Szczepłek Po tym artykule redakcję Rzeczpospolitej zalała fala meili od zdenerwowanych i urażonych kibiców Legii. Od zwykłego niezadowolenia do gróźb i żądania natychmiastowego zwolnienia z pracy pana Szczepłka włącznie. Mirosław Żukowski kierownik działu sportowego odpisał kibicom: „To, co napisał w "Rzeczpospolitej" Stefan Szczepłek po meczu Legii z Polonią, wywołało zmasowany e-mailowy kontratak kibiców Legii, a nawet redaktorów dzisiejszego pisma "Nasza Legia", które nam (Szczepłkowi i mnie) nawymyślało. Wśród e-mailowych listów były różne - z pogróżkami, z wyzwiskami, ale w wielu ludzie chcieli nam powiedzieć, że Legia to już dziś nie tylko chuligani. Tych pozdrawiam i życzę im, by jak najszybciej na Łazienkowskiej byli większością. Reszcie odpisuję jak następuje: miłości do Legii nie będzie mnie i Szczepłka uczył żaden podpity żul ani pan Robert Piątek z pisma "Nasza Legia", który Szczepłkowi może, co najwyżej buty wyczyścić. Oni mają swoją Legię, a my swoją. Nie tracę nadziei, że one się kiedyś spotkają, ale na razie to dwa różne światy."... Nie poskutkowało a redaktor Szczepłek zyskał miano „wroga Legii”. Felieton ten kieruje zarówno do tych, którzy pracę pana Szczepłka doceniają jak i tych, którzy nie darzą go sympatią. „Kto nie mam piwa ten nie jest kibicem” Redaktor Rzeczypospolitej Stefan Szczepłek. Dla wielu człowiek z doświadczeniem, bogatym warsztatem, „chodząca encyklopedia” futbolu a dla innych „wróg Legii”, „człowiek oderwany od rzeczywistości”, którego każdy artykuł prześwietlany jest przez legionistów w poszukaniu złośliwości wobec kibiców jak i samej drużyny. Czasami człowiek pisząc o czymś ma świadomość, że może się narazić czytelnikom.. Musi również liczyć się z wrogością jak i w ekstremalnych sytuacjach z sankcjami prawnymi. Nie można jednak po przeczytaniu jednego artykułu wyrobić sobie zdania o jego autorze. Tym bardziej, że jak mało, który dziennikarz pan redaktor Szczepłek jest związany z Legią od wielu lat i na pewno źle klubowi z Łazienkowskiej nie życzy. Poznajcie swojego wroga a może zmienicie o nim zdanie a nawet, jeżeli nie - będziecie wiedzieli, kogo nazywacie „wrogiem Legii”, „polonistą”, „człowiekiem, który nie ma prawa wypowiadać się o Deynie”. Ten stadion to jest też mój stadion mój klubJa prezentuje swoje poglądy, które nie zawsze muszą być takie same jak poglądy kibiców niezależnie od tego czy ja jakiemuś klubowi kibicuje czy nie. U dziennikarza nie powinno być tego widać czasem się to udaje czasem nie, ponieważ każdy był na jakimś klubie wychowany. Ja urodziłem się w Warszawie mieszkam w Warszawie i wychowałem się na Legii. Moje kibicowanie zaczęło się w latach 60-tych. Jako kibic chodziłem na każdy mecz Legii z Falenicy, gdzie wtedy mieszkałem. Chodzę wiec na Legię 40 parę lat. W związku z tym ten stadion to jest też mój stadion mój klub. Grałem w Legii w koszykówkę mój brat był vice mistrzem Polski juniorów w 1962 roku. W drużynie tej grał jedyny piłkarz, który potem zrobił karierę Wiesław Korzeniowski grał w niej także Waldemar Obrębski trener reprezentacji młodzieżowej, który zginął w wypadku samochodowym w Australii w 1985 roku. Osobiście jestem przekonany, że gdyby nie zginął został by trenerem pierwszej reprezentacji. Trudno, więc aby tej Legii nie kochać nie było nawet innej alternatywy Polonia grała wtedy w III lidze.Krytyczny stosunek do LegiiKiedy chodziłem na stadion jako kibic to była moja ukochana drużyna absolutnie bez wad. To się niestety zmieniło w miarę