Domyślne zdjęcie Legia.Net

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 2:3 (2:1)

Redakcja

Źródło: Legia.Net

26.03.2010 20:00

(akt. 16.12.2018 08:58)

W piątkowy wieczór w Gdańsku Legia mierzyła się z miejscową Lechią. Już w 1. minucie meczu "Wojskowi" stracili bramkę po trafieniu <strong>Pawła Nowaka</strong>. Jakby tego było mało, 10 minut później otrzymali kolejny cios po faulu Astiza i rzucie karnym wykorzystanym przez <strong>Huberta Wołąkiewicza</strong>. Legia nie złożyła jednak broni. W 32. minucie bramkę kotanktową zdobył <strong>Maciej Rybus</strong>, a do wyrównania w 53. minucie doprowadził<strong> Tomasz Kiełbowicz</strong>. Zwycięskiego gola dla Legii zdobył w 78. minucie <strong>Inaki Astiz Ventura</strong>! Tym samym Legia zaznała słodyczy bardzo zasłużonego zwycięstwa.

Zapis relacji na żywo

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 2:3 (2:1)
Nowak (1. min.), Wołąkiewicz (10. min. - k.) - Rybus (32. min.), Kiełbowicz (54. min.), Astiz (78. min.)

Żółte kartki: Lukjanovs, Dawidowski i Bąk (Lechia) oraz Astiz i Rzeźniczak (Legia)

Lechia: Kapsa - Bąk, Kozans, Wołąkiewicz, Mysona (83' Zabłocki) – Laizans, Surma, Nowak – Lukjanovs, Dawidowski (46' Kaczmarek), Wiśniewski (67' Pietrowski)

Legia: Mucha - Rzeźniczak, Kumbev, Astiz, Kiełbowicz - Szałachowski (68' Mieciel), Borysiuk, Jarzębowski (65' Giza), Iwański, Rybus - Grzelak (90' Radović)

Relecja z meczu

Jeszcze nie wszyscy kibice dobrze zajęli miejsca na stadionie w Gdańsku, a Lechia prowadziła już  1:0. Piłka dośrodkowana z prawej strony boiska znalazła niepilnowanego Nowaka, a ten bez problemu umieścił ją w bramce. Lechia napoczęła Legię i dalej atakowała. Niespełna cztery minuty później z lewej strony boiska, rzut wolny egzekwował Nowak. Zawodnik gospodarzy idealnie dośrodkował na głowę napastnika, ale we wszystko wmieszał się na szczęście Mucha i futbolówka ostatecznie wyszła na aut. Chwilę później legioniści wyprowadzili groźny kontratak. Ładnie piłkę w polu karnym rozegrał Borysiuk z Iwańskim. „Wizir” w pełnym biegu oddał strzał na bramkę, ale pewnie interweniował Kapsa. O tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić legioniści przekonali się na własnej skórze już za chwilę. 
 
W 9. minucie spotkania kapitalną piłkę dostał Dawidowski. Interweniujący Astiz ewidentnie faulował byłego zawodnika Wisły Kraków i sędzia bez wahania wskazał na „jedenastkę”. Do piłki podszedł Wołąkiewicz  i pewnym strzałem w środek pokonał Muchę. Coraz więcej nerwów wkradało się w poczynania legionistów.  Podopieczni trenera Białasa nie potrafili stwarzać klarownych sytuacji raz po raz myląc się w obronie. W jednej z niewielu sytuacji świetnie znalazł się Bartłomiej Grzelak. Strzał napastnika Legii został jednak zablokowany przez gdańskich obrońców. Niewiele brakowało, a chwilę później mogło by być po meczu. W środkowej strefie boiska piłkę stracił Borysiuk a przed szansą stanął ponownie Dawidowski. W ostatniej chwili skutecznie interweniował jednak Astiz.
 
