Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kucharz na ostro: Nie płaczę nad losem Jacka

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

12.06.2007 00:24

(akt. 22.12.2018 23:55)

Jan Urban trenerem Legii, a Jacek Zieliński nie dostał propozycji współpracy przy prowadzeniu pierwszej drużyny! Szok dla wielu kibiców i obserwatorów, bo dla nich wielką krzywdę wyrządzono popularnemu "Zielkowi". Nie płaczę nad losem mojego byłego boiskowego kolegi. Według mnie każdy nowy trener powinien mieć prawo dobierać sobie współpracowników.
Ponadto Jacek ma ambicję - co jest zrozumiałe - być trenerem numer 1 w Legii. Najlepiej odczuli to poprzedni trenerzy: Dariusz Kubicki i Dariusz Wdowczyk. Ale już niekoniecznie ma ochotę przekonać się o tym Jan Urban, i to swoim kosztem. Czy można wyobrazić sobie właściwą współpracę dwóch trenerów, z których asystent (J.Z.) ma pobierać od drugiego (J.U.) naukę po to, aby go w którymś momencie zmienić? Ja nie potrafię. Tajemnicą poliszynela była niewłaściwa relacja między trenerami KP Legia w poprzednim sezonie. "Miłości nie można narzucić" - ktoś już chyba tak śpiewał. To według mnie również wpłynęło na wyniki w sezonie 2006/07. Wielu zarzucało mi, że zbyt krytycznie wyrażałem się o pracy D. Wdowczyka, dopatrując się osobistego podłoża moich tekstów. Miałbym nie lubić Wdowca za to, że nie chciał mnie w Legii? Nic z tych rzeczy. Prywatnie lubię D. Wdowczyka, ale inaczej niż J.Zieliński wyobrażam sobie lojalność w stosunku do osoby, z którą współpracuję. Oto kilka cytatów z wywiadów Jacka po zwolnieniu trenera Wdowczyka: "Wiedziałem, co im dolega, gdzie szukać recepty na poprawienie gry". "To, że zawodnicy grali przeciwko trenerowi Wdowczykowi, jest kompletną bzdurą. Po prostu zaczęliśmy trochę inaczej trenować. Mniej zajęć lekkoatletycznych, a więcej taktyczno-technicznych. Zawodnicy dostali więcej swobody w grze ofensywnej. Nie rozliczałem ich i nie krytykowałem za błędy. Krzyki i ruganie zawodników do niczego nie prowadzą. Więcej, zabijają ich kreatywność. Wówczas próbują najprostszych rozwiązań. A takimi trudno stworzyć sobie sytuacje podbramkowe". Jeśli Jacek wiedział, co Legii dolega, ale nie powiedział tego, to znaczy, że kogoś oszukał. Pewnie wiele razy był pytany przez zarząd, właścicieli, współpracowników, kibiców, dziennikarzy. Dlaczego Legia gra tak słabo i gdzie są tego przyczyny? Dlaczego wtedy - mając w KP Legia ogromne zaufanie do własnej osoby - nie miał odwagi wyrażać takich opinii? Mówienie publicznie i krytykowanie post factum D. Wdowczyka nie najlepiej świadczy o "Zielku". Może dlatego narodziła się propozycja nie do odrzucenia, czyli prowadzenie drużyny (młodzieżowej), która jeszcze nie istnieje? Ktoś wcześniej oczekiwał odważnej i trafnej diagnozy. Wiem, że nie jest łatwo pracować w KP Legia, bo tam nie pociągają za sznurki, ale trzeba ponosić odpowiedzialność za swoją pracę lub jej brak. Ja też płacę za to, jaki jestem, bo "nie mówię szeptem, gdy mówię, co myślę" (przerabiając znane kibicom Legii słowa rapera Pjusa). Pewnie gdybym zmienił front, zyskałbym doraźnie, ale nie w długim terminie. Tak jak w przypadku "Zielka", który milczał bądź "mówił szeptem", gdy widział, że coś złego dzieje się w drużynie. W krótkim terminie zyskał - miał spokojną pracę, bez żadnej odpowiedzialności. Ale w dłuższym już nie - tę pracę stracił. Gdyby wtedy zrezygnował, podnosząc larum, teraz byłby głównym kandydatem na pierwszego. PS Jeśli Maciej Korzym i Kamil Grosicki, ponoć przyszłe podpory Legii, nie chcą występować z "orzełkiem na piersi", to niech nikt w przyszłości się nie zdziwi, że nie będą również "umierali" za nowe logo stołecznego klubu.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.