Domyślne zdjęcie Legia.Net

Leszek Miklas: To jest coś co nie daje mi spać

Marek Szabrański

Źródło: Przegląd Sportowy

31.12.2007 16:08

(akt. 21.12.2018 11:58)

- Mijający rok upłynął zarówno pod znakiem porażek, wyzwań jak i sukcesów. Musieliśmy podjąć decyzję o zmianie trenera co oznaczało, że nie wszystko szło po naszej myśli. Zimą w Legii nie dojdzie do wielkich zmian. Jeśli sztab szkoleniowy zdecyduje o przydatności piłkarza, który sporo będzie kosztował, to oczywiście poważnie zastanowimy się, czy takie pieniądze wyłożyć - mówi prezes warszawskiej Legii <b>Leszek Miklas</b>.
Jaki byt ten mijający rok dla Legii? - Upłynął zarówno pod znakiem porażek, wyzwań jak i sukcesów. Musieliśmy podjąć decyzję o zmianie trenera co oznaczało, że nie wszystko szło po naszej myśli. Były wydarzenia w Wilnie, których konsekwencje będziemy ponosić jeszcze przez kilka lat Ale były również wyzwania i sukcesy. Drużynę powierzyliśmy młodemu szkoleniowcowi, bez doświadczenia w pracy z seniorami, a ten osiągnął z nią jeden z najlepszych wyników w ostatnich latach. Tyle, że Wisła miała fantastyczne pół roku. My tylko bardzo dobre. Dokonaliśmy kilku transferów zawodników za naprawdę godziwe pieniądze. I w końcu jesteśmy bardzo blisko rozpoczęcia rozbudowy stadionu. Nigdy tak blisko nie było. Kto "wymyślił" trenera Jana Urbana? - W tym momencie dokładnie nie pamiętam. Generalnie od dłuższego czasu myśleliśmy o takiej opcji zagranicznej - Mirek Trzeciak i Jan Urban. Owszem, to Polacy, ale przez lata mieszkający poza granicami naszego kraju. Z innym spojrzeniem na piłkę nożną. Nie tylko tę seniorską, ale przede wszystkim młodzieżową. Bo Legia chce nie tylko kupować piłkarzy, ale i ich sobie wychowywać. Ci panowie przez lata obserwowali jak to się robi w Hiszpanii, wiedzą, jak to robić. Więc może czas, aby podpisać nową umowę z trenerem? - Spokojnie. Umówiliśmy się, że jeśli obie strony będą chciały kontynuować współpracę, na pewno się porozumiemy. Jak pan oceni postawę zespołu? - Bramkarz i formacja obronna spisywały się bardzo dobrze. Świadczy o tym najmniejsza liczba straconych bramek w lidze. Z drugiej linii także należy być zadowolonym. Wiadomo, że zabrakło tych, którzy mieliby dla nas strzelać bramki. I sprowadzenie napastnika lub znalezienie innego rozwiązania pozwalającego na zwiększenie naszej skuteczności to priorytet zimowego okna transferowego. Latem Legia sporo zarobiła na transferach. Może trzeba sięgnąć po te środki? - Same pieniądze nie wystarczą. Wyłożenie kilku milionów euro na gwiazdy wcale nie zagwarantuje nam tego, że poprowadzą one drużynę do wielkich sukcesów. Mamy przykłady z przeszłości, a nawet całkiem świeże z klubów takich jak Szachtar, że same pieniądze nie grają. Jeśli chodzi o letnie okienko transferowe, to pokazaliśmy, że polscy piłkarze mogą odchodzić do dobrych, europejskich klubów, nie za kilkaset, a za kilka milionów euro. Mówię tu o Łukaszu Fabiańskim czy Dawidzie Janczyku. I mam nadzieję, że to nie ostatnie nasze sukcesy na tym polu. Drużynę zaś trzeba budować powoli. Jeżeli coś zaczyna się układać, nie należy na siłę i gwałtownie "ulepszać", bo efekty mogą być skrajnie różne od zamierzonych. Czyli wielkich zmian zimą nie należy się spodziewać? - Raczej nie. Choć różnie może się to wszystko potoczyć. Jeśli sztab szkoleniowy zdecyduje o przydatności piłkarza, który sporo będzie kosztował, to oczywiście poważnie zastanowimy się, czy takie pieniądze wyłożyć. Jak będzie uzasadniona potrzeba to znajdą się środki. Na razie może być problem z zatrzymaniem najlepszych zawodników. Rogera czy Aleksandara Vukovica. - To normalne, że jest zainteresowanie piłkarzem, który ma za sobą udaną rundę. Jednak od tego, do konkretnej oferty jest jeszcze daleko. Aco Vuković jest dla nas ważnym zawodnikiem i chcielibyśmy, aby grał w Legii dłużej. Mówi pan, że pieniądze się znajdą. Na wykupienie Inakiego Astiza czy Piotra Gizy również? - Inaki, jeśli tylko będzie chciał zostać w Legii, to zostanie. Tutaj najwięcej zależy od niego samego. Wiadomo, że jeśli dostanie propozycję gry w Primera Division, to szanse, aby go zatrzymać, będą niewielkie. Jeśli podejmie decyzję, że chce dalej występować w Legii, zapewniam, że będziemy w stanie się dogadać z Pampeluną. Jeśli chodzi o Gizę, to z Cracovią wszystko mamy już ustalone