Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia przed sezonem

Robert Błoński

Źródło:

08.08.2003 00:00

(akt. 30.12.2018 16:37)

- Od kilku miesięcy żyjemy z tego, co sami zarobimy - powiedział niedawno w wywiadzie dla "Gazety" prezes Edward Trylnik. Pieniędzy jednak nie ma. Zaległości za to wciąż są: wobec ZUS-u, Urzędu Skarbowego i piłkarzy. W klubie opracowano warianty oszczędnościowe. Odeszli piłkarze, którzy mieli najwyższe kontrakty (Cezary Kucharski, Adam Majewski, Marcin Mięciel, Rafał Siadaczka, Marek Citko, Tomasz Łapiński). W tej chwili wydatki na pensje, premie i kontrakty stanowią 60 procent budżetu klubu - w poprzednich latach ponad 80. Piłkarze i trenerzy oficjalnie powtarzają, że kłopoty i zaległości nie mają wpływu na grę. - Na boisku nie będę biegał wolniej tylko dlatego, że są zaległości. Problemy są niemal wszędzie - mówił niedawno Marek Saganowski. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że zupełnie inaczej się gra, kiedy wiadomo, że wszystko jest poukładane i nie ma kłopotów ani zaległości. Sytuacja byłaby inna, gdyby zawodnicy mieli pewność, że są to problemy przejściowe. Ale nie są. Niedawno jednak pojawiła się propozycja wykupienia udziałów w spółce od niemieckiej firmy budowlanej, która równolegle z przejęciem zespołu rozpoczęłaby budowę stadionu przy Łazienkowskiej. Szanse na pomyślne zakończenie negocjacji są, podobno, dosyć duże. Wszystko ma się okazać we wrześniu. I być może to jest jakieś światełko w tunelu, bo drużynę i trenera Legia ma naprawdę dobrego. Dariusz Kubicki zrobił to, co zamierzał już Dragomir Okuka. Zmienił ustawienie - z 3-5-2 na 4-4-2. - Zawodnicy jeszcze nie grają tak, jakbym chciał, ale coraz więcej rozumieją, o co w tym wszystkim chodzi - mówi Kubicki, który już raz prowadził zespół. I po paru miesiącach stracił posadę. To jest ten sam człowiek, ale już nie taki sam. Zmienił się o 180 stopni. Do piłkarzy nie mówi już oficjalnym tonem, po nazwisku, nie jest tylko panem trenerem. Nie ma spoufalania, ale jest luz. Dla dziennikarzy nie ma już tylko pięciu minut przed treningiem i pięciu po treningu, a przez telefon już rozmawia, choć kiedyś nigdy ?nie był pewien, czy ktoś nie robi mu głupiego dowcipu?. Otwarty, dyspozycyjny, ma jasny pomysł na zespół i wie, jak go zrealizować. Treningi nie polegają już tylko na bieganiu i interwałach. Są głównie z piłkami, polegają na grach w różnych ustawieniach. Może i długie, ale urozmaicone. W porównaniu z Okuką jest na pewno bardziej elastyczny. Można być pewnym, że zasada, którą przywiózł z Anglii "jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz", będzie realizowana w Legii. Największym problemem Legii może być zastąpienie Cezarego Kucharskiego. On i Saganowski mogliby stworzyć duet napastników na miarę: Żurawski - Frankowski w Wiśle Kraków. "Kucharz" wybrał jednak Iraklis Saloniki - gdyby klub nie miał problemów finansowych, raczej by nie wyjechał. A "Sagan" jest w życiowej formie. Jeśli tylko nie zostanie sprzedany za granicę (z powodu braku pieniędzy w klubowej kasie), może być wielką gwiazdą ligi i Legii. Manuel Garcia jest na razie wielką niewiadomą. W obronie i drugiej linii raczej ciężko znaleźć słabe punkty. Wydaje się, że jedną z gwiazd drużyny może być Tomasz Kiełbowicz, który chyba odetchnął po odejściu Okuki. Jest w bardzo dobrej formie i podczas przygotowań to po jego podaniach z lewej strony padało sporo bramek. Wcześniej był przygaszony, przytłumiony i zestresowany. Teraz jest nadzieja na więcej niż pięć asyst w sezonie. W środku ma rządzić duet Aleksandar Vuković - Łukasz Surma. Ten pierwszy także odżył po odejściu Okuki. - Nie jestem przemęczony jak wiosną - deklaruje. Surmę podbudowało to, że został kapitanem Legii. Będzie zasuwał za dwóch, a umie być skuteczny i w obronie, i w ataku. Na prawym skrzydle kolejną młodość przeżywa Tomasz Sokołowski I, który wygrał rywalizację o miejsce z Tomaszem Sokołowskim II. Obrona to dwa solidne filary - Jacek Zieliński z Markiem Jóźwiakiem w środku. Obaj mają razem ponad 70 lat. - Są najstarsi, a będą najlepsi. "Zielek" to profesor, a Marek lepiej się czuje w tym ustawieniu, tak grał we Francji - przekonuje kierownik Legii Ireneusz Zawadzki. Na bokach Wojciech Szala i Tomasz Jarzębowski. Ten pierwszy gra wreszcie tam, gdzie jest jego miejsce, czyli na prawej obronie, a nie w pomocy. W Katowicach jako defensor słynął z twardości, nieustępliwości i tak samo ma być w Legii. A Jarzębowski, z ufarbowanymi na biało włosami, nieprzypadkowo był już powołany do reprezentacji. To jeden z najskuteczniejszych polskich obrońców. W jego ślady może już niedługo pójść Artur Boruc, którego wysoko ceni Jacek Kazimierski odpowiedzialny za bramkarzy w kadrze. Skład, możliwości i potencjał Legii są ogromne. Gdyby jeszcze kasa była w takim stanie, w jakim jest drużyna, to kibice byliby spokojni o to, że za rok przy Łazienkowskiej znowu będą europejskie puchary. A tak, są małe wątpliwości.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.