Domyślne zdjęcie Legia.Net

Leszek Miklas: Musimy znaleźć rozwiązanie

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

22.12.2007 12:34

(akt. 21.12.2018 12:34)

Należy stworzyć mechanizm, który będzie odstraszał od korupcji. Być może PZPN powinien nawet wyznaczyć nagrody dla osób, które poinformują o próbie przekupstwa. Trzeba sprawdzić, czy środowisko ponownie tym nie nasiąka. Nie może być kalkulacji - kupię dwa mecze, nie za dużo stracę, najwyżej zabiorą mi 10 punktów, a może nikt o niczym się nie dowie. - mówi prezes Legii i członek rady nadzorczej Ekstraklasy SA.
- Abolicja. Czy pana zdaniem to dobry pomysł, aby od pewnego momentu przestać karać kluby? - Ja nie lubię słowa abolicja. Twierdzę, że trzeba rzeczywiście wyznaczyć jakąś datę, po której nie będzie można nam po raz kolejny rozmontować ligi poprzez degradację klubów. Musimy jednak dać jeszcze prokuraturze kilka miesięcy. Od tej daty lub od momentu podjęcia takiej decyzji, każde wykroczenie związane z korupcją musi być, na dzień dobry, karane przynajmniej degradacją. Poza tym musimy stworzyć taki mechanizm, który będzie odstraszał od działań korupcyjnych. Ale nie polegający na zasadzie, że ktoś będzie sobie kalkulował: kupię dwa mecze, nie za dużo stracę, najwyżej zabiorą mi 10 punktów, a może nikt o niczym się nie dowie. Takiej kalkulacji być nie może. Jak ktoś ryzykuje musi być świadomy, że konsekwencje będą drastyczne, a straty będą nieporównywalne do zysków. Jeśli powstaną mechanizmy, które to zabezpieczą i dadzą duże prawdopodobieństwo wykrycia prób korumpowania, to powinno być dobrze. - Jakie na przykład? - Być może PZPN powinien wyznaczyć nagrody dla tych, którzy poinformują lub dowiodą, że próbowano ich przekupić. I to też może być oparte na chłodnej kalkulacji. Bo ktoś może pomyśleć: skoro mogę zarobić 10 tys. zł., a nagroda będzie wynosić 50 tys., to wiadomo, co mi się bardziej opłaca. Nie jest to idealne pod każdym względem, ale uważam, że trzeba zrobić wszystko, by sytuacja sprzed lat już się nie powtórzyła. - Czyli chce pan dawać nagrody, jak za złapanie przestępców? - Dokładnie. I jestem za tym, aby stosować prowokacje. Przede wszystkim po to, żeby sprawdzać, czy środowisko przypadkiem nie zaczyna ponownie nasiąkać aferami. Jeśli to wszystko, o czym mówię zostałoby wprowadzone, to powinniśmy przestać już mówić o przeszłości. - Co zrobić, żeby liga znów była atrakcyjnym produktem? - Po pierwsze, i to w tym momencie jest najważniejsze, należy stworzyć mechanizm, który spowoduje, że do sytuacji związanych z korupcją nie będzie dochodzić. Z drugiej strony, liga jako produkt, nie traciła na tym, że tkwiła w niej korupcja. I nie dlatego, że nikt o tym nie wiedział, bo środowisko piłkarskie było pewnych rzeczy świadome. Ale nie widzowie, kibice, którzy, de facto, za to płacili. W tej chwili uprawiamy samobiczowanie, oczywiście przy założeniu, że obecnie korupcji w polskiej piłce już nie ma. Roztrząsając to wszystko mówimy, że ten produkt jest beznadziejny, a wszyscy są sprzedajni. Sami brudzimy czysty produkt, który można korzystnie sprzedać. Ponosimy konsekwencje choroby, która już minęła. Zaaplikowaliśmy leki, to teraz zaszczepmy się, aby już nigdy nie zachorować. Nie zaczynajmy każdego dnia, że źle się czuliśmy kilka tygodni temu. - A jak pan odebrał wypowiedź Zbigniewa Bońka, który stwierdził, że mecenas Tomczak chce wyrzucić z ligi Widzew, bo to "stary legionista". - To, co powiedział, to skandal. Czasami odnoszę wrażenie, że Zbyszek szybciej mówi, niż myśli. Przecież każdy ma jakieś preferencje! Pamiętam, jak byłem u poprzedniego prezydenta UEFA Lennarta Johanssona. W siedzibie federacji wszyscy podchodzili do niego i mu gratulowali. Zapytałem, czy ma jakieś urodziny czy imieniny. Usłyszałem, że drużyna której kibicuje, nie chcę skłamać, ale to była bodajże AIK Solna, wygrała jakiś mecz w Pucharze UEFA. I nikt nie mówił, że zwyciężyła, bo Johansson temu zespołowi pomógł. Jeśli ktoś jest uczciwy, to nieważne, czy ma jakieś preferencje, czy nie, będzie się zachowywał normalnie. I jestem pewien, że nawet jeśli Michał Tomczak z kimś sympatyzuje, to wcale nie oznacza, że niszczy Widzew. Bo niby dlaczego? Przecież ten klub jest wartością samą w sobie. To kawał historii polskiej piłki. Ostatnią rzeczą, którą bym chciał, a zapewne także kibice piłki w całej Polsce, to żeby Widzewa nie było w lidze.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.