i jeśli piłkarz będzie chciał z nami zostać a sztab szkoleniowy i dyrektor sportowy potwierdzą jego przydatność, to zostanie. A co będzie z Kamilem Grosickim. Złamał kilka punktów kontraktu, a mimo tego postanowiliście go leczyć, a nie rozwiązać umowę. - Kamil cierpi na poważną chorobę. Przeszedł terapię i wierzę, że będzie ona skuteczna. Teraz bardzo dużo zależy tylko od niego. Kiedy rozmawialiśmy z lekarzem ten twierdził, że jeśli Kamil wytrzyma w ośrodku dwa tygodnie, będzie duża szansa na wyleczenie. Wytrzymał cztery. Jestem optymistą. To bardzo utalentowany młody człowiek. A pod względem biznesowym jest pan usatysfakcjonowany z działalności klubu? - Jak większość innych, klub opiera się na trzech takich nogach przychodowych. A są to przychody ze sprzedaży praw telewizyjnych, działalność handlowa (w tym sponsoring i merchandising) oraz matchday, czyli to co zarabiamy z dnia meczowego - bilety, catering. Każdą z tych gałęzi staramy się jak najbardziej rozwijać w miarę istniejących możliwości. Choć zdajemy sobie sprawę, że tę ostatnią uda się naprawdę rozwinąć dopiero w momencie wybudowania nowego stadionu. W działalności klubu jest jeszcze jedna poważna linia przychodów: bilans z transferów. Jednak, jak pokazuje doświadczenie europejskie, w klubach walczących w swoich ligach zawsze o najwyższe cele rzadko ten bilans jest dodatni. Zadowolenie z działalności biznesowej klubu będzie dopiero wtedy, kiedy właściciel nie będzie musiał dokładać do działalności klubu. To jest coś co nie daje mi spać, to jest nasz cel na najbliższą przyszłość. Nie można oprzeć się wrażeniu, że Legia nie wykorzystuje potencjału, jakim dysponuje. - Zdajemy sobie z tego sprawę i staramy się temu zaradzić. Została uruchomiona nowa strona internetowa, gdzie już niebawem będzie można znaleźć wiele ciekawych rzeczy. Na początku roku pojawi się klubowa telewizja internetowa. Przejmujemy tygodnik "Nasza Legia". Po wielu latach wraca do wydawcy, który go zakładał czyli klubu. Wiemy, że mamy duże możliwości i postaramy się z tego skorzystać, a kibice zobaczą odmienione wydawnictwo z unikalnymi materiałami. Nowy stadion to kolejne nowe możliwości. Ostatnio prezes jednego z największych klubów Bundesligi powiedział mi, że z jego doświadczenia w działalności klubu najważniejsze nie jest posiadanie świetnej drużyny, ale dysponowanie dobrym, funkcjonalnym stadionem. To dopiero pozwala myśleć o rozwoju klubu. Czy na koszulki piłkarzy Legii powróci logo sponsora? - Prowadzimy intensywne rozmowy z partnerami, ale nie potrafię powiedzieć, kiedy dojdzie do ewentualnej finalizacji. Ile potencjalny kontrahent musi na ten cel wyłożyć? - Musimy się cenić. Dokładnej kwoty oczywiście nie mogę zdradzić, ale to mniej więcej tyle - w ujęciu rocznym - ile trafia do nas z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych. Obiecał pan trenerowi Urbanowi, rozwiązanie konfliktu z kibicami. - Wyraziłem przekonanie, że piłkarze w rundzie wiosennej nie będą musieli grać w takiej atmosferze jak na jesieni. I potwierdzam, że zrobimy dużo, aby piłkarze nie musieli cierpieć z powodu kibiców. Nie oznacza to jednak, że w jakimkolwiek momencie zrezygnujemy z egzekwowania prawa i regulaminów. Zapowiadaliście budowę sztucznych boisk na Legii, a także inwestycje w ośrodek treningowy. - Jeśli chodzi o boiska, to one powstaną tutaj na Legii. Jedno będzie miało naturalną, a drugie sztuczną nawierzchnię. Jest to element projektu nowego stadionu. Co się tyczy ośrodka treningowego, to już nie jest tak dobrze. Zdajemy sobie sprawę, że musimy go mieć. Dlatego mocno nad tym pracujemy. Tuż przed świętami spotkaliśmy się z przedstawicielami miasta, PZPN, dzielnicy Bielany i Hutnika. Przedstawiono nam wstępny projekt zagospodarowania terenów pod kątem EURO 2012 i nie jest to naszym zdaniem, niestety, najlepsze rozwiązanie. Czego można więc życzyć panu w nadchodzącym Nowym Roku? Większej skuteczności zespołu. Pytany o to samo trener Jan Urban stwierdził, że tego, aby wyzdrowiał Sebastian Szałachowski. - To trenerowi życzenia spełniają się szybciej niż sam oczekuje. Teraz już wiemy, że Sebastian jest już w pełni zdrowia. Przed nim okres przygotowawczy i jeśli dobrze go przepracuje, to może i moje życzenie się spełni. Rozmawiał: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.