jak zacząłem to wszystko poznawać. Kiedy zostałem dziennikarzem (1973 rok) siłą rzeczy zobaczyłem ten cały ten piłkarski świat z innej strony. Poznałem piłkarzy działaczy i zobaczyłem, że moja kochana Legia nie jest dokładnie taka jak ja myślałem, że jest siedząc na trybunie. W związku z tym zacząłem patrzeć na to wszystko bardziej krytycznie, podobnie jak zmieniał mi się stosunek do przeciwników Legii. Kiedy miałem naście lat i Legia grała z Górnikiem ja też krzyczałem (mając swoje stałe miejsce na trybunie górnej D - teraz to jest trybuna A - 4 rząd od dołu zawsze w tym samym składzie) „śmierć Hanysom” Później w pracy dziennikarskiej poznałem piłkarzy Górnika, działaczy z innych klubów i to wszystko się zmieniło. Jeżdżąc po Polsce zdobyłem wielu przyjaciół, więc normalną koleją rzeczy ten stosunek się zmienił. Nie wiem czy to przychodzi z wiekiem czy sprawił to mój zawód. Kiedy przyszedłem do tygodnika Piłka Nożna i pisałem coś o Legii to bardzo szybko naczelny wydał mi zakaz pisania o Legii, ponieważ byłem nieobiektywny. Dało mi to do myślenia, że trzeba na to patrzeć inaczej. Swoją droga w tamtym okresie cała redakcja to byli kibice Legii.”Kto nie mam piwa ten nie jest kibicem”Mam dwójkę dzieci syna i córkę i oboje są kibicami Legii. Córka czasami mi mówi „tato, co ty tam piszesz przecież to są normalni kibice”. Ja o normalnych kibicach pisze dobrze ja pisze źle o chuliganach. Czasami człowiek pisząc o czymś ma świadomość, że może się narazić czytelnikom. Zastanawiałem się, dlaczego ten artykuł wywołał tyle kontrowersji i zapewne chodzi o ten fragment - ”kto nie mam piwa ten nie jest kibicem” To jest oczywiście uproszczenie. Rzeczywiście tego dnia jechałem autobusem 159 i faktem jest, że, kto miał w nim szalik miał też i piwo. To wszystko nie jest naganne. Może nie mam do tego dystansu, ale ja byłem mocno zaskoczony tą reakcją, ponieważ nie wydaje mi się, żeby było tam coś mocno obraźliwego i nadal tak uważam, ale widocznie wstrzeliłem się w zły moment, trudno powiedzieć. W tym, że kibice piją piwo nie ma absolutnie żadnego problemu tak się utarło na całym świecie oglądanie meczu łączy się z piciem piwa problem jest w czymś innym. Niech ten kibić trzeźwy czy nie zachowuje się normalnie. To jest problem kilkunastu osób dobrze znanych, przecież nikomu z normalnych kibiców te burdy się nie podobają. Kibice nie są źli jest grupa, która ciągnie za sobą większą liczbę kibiców taki „owczy pęd” Najdziwniejsze jest to, że w meilach zwracali się do mnie ludzie, których ten artykuł nie mógł obrazić, bo skierowany był w tych, którzy co najwyżej krzyczą na trybunach i nie są w stanie sklecić dwóch zdań. Piszę o Legii od 30 lat, napisałem wiele książek o niej a teraz ktoś mi mówi, że jestem jej wrogiem albo kibicem Polonii.Zidentyfikować grupę chuliganówMyślę, ze zachowanie takiego kibica ma związek z jego inteligencją wykształceniem ja nie oskarżam tych, którzy zachowują się normalnie. Chodzi mi o tą grupkę, którą można i należy zidentyfikować i pozbyć się jej a nikt tego nie robi. Ja mogę tylko zwracać uwagę na problem. Z coraz większym smutkiem stwierdzam, ze przychodzenie na mój stadion staje się coraz mniej sympatyczne, ale ja i tak będę tam przychodził. Co z tego, jeżeli duża grupa ludzi boi się o swoje bezpieczeństwo. Ja czuje się tam bezpieczny i to nie tylko, dlatego, że zazwyczaj siadam na trybunie prasowej. Stadiony są miejscem bezpiecznym w Polsce to, co jest wokół stadionów jest gorsze. Wszystko to idzie