News: Komentarz: Szambo

List od czytelnika: Dekada ITI. Bilans. Wyniki sondy.

Marcin Szymczyk

Źródło: List od Czytelnika

11.01.2014 15:30

(akt. 21.12.2018 15:11)

Bomba, sensacja, kompletne zaskoczenie. Informacja o tym że biznesmen Dariusz Mioduski wraz z prezesem Bugusławem Leśnodorskim postanowili wykupić Legię Warszawa, wstrząsnęła piłkarską Polską. To niespodziewane posunięcie kończy trwający prawie 10 lat okres rządów koncernu ITI w Legii. Wielkie były oczekiwania na samym początku tej drogi, zarówno właścicieli jak i kibiców. Ci pierwsi liczyli na to, że w niedługim czasie uda się zbudować klub, który na nowym stadionie będzie regularnie występował w Lidze Mistrzów i generował zyski. Fani cieszyli się, że klub poszedł w ręce potężnego inwestora, który odpowiada potencjałowi stołecznego zespołu.

Kiedy spiker Wojciech Hadaj poinformował przed derbowym spotkaniem z Polonią o przejęciu większości akcji przez holding Jana Wejcherta i Mariusza Waltera, trybuny przyjęły tą informacje nadzwyczaj entuzjastycznie, a piłkarze jakby na fali tego entuzjazmu rozbili rywali 7:2. Miłe złego początki…


Pierwszy i główny zarzut w stronę ITI to relacje z kibicami. Katastrofa, kompletny brak zrozumienia specyfiki biznesu takiego jak klub piłkarski, traktowanie fanów z góry, jako tych, którzy mają pokornie słuchać i płacić (coraz więcej) za wątpliwej jakości popisy piłkarzy. Przez 3 lata stosunki były dosyć napięte, ale nie licząc krótkiego protestu w trakcie rundy jesiennej 2005, kibice cały czas przychodzili na stadion. Wszystko zmieniło się po zdarzeniach w Wilnie, gdzie chuligani z Polski zdemolowali stadion miejscowej Vetry. Wtedy to klub wypowiedział wojnę stadionowym chuliganom i rozpoczął szeroko zakrojone działania wymierzone w środowisko kibiców, co doprowadziło do rozpoczęcia protestu trwającego przeszło 3 lata. Okres ten jest uznawany za jeden z najgorszych w całej historii Legii. Nie ulega wątpliwości, że zrzucanie całej winy na klub byłoby tu nadużyciem, nie mniej trudno zliczyć ile pieniędzy straciła Legia na tym, że u jej steru stał człowiek tak małostkowy i nieudolny jak Leszek Miklas, który swoimi działaniami eskalował, a nie łagodził konflikt. Dopiero objęcie prezesury przez Leśnodorskiego, dało asumpt do realnej współpracy z kibicami, która układa się bardzo dobrze mimo licznych problemów ze strony wojewody mazowieckiego oraz UEFA.


Kolejna porażka to działania na szczeblu stricte sportowym. Dwa mistrzostwa na przestrzeni 10 lat to wynik słaby. Jeszcze gorzej wygląda to kontekście europejskich pucharów, jedynie w sezonie 2011/12 udało się osiągnąć bardzo dobry wynik, mimo wszystko przyzwoicie było też w minionej rundzie, poza tym jest to pasmo mniejszych lub większych kompromitacji. Fatalna polityka kadrowa, obsadzanie na decyzyjnych stanowiskach ludzi pokroju Mirosława Trzeciaka doprowadziło do sytuacji, w której do klubu przez lata zostało sprowadzonych kilkudziesięciu piłkarzy, którzy nigdy nie mieli nawet powąchać murawy na Łazienkowskiej 3. Swoistym symbolem działań ITI jest Mikel Arruabarrena, dla którego Legia zrezygnowała z usług nowego nabytku Bayernu Monachium.


Pion organizacyjny na przestrzeni lat również pozostawiał wiele do życzenia. Najlepszym przykładem na to są słowa Michała Żewłakowa, który stwierdził przed tym sezonem, że coś takiego jak profesjonalny skauting nigdy nie miało miejsca w stołecznym klubie.


Błędnie przypisuje się ITI, że to za ich rządów została utworzona akademia piłkarska, bowiem projekt ten został zapoczątkowany już w 2000 r. Także co najwyżej kontynuowali oni to przedsięwzięcie, zresztą efekty powinny być bardziej wymierne.


Nowy Stadion. Moim zdaniem trzeba to zaliczyć za sukces koncernu, bo mimo tego, że z opóźnieniem, to w końcu powstał: pojemny, ładny, nowoczesny, odpowiadającym aspiracjom. Niestety wraz z powstaniem nowego stadionu została zrealizowana kompletnie nietrafiona i groteskowa „kampania truskawkowa” z której śmiał się cały kraj, od Pomorza po Sanok. A kłopoty z frekwencją to zagadnienie do dziś nierozwiązane.


I wreszcie aspekt finansowy. Tajemnicą handlową pozostanie to, jak została rozwiązana kwestia zadłużenia Legii wobec ITI. Nie mniej w ogólnym rozrachunku holding medialny utopił miliony na stołecznym klubie. Tylko w 2011 i 2013 roku udało się zrównoważyć budżet, pozostałe lata to nieustanne pompowanie pieniędzy w klub.


Legia przez ostatnią dekadę zrobiła niewątpliwy postęp na każdym szczeblu, jednak każdy chyba przyzna, że stopień tego rozwoju nie stoi na zadowalającym poziomie. Panowie Walter i ś.p. Jan Wejchert mieli zapewne dobre zamiary, jednak zabrakło im doświadczenia, a także zdolności dobrania odpowiednich ludzi do tego, aby uczynić Legię wielką. Dopiero w samej końcówce udało im się znaleźć odpowiedniego człowieka, Bogusław Leśnodorski to człowiek, który zdaje się mieć wizję tego, jak klub ma dążyć ku świetności. Nowy współwłaściciel jest zresztą największym wygranym tej sytuacji, bowiem przejmuje on teraz nieźle prosperujący, rentowny biznes, będący jego pasją i może nim rządzić wedle swojego uznania.


Autor: Wojciś

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.