Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia Warszawa - Polonia Bytom 1:0 (1:0)

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

28.08.2009 20:00

(akt. 17.12.2018 07:05)

W spotkaniu 5.kolejki piłkarskiej Ekstraklasy, warszawska Legia pokonała na własnym boisku bytomską Polonię 1:0. Jedyną bramkę meczu zdobył w 18.minucie <b>Sebastian Szałachowski</b>. Pomimo jeszcze wielu doskonałych okazji do podwyższenia wyniku, rezultat nie uległ zmianie. Podopieczni <b>Jana Urbana</b> tak jak w poprzednich meczach razili nieskutecznością. Godny odnotowania jest fakt, pojawienia się na boisku w ostatnich minutach, powracającego po kontuzji <b>Takesure Chinyamy.</b> Redakcja Legia.Net przeprowadziła relację na żywo z tego wydarzenia. Serdecznie zapraszamy. <br>- <a href=http://relacja.legia.net class=link target=blank>Zapis relacji "na żywo"</a> - <a href=http://www.legia.net/mecz.php?id=429 class=link>Relacja z meczu - Trzy punkty po męczarniach</a> - <a href=http://www.legia.net/fotoreportaz.php?id=852 class=link>Fotoreportaż Jana Szurka</a> - <a href=http://www.legia.net/fotoreportaz.php?id=853 class=link>Fotoreportaż Karoliny Makulskiej</a>

Legia Warszawa - Polonia Bytom 1:0 (1:0)

 

Bramka: Szałachowski (18 min.)

 

Legia: Mucha – Rzeźniczak, Choto, Astiz, Kiełbowicz – Radović, Giza, Iwański, Szałachowski, Rybus – Mięciel

 

Polonia: Balaz - Hricko, Killar, Klepczyński, Kotorys - Barcik, Sawala, Grzyb, Tomasik, Bazik - Podstawek

 


W meczu piątej kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa gościła przy Łazienkowskiej Polonię Bytom. Gospodarze mają za sobą słaby okres, gdyż w dwóch ostatnich spotkaniach zdobyli zaledwie jeden punkt, a przeciwnikami nie były zespoły wysoko notowane w tym sezonie. Jednak do składu „Wojskowych” powrócili Dickson Choto i Takesure Chinyama. Pierwszy z nich miał przywrócić spokój w szeregach defensywy Legii, drugi miał postraszyć kolegów z ataku. Z kolei Polonia radzi sobie w tym sezonie nadspodziewanie dobrze i przed tym spotkaniem zajmowała w tabeli wysokie trzecie miejsce. W dużej mierze to zasługa wypożyczonego z Legii do Bytomia bramkarza Wojciecha Skaby, który jednak w tym spotkaniu mógł wystąpić jedynie w przypadku uiszczenia wysokiej opłaty przez bytomian. Tym samym zdecydowanym faworytem do zwycięstwa byli warszawianie.

Początek meczu poprzedziła minuta ciszy, gdyż pierwszego września przypada rocznica tragicznej śmierci znakomitego zawodnika Legii Kazimierza Deyny. Sam mecz co ciekawe zaczął się od dwóch szybkich ataków Polonii, jednak zostały one dość łatwo powstrzymane. Potem przez kwadrans gry przewagę miała Legia. Podopieczni Jana Urbana prowadzili grę, mieli kilka stałych fragmentów gry, jednak ani razu nie udało im się poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Juraja Balaża. Ataki Legii środkiem pola rozbijały się na bloku obronnym, akcje lewą stroną nie tworzyły wielkiego zagrożenia, nieco lepiej funkcjonowało prawe skrzydło.

Niemoc Legii w ataku trwała aż do 18. minuty. Na indywidualną akcję zdecydował się Jakub Rzeźniczak, który minął dwóch rywali i odegrał do stojącego przed polem karnym Miroslava Radovicia. Ten nawinął sobie piłkę pod stopę i chwilę później wypuścił w uliczkę wychodzącego na pozycję Sebastiana Szałachowskiego. „Szałach”, w przeciwieństwie do swoich okazji z Wodzisławia, podciął piłkę nad wychodzącym bramkarzem i umieścił piłkę w siatce.

Na kolejną groźną akcję kibice Legii musieli czekać kolejny kwadrans. Ze środkowej linii znakomitym prostopadłym podaniem popisał się Inaki Astiz. Piłkę przejął Radović, minął bramkarza, ale z ostrego kąta nie zdołał oddać ani mocnego strzału, ani celnego podania. Legia kontrolowała przebieg gry dzięki dobrej grze obronnej i skutecznemu odbiorowi piłki. W powietrzu królował Dickson Choto, który demolował rywali, dobry mecz rozgrywał reżyser większości akcji Maciej Iwański, słabej za to spisywał się jego partner z linii pomocy Piotr Giza.

Trzecia groźna akcja pod bramką Balaża miała miejsce dopiero pod koniec pierwszej połowy. Radović odebrał piłkę rywalom, dograł do Iwańskiego, a ten zagrał piłkę wszerz pola karnego. Niestety Rybus nie potrafił wepchnąć piłki do pustej bramki z dwóch metrów od linii. A że nic wielkiego się już potem nie działo, Legia zeszła do szatni ze skromnym prowadzeniem 1:0.