w złym kierunku. Chuliganów się nie karze nie podaje się do wiadomości nawet kibiców - „to jest ten bandzior, przez którego stadion został zamknięty” To jest problem także przepisów ogólnopolskich. Dopóki takie prawo przez rząd nie zostanie wprowadzone to kluby powinny z tym walczyć a kluby w Polsce robią wszystko żeby nie zadzierać z tymi największymi bandziorami. Po meczu z Widzewem wszystko rozeszło się o flagę z rasistowskim napisem, bo gdyby nie ona wszystko rozeszłoby się po kościach, ludzie by ponarzekali i na tym by się skończyło. Jednak zrobił się problem i pan prezes Trylnik postanowił zabrać głoś w sposób tak drastyczny jak żaden z jego poprzedników nazywając te osoby „debilami”, co do tej pory się nie zdarzyło tylko nie wiem, co za tym pójdzie. Kiedyś to musi pęknąć na te mecze i tak przychodzi mało ludzi spowodowane jest to standardem stadionów poziomem gry i właśnie strachem o swoje bezpieczeństwo. Wszyscy znają tych bandytów, ale dlaczego nikt nie próbuje się ich pozbyć ze stadionów ? Może dojdzie do tego, że Legia będzie pierwszym klubem, który pozbędzie się chuliganów ze stadionu może przetrze szlaki. Dlaczego sami kibice nie walczą z takimi zachowaniami na trybunach?Jestem szczęśliwym człowiekiem moje hobby jest moim zawodemSkończyłem nauki polityczne na Uniwersytecie Warszawskim w 1972 roku. W 1973 roku zaczynałem swoją pracę w Sztandarze Modych. Miałem szczęście i po nielicznych publikacjach zostałem zauważony i dzięki temu od stycznia 1974 przeszedłem do Piłki Nożnej (w tamtym okresie gazeta ta stawała się tygodnikiem). Moje szczęście polegało na tym, że wtedy również zaczęły się sukcesy polskiej piłki. Ja byłem rówieśnikiem piłkarzy drużyny Górskiego. Miałem dobry kontakt z tą drużyną, dużo przebywałem z zawodnikami, dlatego między innymi zaprzyjaźniłem się z Kaziem Deyną. Pracowałem w Piłce Nożnej prawie 17 lat. Potem pracowałem przez rok w telewizji jako zastępca redaktora naczelnego redakcji sportowej. Następną moją redakcją było Życie Warszawy od 1991 do 1995 po czym znowu trafiłem do telewizji i pracowałem tam do 1998 roku. Od tego czasu pracuje już w Rzeczpospolitej. Natychmiast po śmierci Deyny napisałem o nim książkę. W 1990 roku wyszła po raz pierwszy. W 1991 drukował ją Przegląd Sportowy w odcinkach. W 1994 roku pojechałem do żony Kazia, tam spędziłem troszkę czasu w jego mieszkaniu, posłuchałem o nim i dopisałem jeszcze jeden rozdział do książki, która wyszła w 1995 roku Jestem autorem haseł futbolowych w 30 tomowej encyklopedii PWN. Mojego autorstwa jest także, tom drugi kolekcji klubów: Legia Warszaw - 80 lat "zielonych" - księga jubileuszowa. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego felietonu nie będziecie widzieli w każdym artykule pana redaktora Szczepłka wrogości w stosunku do Legii. Ten człowiek jest związany z tym klubem to naprawdę jest „jego klub” tak samo jak każdego z was, odwiedzających stadion przy Łazienkowskiej i mających eLkę w sercu. Oczywiście nie każdemu musi podobać się sposób krytyki czy forma tych artykułów, ale zapewniam was, że pan Szczepłek wrogiem Legii nie jest i nigdy nie był i na pewno jest jednym z ostatnich ludzi, którzy na miano takiej osoby zasługuje. Panu Szczepłkowi należy się szacunek przynajmniej z powodu wiedzy na temat piłki nożnej i Legii – wiedzy, która z pewnością jeszcze nie raz będzie użyta przy publikacji kolejnych książek o klubie z Łazienkowskiej i jej zawodnikach.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.