W 24. minucie legioniści byli bliscy zmniejszenia strat. Piłka znalzała się nawet w bramce po ładnym uderzeniu Rybusa, ale w sędzia zasygnalizował pozycję spaloną. Od tego momentu coraz częściej to Legia atakowała. Niespełna minutę później swojej szansy szukał Jarzębowski. Bramkarz Lechii nie miał jednak problemów ze złapaniem futbolówki. Ataki „Wojskowych” w końcu przyniosły efekt. W 32 min. na prawym skrzydle piłkę świetnie rozegrał Rzeźniczak z Szałachowskim. „Rzeźnik” dośrodkował wzdłuż pola karnego a piłkę w siatce umieścił Maciej Rybus. Tym razem nie było mowy o spalonym. Szybkie tempo spotkania oraz liczne akcje spowodowały, że z gospodarzy zaczęło uchodzić powietrze. Efektem była kolejna ładna akcja Legii i mocny strzał Macieja Iwańskiego w spojenie bramki strzeżonej przez Kapsę. Gorąco w szeregach „Wojskowych” zrobiło się w 45. minucie. Przed polem karnym jednego z zawodników Lechii faulował Pance Kumbev. Gospodarze szybko wykonali rzut wolny i mocnym strzałem popisał się Wiśniewski. Mucha jednak wykazał sie dużą klasa i obronił strzał. Tym samym pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:1 dla Lechii.
 
Po zmianie stron mocniej do głosu doszli legioniści. Nie minęło osiem minut, a wynik na tablicy się wyrównał. Z lewej strony pola karnego lechistów rzut wolny wykonywał Tomasz Kiełbowicz. Kapitan „Wojskowych” uderzył wprost na bramkę Kapsy, a ten w znany sobie tylko sposób skierował piłkę do bramki. Mecz mimo wolniejszego tempa nadal mógł się podobać. Drugi bieg włączył Iwański, który raz po raz niepokoił gdańszczan. W 61. minucie powinno być już 3:2 dla Legii. Dobrze dośrodkowaną przez "Kiełbika" piłkę uderzył Grzelak, niestety zbyt słabo i grę mógł rozpocząć golkiper gospodarzy. Chwilę później w środku pola świetnie przedarł się „Ajwen” uruchamiając Grzelaka. Tylko w sobie znany sposób , Jurand będąc sam na sam uderzył wprost w Kapsę. Niespełna minutę później sprawy w swoje ręce wziął ponownie Iwański, jednak i tym razem jego strzał okazał się niecelny. Legia złapała oddech raz po raz atakując bramkę gdańszczan.
 
W 78. minucie w końcu padła kolejna bramka dla „Wojskowych”. Bohaterem okazał się ten, który sprokurował rzut karny, czyli Inaki Astiz. Wywalczony rzut rożny dobrze egzekwował Maciej Iwański, który podał wprost na głowę Hiszpana. Po tej akcji Lechia kompletnie odpuściła. Zarówno wynik jak i grę w pełni kontrolowali podopieczni trenera Białasa. Legioniści czekali na swojej połowie wychodząc z szybkimi kontrami. Jedną z nich była akcja z 86. minuty. Świetnie lewym skrzydłem urwał się Rybus a po chwili oddał piłkę Iwańskiemu. Środkowy pomocnik Legii próbował odgrywać do lepiej ustawionego Piotra Gizy, ale futbolówka trafiła wprost w rękę obrońcy z Gdańska. Rzut wolny z dwudziestu metrów egzekwował Tomasz Kiełbowicz ale trafił w mur.
 
Do końca spotkania ani obraz ani wynik gry się nie zmienił. Początek spotkania był miażdżący dla legionistów. Szybko stracone bramki nie podcięły jednak  skrzydeł „Wojskowym”. Z każdą minutą to właśnie zawodnicy trenera Białasa dłużej utrzymywali się przy piłce i stwarzali sobie coraz groźniejsze sytuacje. Tak więc Legia wygrała „przegrany mecz”. Szybkiego tempa spotkania nie wytrzymali gospodarze, którzy kompletnie oddali drugą połowę spotkania. Po tak fatalnej serii legionistów cieszy to, iż w końcu zawodnicy pokazali charakter i walkę do końca.
 
Autor: Jakub Grzeszkowski

Polecamy

Komentarze (856)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.