Obie ekipy nie dokonały w przerwie żadnych zmian. Zmianie nie uległ tez obraz gry. Przez pierwsze minuty grę prowadzili gospodarze starając się od czasu do czasu zagrozić bramce rywali. Dużo aktywniej grał Marcin Mięciel, który w 10 minut oddał dwa groźne strzały. Szczególnie ładną akcję przeprowadził mijając dwóch rywali i oddając strzał, który czubkami palców obronił bramkarz gości. Z kolei bytomianie grali jakby przestraszeni. Mieli problemy z przeprowadzeniem akcji, a jeśli oddawali strzały to mijały one z daleka bramkę strzeżoną przez Jana Muchę.

Warto zwrócić uwagę, że wzorowo dopingujących kibiców Legii przez pierwszy kwadrans nie było słychać. Dopiero potem się uaktywnili. Po krótkiej serii zgryźliwych haseł pod adresem włodarzy klubu ponownie zaczęli dopingować drużynę. Jednak doping nie niósł legionistów, którzy mieli coraz większe problemy z dojściem do sytuacji strzeleckich. Nie pomogło wejście Marcina Smolińskiego za Radovicia. Polonia za to mimo aż trzech zmian w składzie swój pierwszy celny strzał oddała po pięciu kwadransach gry.

W końcowych minutach mecz był przeraźliwie marnym widowiskiem. Na boisko wszedł Adrian Paluchowski, który aktywnie szukał sobie sytuacji i miejsca na boisku. Miał nawet sytuację strzelecka, ale piłka po mocnym uderzeniu o około dwa metry minęła słupek. Gra z minuty na minutę była coraz słabsza, kibice coraz bardziej zniecierpliwieni dawali do zrozumienia co myślą o grze swoich ulubieńców i o trenerze Urbanie. Szkoleniowiec na końcówkę wpuścił jeszcze króla strzelców poprzedniego sezonu Takesure Chinyamę. Jednak wynik do końca nie uległ już zmianie i Legia po męczarniach odniosła zwycięstwo 1:0.

 

Zapowiedź meczu 

 

 Do dzisiejszego meczu z Polonią Bytom legioniści przystępują na musiku. Po remisie z Cracovią i porażce z Odrą nad Łazienkowską atmosfera nieco zgęstniała. W razie ewentualnej wpadki z ekipą ze Śląska mogłoby się zrobić naprawdę nieprzyjemnie. Takiego rozwoju wypadków jednak nikt nie bierze pod uwagę. Do kadry meczowej powrócili Dickson Choto i Takesure Chinyama. Gotów do gry jest także lider zespołu Maciej Iwański, który w Wodzisławiu opuścił murawę z powodu urazu przywodziciela. - Jesteśmy wkurzeni i swoją złość musimy pokazać na boisku - zapowiada trener Legii Jan Urban. 


W całej swojej historii obie drużyny zmierzyły się ze sobą 69 razy. 32 razy zwyciężała Legia, 22 razy wynik był nierozstrzygnięty, a 17 razy górą byli piłkarze z Bytomia. Bilans bramkowy to 101:64 na korzyść naszej drużyny. Polonia po czterech kolejkach ma na koncie 9 punktów, jest trzecia w tabeli i wyprzedza w niej Legię. Mimo wszystko to podopieczni Jana Urbana są zdecydowanym faworytem dzisiejszej rywalizacji. W dotychczasowe wyniki bytomian ogromny wkład miał bowiem wypożyczony z Łazienkowskiej Wojciech Skaba. Bramkarz jednak nie wystąpi w dzisiejszym spotkaniu co może znacznie ułatwić zadanie warszawianom. – Skaba może zagrać, wystarczy że Odra wpłaci określoną w umowie kwotę i wtedy Skaba mimo, że jest naszym zawodnikiem będzie mógł wystąpić przeciwko nam – skomentował sytuację dyrektor sportowy Legii Mirosław Trzeciak. Odra jednak nie zamierza płacić i w bramce stanie Juraj Balaż, który od początku sezonu przygotowuje się do tego meczu.

W Legii zaś wyjątkowa mobilizacja. - Chciałbym widzieć jutro swoją drużynę wkurzoną, która chciałaby się zrewanżować za niepowodzenia z ostatnich dwóch tygodni. Chcemy zagrać z większą determinacją, mamy stworzyć sobie co najmniej tyle sytuacji co z Odrą, ale musimy je wykorzystać – zapowiada trener Urban.

Dlatego do składu wrócili już Dickson Choto i Takesure Chinyama. Są także narzekający ostatnio na urazy Marcin Mięciel i Maciej Iwański. W sumie Legia w kadrze ma trzech napastników, plus mogący taką rolę pełnić Sebastian Szałachowski. – Musimy mieć kim straszyć – podsumowuje szybko szkoleniowiec.

Czy Legia faktycznie postraszy Polonię i zwycięży w dzisiejszym meczu przekonamy się już wieczorem. Początek spotkania został zaplanowany na godzinę 20. Sędziować je będzie arbiter z Japonii Kenji Ogiya.

Polecamy

Komentarze (264)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.