Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:0 (2:0)

Redakcja

Źródło: Legia.Net

31.10.2009 18:30

(akt. 16.12.2018 23:54)

<p>W meczu 12. kolejki Ekstraklasy, Legia Warszawa podejmowała dziś przy Łazienkowskiej wicelidera ligowej tabeli, Ruch Chorzów. "Wojskowi" zaprezentowali się dość dobrze w pierwszej połowie spotkania i dzięki dwóm golom <strong>Marcina Mięciela </strong>na przerwę schodzili przy korzystnym wyniku 2:0. Pomimo, że druga część spotkania była zdecydowanie słabsza w wykonaniu drużyny trenera <strong>Jana Urbana</strong>, to warszawianom udało się dowieźć prowadzenie do końcowego gwizdka sędziego <strong>Pawła Gila</strong>. Meczem tym legioniści odrobili trzy z czterech punktów straty do chorzowian.</p>

W obliczu zwycięstwa Wisły Kraków, dystans do liderującej "Białej Gwiazdy" wynosi jednak nadal siedem "oczek".

 

Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:0 (2:0)

Mięciel (8. i 41. min.)

 

Żółte kartki: Astiz i Borysiuk (Legia) oraz Baran (Ruch)

 

Legia: Mucha - Rzeźniczak, Choto, Astiz, Komorowski - Szałachowski (17' Radović), Iwański, Giza, Smoliński, Rybus (64' Borysiuk) - Mięciel (52' Paluchowski)

 

Ruch: Pilarz - Stawarczyk, Grodzicki, Sadlok, Brzyski - Grzyb, Scherfchen (46' Pulkowski), Baran, Janoszka (79' Balaz) - Sobiech, Nowacki (57' Zając)

 

Relacja z meczu: Miętowy smak zwycięstwa

 

Mecz zaczął się od lekkiej przewagi Legii. Pierwsze akcje nie stwarzały większego zagrożenia pod bramką Krzysztofa Pilarza. Tak naprawdę dopiero w ósmej minucie prawą stroną przedarł się Sebastian Szałachowski i zdołał dośrodkować do Marcina Mięciela, który plasowanym strzałem pokonał z bliska golkipera gości. Nie mniej gorąco było jednak na trybunie, gdzie ochroniarze siła próbowali wyprowadzić gniazdowego. To spowodowało niemałe oburzenie i była realna groźba wybuchu zamieszek. Ostatecznie nic wielkiego się nie stało, w kierunku murawy poleciało kilka krzesełek.  

 

Zaś na boisku gra wyrównała się. Niestety kontuzji doznał Szałachowski i musiał opuścić boisko po niespełna pół godzinie gry. Zastąpił go Miroslav Radović. Groźniejsza w atakach była Legia i kilka minut po golu Mięciel miał kolejną okazję do strzelenia bramki, kiedy dobijał strzał Smolińskiego. Niestety przestrzelił z trzech metrów. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Marcin Komorowski odzyskał piłkę pod polem karnym Ruchu, dograł Mięcielowi, a ten z najbliższej odległości po raz drugi pokonał bramkarza gości. Tym samym na przerwę legioniści schodzili z dwubramkową zaliczką.  

 

Druga połowa toczyła się w nieco wolniejszym tempie. Chorzowianie starali się odrobić stratę dwóch goli, a piłkarze Legii cierpliwie czekali na możliwość kontrataków. Długo nie pograł Mięciel, który po niespełna dziesięciu minutach opuścił murawę, a zastąpił go młody Adrian Paluchowski. Kontry Legii dwukrotnie kończyły się na uderzeniach Rybusa, które niestety nie należały do najlepszych. Okazji do poprawy nie dał mu trener Urban, który zastąpił go innym młodym zawodnikiem Arielem Borysiukiem. Ta zmiana był jednak wymuszona, "Rybka" miał zbitą kostkę.  

 

Mecz do samego końca nie był  porywającym widowiskiem. Zakończył się zasłużonym zwycięstwem Legii 2:0. Poza przenikliwym zimnem i słabą grą mecz zapamiętamy także ze względu na nieprzyjemne incydenty na trybunach. Legii udało się zmniejszyć dystans do Ruchu na jeden punkt straty i co najważniejsze utrzymać stratę do Wisły na poziomie siedmiu punktów. A to za sprawą dobrej formy Mięciela, który zdobył kolejne dwa trafienia i kto wie, czy nie powalczy o koronę króla strzelców?

 

Autor: Jezry Zalewski

Polecamy

Komentarze (288)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.