Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kto zagra przeciwko Broendby?

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

06.08.2009 14:14

(akt. 17.12.2018 09:23)

- Tylko trzech, czterech piłkarzy zagrało w Kopenhadze na swoim normalnym poziomie. Mamy wyrównaną kadrę, więc można spodziewać się zmian w wyjściowym składzie w rewanżu – mówił tydzień temu tuż po meczu z Broendby trener Legii <b>Jan Urban</b>. Tymczasem zmian w meczowej osiemnastce wielu nie ma. <b>Marcin Smoliński</b> zastąpił w niej <b>Krzysztofa Ostrowskiego</b>, jednak żaden z tych piłkarzy nie zagrał w ostatnich trzech meczach ani minuty. Na dodatek trener Urban nie lubi robić roszad w składzie, więc teoretycznie dziś powinna wybiec ta sama jedenastka, co w Kopenhadze. Czy tak faktycznie się stanie?
Mecze pucharowe to zupełnie co innego, niż liga. W lidze porażkę można odrobić. Co więcej, ilość straconych bramek też nie ma aż takiego znaczenia, bo jest do nadrobienia w następnych kolejkach. W pucharach jest inaczej. W nich same umiejętności nie odgrywają decydującej roli. Presja jest dużo większa, więc znacznie większe znaczenie ma psychika i doświadczenie. Mimo, iż trener Urban wystawił tydzień temu piłkarzy teoretycznie najlepszych i najbardziej doświadczonych to wielu z nich nie potrafiło wziąć na swoje barki ciężaru spotkania. Kilku zawiodło, a tak naprawdę na swoim poziomie zagrało góra czterech zawodników. Reszta miała tylko momenty dobrej gry. Stąd szkoleniowiec warszawian brał pod uwagę zmianę kilku ogniw swojej drużyny. Tylko czy tak naprawdę ma pole manewru? W Kopenhadze wprowadzał młodzież, która nie zmieniła obrazu gry. – Trudno od młodych chłopaków oczekiwać, że wniosą spokój do drużyny – mówił po meczu trener. Z pozostałych dobrze prezentujących się w okresie przygotowawczym graczy ostatnio mało korzysta. Krzysztof Ostrowski i Marcin Smoliński nie dostają szans na grę. W meczu ligowym od pierwszej minuty wystąpili za to Artur Jędrzejczyk, Ariel Borysiuk, Marcin Komorowski, Maciej Rybus i Adrian Paluchowski. Trzeba przyznać, że każdy z nich zagrał przynajmniej dobrze. Można by zatem się zastanowić, czy tych pięciu zawodników nie zasługuje na to, by dać im mimo wszystko szansę w nadchodzącym spotkaniu? Niestety mecz pucharowy to nie jest liga. Zagłębie Lubin nie przypomina obecnie drużyny, która zdobyła w 2007 roku tytuł mistrza Polski. A i wtedy raczej nie prezentowała klasy Broendby Kopenhaga. Po losowaniu pojawiło się wiele optymistycznych głosów, że Legię stać na wyeliminowanie rywali. Rzeczywiście stać ją na to. Jednak obserwując pierwszy mecz Duńczycy byli piłkarsko lepsi od „Wojskowych”. Zdominowali środek pola, a napastnicy z obrońcami Legii robili co chcieli. Jednak przez około pół godziny Legia miała swoje okazje i dominowała na boisku. Jak zatem sprawić, by dziś nie powtórzył się scenariusz z przed tygodnia? Legia mimo kiepskiego meczu przywiozła ogromnie korzystny remis bramkowy. Zatem to rywale muszą znów atakować. A wiemy już, że kibice mimo protestu mają wesprzeć dziś legionistów głośnym i nieustającym dopingiem. To powinien być czynnik sprzyjający grze stołecznej jedenastki. Od strony boiska biorąc pod uwagę wynik pierwszego dobrym rozwiązaniem meczu byłoby zagęszczenie środka pola. Dlatego sensowny wydaje się dziś występ młodego Ariela Borysiuka kosztem jednego z ofensywnych pomocników. Z trójki Maciej Iwański, Piotr Giza, Roger najmniej dotkliwy wydaje się brak tego ostatniego. Brazylijczyk z polskim paszportem w oficjalnych meczach tego sezonu trochę zawodzi. Jednak będąc na boisku z pewnością przyciągnie uwagę przeciwników robiąc miejsce swoim kolegom. Do swojej optymalnej formy nie doszedł jeszcze Jakub Rzeźniczak, dlatego można by rozważyć przesunięcie na tą pozycję kapitana Legii Wojciecha Szali i wystawienie na środku obrony Artura Jędrzejczyka. Z kolei Komorowski staje się poważną alternatywą dla pozycji Tomasza Kiełbowicza na lewej obronie. Powstrzymanie Szymona Pawłowskiego nie należy do prostych zadań, a „Komar” dość dobrze sobie z nim radził pamiętając o włączaniu się do akcji ofensywnych. Kibice chcieliby oglądać Legię grającą dwoma napastnikami, ale obecnie w kadrze jest zaledwie dwóch zdrowych zawodników grających na tej pozycji. Bartłomiej Grzelak i Takesure Chinyama mogą obecnie jedynie dopingować kolegów. Marcin Mięciel dobrze realizuje założenia taktycznie i doskonale radzi sobie grając tyłem do bramki. Paluchowski gra skutecznie i dynamicznie. Przy grze kontrą lepszy wydaje się Paluchowski, ale brakuje mu doświadczenia. Sebastian Szałachowski gra raczej na skrzydłach, lub jako fałszywy napastnik. W Kopenhadze zagrał słabiej, ale to on wywalczył rzut karny. Dziś może powędrować z lewego skrzydła na prawe, gdyż postawa Miroslava Radovicia raczej nie spełnia oczekiwań trenera i kibiców. Miejsce na lewym skrzydle w takim wypadku zajmie pokazujący się z dobrej strony Rybus. Alternatyw jest sporo, jednak trener Urban nie przepada za eksperymentami. Dzisiejsze spotkanie jest chyba najważniejsze w jego karierze, odkąd znalazł się w Legii. Szansa na awans jest spora, udało mu się dobrze przygotować drużynę. Ma teraz niezłą łamigłówkę przy doborze taktyki i jej wykonawców. Ranga spotkania sprawi zapewne, że trener postawi na pewniaków. Przypuszczalny skład Legii: Mucha – Rzeźniczak, Szala, Astiz, Kiełbowicz – Szałachowski, Giza, Borysiuk, Iwański, Rybus – Mięciel.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.